| 30 | 0 | 1 | N | Los cebula i krokodyle łzy - Coma | PL |
Piosenka naprawdę bardzo dobra nie rozumiem tylko co tam robi cebula
Od cebuli sie płacze. Ja tylko nie rozumiem dlaczego łzy sa krokodyle, a więc nieprawdziwe . Poza tym chodzi o los cebula - czyli cebuli rodzaju męskiego?
Z Torunia do Berlina
- Dzieciństwo spędziłam na Rubinkowie - mówi laureatka Nagrody im. Grzegorza Ciechowskiego 2011
Tomasz Bielicki
JULIA MARCELL, polska wokalistka, pianistka i kompozytorka, która robi karierę w Europie opowiada o swoich toruńskich korzeniach i nowej płycie pod tytułem „June”.
Jak to jest, że córka profesora, a nawet rektora wyższej uczelni nie wybiera drogi naukowej, tylko muzyczną?
Wyłamałam się! Ale moi rodzice chyba się tego spodziewali. Nazywali mnie zawsze „artystką ze spalonego teatru” (śmiech). Zawsze chciałam być na scenie. Przyzwyczaili się do tego. Zawsze mi jednak powtarzali, abym zrobiła choć jakiegoś magistra. Przychodzą teraz na moje koncerty. Wspierają. Sądzę, że gdybym chciała zostać mechanikiem i była tym zajęciem maksymalnie zafascynowana, też by mi pozwolili.
Narodziła się jednak Julia Marcell. Skąd ten pseudonim?
Traktuję go bardziej jako nazwę dla całego projektu. W życiu miałam ich mnóstwo. Zawsze coś mnie gnało, aby zakładać teatrzyki, robić instalacje artystyczne i maratony malarskie. Zawsze wydawało mi się, że dobra nazwa to jest to. Że wszystko co się robi trzeba jakoś opakować, spuentować, związać. Kiedy zaczynałam pisać piosenki, studiowałam sztuki piękne. Postanowiłam uszczknąć coś z Marcela Duchampa. To dobra wróżba. Duchamp zmienił świat sztuki, przewartościował rzeczy, które były przed nim. Pomyślałam, że warto mieć takiego patrona.
Urodziłaś się w Toruniu?
W Chełmnie. W Toruniu spędziłam dzieciństwo. Do 14. roku życia mieszkałam z rodzicami na Rubinkowie. Wciąż przenosiliśmy się z miejsca na miejsca, ale zawsze w ramach tego samego osiedla. W Toruniu ważny jest dla mnie Teatr Horzycy, a także cała starówka. No i Aula UMK jest szczególna.
Aula UMK?
Tak. Organizowano tam kiedyś bale dla dzieci pracowników uniwersyteckich. Uwielbiałam brać w nich udział! Występy, słodycze... Zawsze wyczekiwałam tej imprezy. Cała mapa Torunia usiana jest
miejscami, do których mam sentyment. W grudniu przyjadę, aby na spokojnie wszystkie te miejsca odwiedzić.
Co zaważyło na tym, że przeniosłaś się do Niemiec?
To była spontaniczna decyzja. Potrzebowałam odmiany, nowej inspiracji. Chciałam znaleźć dla siebie nowe miejsca. A że strasznie lubię podróżować... Ten Berlin to też nie jest na zawsze. Mieszkam tam dopiero trzy lata.
Mówią, że to miasto odcisnęło na „June” swoje piętno.
Tak. Pod względem poszukiwania inspiracji i dźwięków z różnych miejsc. Wcześniej miałam bardzo dogmatyczne podejście do muzyki. Akustyczne granie i nagrywanie na tzw. setkę. W Berlinie dostrzegłam więcej możliwości i zaczęłam eksperymentować. Spore piętno na tym albumie odcisnęli również producenci, którzy zajęli się elektroniką. Potrzebowałam jej do przełożenia swojej częstotliwości na inne spectrum. Aby album nadal był organiczny, ale miał jednocześnie więcej przestrzeni w sobie. Przy nowej płycie odkryliśmy, że mamy coraz większą frajdę z grania energetycznych utworów, w których można się wyżyć i poskakać.
Skąd pomysł, aby na anglojęzycznej płycie w utworze „Echo” wykorzystać polski tekst?
