no siema. nie wiem czy mnie wypada cokolwiek pisać skoro nie jestem Pierwszakiem, ale tradycja tradycją a poza tym to lubię sobie tak popisać, przecież o tym wiecie
z moją relacyją będzie tak że najpierw I część, do dojazdu do Śródborowianki a potem nie wiem jak się to wszystko na fragmenty porozkłada. się obaczy. będzie wena, to i pisanina będzie

bez weny nie ma pisaniny. it's obvious.
***
tym razem wstałem jakoś przed 8. ale tak że już chodziłem po mieszkaniu i nawet jakieś kanapki z dżemem robiłem. a w ogóle to piątek zaczął się tak...
[Gotye dzwoni telefonem]
"pobudka! jedziemy do Warszawy, titiriri!!!"
jakoś po 9 siedziałem już z doorbelll i chyba doogarnialiśmy okładki do naszego superkonkursu. potem poszliśmy do Biedronki po jakieś bułki, pastę łososiową, muffinki i psycholandie na drogę. zjedliśmy jeszcze chleb w jajku z serem, pomidorem i cebulą i udaliśmy się na dworzec no bo raczej słabo byłoby gdybyśmy się spóźnili na last train to Warsaw.
podróż pociągiem w sumie nudna. tylko śpiewaliśmy, wpieprzaliśmy muffinki czekoladowe i śmialiśmy się ze starego pana współpasażera. nie wiem czemu. od rana bardzo gorąco ale jednak nie tak jak w następne dni.
a potem to już wysiedliśmy na Centralnym i kupiliśmy bilety na komunikację miejską, które potem i tak oddaliśmy Aro i komuś tam jeszcze. pojechaliśmy tramwajem pod Super Sztadion Narodowy, ale wysiedliśmy za wcześnie i oddzielała nas od niego Pani Wisła. zatem cóż, przez dobre pół godziny leżeliśmy na trawie nad Wisłą i tankowaliśmy ostro Psycholandię, aż nam w oczach od procentów pociemniało.
zachwyceni widokiem Sztadionu musieliśmy jednak wyruszyć w podróż tramwajem na drugi koniec miasta, bowiem na stacji Marynin prawie-czekał na nas tsch. ambitne plany próby Beach Boy Radio oczywiście nie wypaliły jak zwykle, ale w zamian pozachwycaliśmy się grubym kotem, poudawaliśmy że umiemy grać na pianinie i zjedliśmy obiad (kanapki z pierogami ruskimi). i pojechaliśmy tłamwajem na Centralny. tam już tylko trzeba było odszukać ekipę forumową. Magda oczywiście od razu się przyczepiła do wąsów kajmana, a ja tak po prostu sobie byłem i chłonąłem twarze tych co to już byli. nie będę wymieniał bo jeszcze o kimś zapomnę i będzie słabo. w każdym razie miło było znów ujrzeć te znane twarze i poznać te dopiero poznane.
drogę na Myśliwiecką, samą listę i przemieszczenie do Śródborowianki samochodem LLucky'ego może pominę bo to w sumie nic ciekawego tak naprawdę. rozmowy z każdym, śmichy, chichy, to każdy wie. wyróżnię
kilka mega-ważnych Momentów piątku w godzinach 17-23:
- "nie lubię swojego pierwszego imienia, ale za to uwielbiam swoje drugie. i dlatego wszędzie się podpisuję dwoma imionami" - ech... rozmowy z kajmanem...
- wręczenie koszulki i wina Baronowi oraz pięknego kota Helen. piękny początek.
- pierwsza zapowiedź Magdy w Trójce. wyszło dzilion razy lepiej niż moje wszystkie wystąpienia razem wzięte. chyba nigdy nie zostanę radiowcem :<
- superciasto DJ Jacka!!! naprawdę świetne.!
- [idę umyć ręce] Aro: "oj, sorry, właśnie z kajmanem wiesz. kajman, weź wepchnij tą puszkę głębiej do kosza"
- "Miszon?! ej, Miszon!!! patrz, Magda, to jest Miszon.! miało Cię nie być. a jesteś, jeeeeeee^^ "
- [przed samochodem LLucky'ego] "ej, jak teraz usnę to będzie trochę przypał, nie?" "nooooooooooo."
- Stelmach puszcza odjechane remixy CKOD i coś co się nazywa Skinny Patrini. dobra nuta.
- nie umiem otworzyć bramy do Śródborowianki a w dodatku wlazłem w jakieś totalne błocko. ale śródborowiańskie powietrze jest najlepsze.
NAJLEPSZE!!! SŁYSZYCIE?!?!
NAJLEPSZE!!!