Wczoraj przed zaśnięciem jeszcze trochę o tym myślałem, no i muszę tez jeszcze parę słów o tej znienawidzonej elektronice...kajman pisze:Albo ja jestem totalnie głupi, albo znaczna część muzyki elektronicznej to jest ta grana na instrumentach elektronicznych. Zawsze wydawało się, że programowanie to jedno, a na syntezatorach i podobnych tego typu ustrojstwach się gra. Może nie trzeba mieć techniki, ale trzeba mieć jednak pewne umiejętności i pomysł co i jak zagrać. Mnie do większości muzyki elektronicznej nie zraża instrumentarium lecz fakt, że w tej muzyce nie ma pomysłu.lady pisze:Bo chcesz wiedzieć co mam do powiedzenia o elektronice ? Czemu gitarowa/instrumentalna muzyka jest lepsza ?
Bo tworzą ją ludzie. Nie maszyny, komputery, tylko ludzie. Niektórzy z nich poświęcają nauce gry na instrumencie całe życie, lata pracy, wyrzeczeń i poświęceń. Czym to jest wobec paru bezmyślnych pstryczków w klawiaturę komputera ...?
Muzyka elektroniczna powstała jako wymówka dla leni i nieuków, ludzi idących po najmniejszej linii oporu.
Czy OSTR jest głuchy bo używa elektroniki? Dla tych co nie wiedzą, jest to gość który ma ukończoną szkołę muzyczna w klasie skrzypiec, na których gra całkiem nieźle, poza tym gra i komponuje na pianinie, używa też syntezatorów i innego sprzętu do komponowania własnych bitów. Przesłuchuje tysiące płyt, aby wykorzystać z nich sample. Jego wiedza muzyczna jest olbrzymia. Mógłby pewnie gdyby chciał skomponować utwór na całą orkiestrę. Ale tak się składa że kręci go akurat hh; ten znienawidzony przez wielu, okropny gatunek, w którym używa się elektroniki. Jego muzyka jest dla mnie bardzo wartościowa, nawet nie tylko teksty, bity są często takie że chce się nucić, słuchać, wczuwać w klimat... Chyba o to chodzi w muzyce, a nie o perfekcyjną technikę, a może ja też jestem głupi...
Czy Lenny Kravitz jest schizofrenikiem? Bo używa on na równych prawach żywych instrumentów: gitar, perkusji, jak i bitów stworzonych przy pomocy sprzętu elektronicznego. Czy jest leniem, którego stać jedynie na nagranie połowy płyty z "żywymi" instrumentami? Jak go pojmować? Czy uwielbiać za "Fly Away" a a ganić niemiłosiernie za "I Belong To You"?? Przecież to ten sam artysta, ta sama płyta, ten sam klimat, tyle że środki przekazu odrobinę inne... Można zgłupieć...
I wreszcie - niedawno przeczytałem taki oto fragment rozmowy z Wojtkiem Waglewskim: "Nagrywałem różne projekty z naprawdę wybitnym artystami, którzy nie mają czasu, aby powtarzać riffy... Zresztą po co - jeśli je można przepisać? (śmiech) I nagle złapałem sie na tym, że coś strasznego się z nami porobiło, bo nawet mnie przestało przeszkadzać to przepisywanie..." Dalej mówi o tym że powinno się jednak grać na żywo, co jak wiemy na ostatniej płycie zespół Voo Voo zrealizował. I chwała im za to. Ale chyba czasem rockowcy, prawdzwiw, żywi instrumentaliści mogą być bardziej leniwi w kwestii nagrywania niż "komputerowcy"...