Przyjeżdżając do Berlina, znalazłam się w takim tyglu kulturowym. Otaczali mnie ludzi z najróżniejszych stron. W pewnym momencie zaczęłam poszukiwać swoich korzeni. To może śmieszne, ale będąc w Polsce nigdy nie oglądałam się na polskich wykonawców. Słuchałam zagranicznych twórców. Tym, co dzieje się na polskim rynku zaczęłam interesować się dopiero po przyjeździe do Berlina. Odkrywać nowe zespoły, zasłuchiwać się po długiej przerwie np. w Ewie Demarczyk. Odezwała się we mnie taka wewnętrzna potrzeba, aby przemycić na ten album coś polskiego. Wyszło dość spontanicznie w takiej nieco ludowej konwencji.
Nagroda im. Grzegorza Ciechowskiego to szczególne wyróżnienie. Jakie miejsca zajmuje on na mapie twoich muzycznych zainteresowań?
Choć w dzieciństwie w moim domu były płyty Republiki oraz Obywatela G.C., to dopiero teraz na nowo odkrywam jego piosenki. One rzeczywiście zachwycają swoim stylem i zastosowanymi rozwiązaniami. Był świetny! Republika, Maanam, Ewa Demarczyk. To są kamienie milowe w historii polskiej muzyki.
Usłyszymy w grudniu w „Od Nowie” piosenki Republiki w wersji Julii Marcell?
Chciałabym się z nimi zmierzyć i dowiedzieć się, czy wyjdę z tego obronną ręką. To dla mnie szalenie interesujące wyzwanie.
słoik pisze:Akurat "naszą" Julię to bije większość kawałków na liście, jest na pierwszym miejscu mej koszmarlisty..
Ale ja miałem na myśli Julię forową, tę od zielonego jabłuszka.
Aa chyba że tak.. Mój wieczór subtelnie alkoholowy zmienia się się w wieczór intensywnie alkoholowy, więc chyba muszę sie ulotnić..
Brian pisze:To może dziś sypnąć nowościami w podstawowym. Kimbra, Beirut, Coma, R.E.M., Foosy...
No Foo to chyba jednak nie. A REM to może być rożnie chociaż jednak raczej się spodziewam, bo lepszy od czwórki, która była ostatnio na liście.
Moim zdaniem będą 3 nowości - poza Comą Beirut i Kimbra. A wypadki - Blackfield, River- i MKL. Nie mogłem sie zdecydować którą z tych dwóch ostatnich wywalić i okazało się że nie ma obu. A co za dużo Ariema, to niezdrowo. Ludzie też mają swój rozum...
lady pisze:No i Tori mi się podoba, choć to nie ona śpiewa. Ale ona gra. Szkoda, że nie weszła do 30, bo ten jej utwór bije na głowę wszystkie Julie, Kimbry, Beiruty i Florencje.
Akurat "naszej" Julii żaden utwór chyba nie bije na głowę.
No nie wiem, nie wiem, zwłaszcza jak sobie nucę, to mam wątpliwości .
Nową Tori lubię coraz bardziej, ale resztę wyżej wymienionych wykonawców na pewno nie mniej.
Więc mamy Los cebulos z pominięciem. Czy tam coś było w tekście o nieczytaniu komentarzy ?
albarn pisze:
Wiesz co... Mnie ostatnio bardzo irytuje Rogucki jako taki.
Wielkich artystów poznaje się potem że nie są obojętni - jedni ich kochają, inni nienawidzą. Sztuka jako taka nigdy nie powinna być obojętna - zatem jako Coma osiągnęli swój cel!
Bardzo przepraszam za spamik, ale mój kolega w gardłowej sytuacji - w grę wchodzą duże pieniądze...
Kupiłby ktoś bilet na 30 Seconds to Mars na 8.11 w Łodzi?
Miszon pisze:Ups, Coma przed 20-tą. No to spadnie za tydzień z listy? Dywersja taka, żeby ludzie nie usłyszeli?
Z "Na pół" już tak było. Nowość na 31., za tydzień na 29, i koniec
Tylko że ten utwor bije tamten na głowę.
@deeppurple - Dlatego też tak napisałem.
@kajman - biorąc pod uwagę, jak bardzo jest Coma nielubiana tu na forum, a jaki mimo to osiągnęła wynik na forowej, to powiem szczerze, że nawet może dojść do pierwszego na LP3. A piątka realna bardzo.
Byle za tydzień nie spadło .
I tam w tytule chyba brakuje przecinka i powinno być: Los, cebula i krokodyle łzy.
Brian pisze:Tylko że ja kiedyś szukałem czegoś takiego i nie znalazłem...
Tylko, że uzi w tym przypadku postanowiła być złośliwa i jej się udało.
A propos złośliwości, to wracając do polemiki sprzed "bojadże" dwóch tygodni z prz_rulezem przyszło mi do głowy ostatnio takie hasło: "nie ma to jak elegancko wylane pomyje".