tadzio3 pisze:Ja słuchałem gdzieś do 3.30. Szkoda, że nie wytrwałem.
Piotr Kaczkowski powiedział podczas jednego z połączeń radiowych z Gdańska, że zadrości słuchaczom przed radioodbiornikami takiej wspaniałej audycji. Ja w tym czasie zazdrościłam mu Gilmoura na żywo

Szkoda, że się wcześniej nie zamieniliśmy
A już tak poważnie, myślę, że Trójka utuliła fanów Pink Floyd, którzy nie mogli uczestniczyć w koncercie. I kto wie ilu nowych fanów PF "narodziło się" dzięki tej audycji.
10 godzin z muzyką PF! Można było bez reszy zatracić się w ich dźwiękach, a prowadzący Piotr Kosiński nawet zatracił poczucie czasu, bo tuż przed końcem audycji oświadczył, że dochodzi "osiemnasta"
Nie mogę się pochwalić tym, że wytrwałam od początku do końca. Muzyka urwała się i pozostała poza moj świadomością ok. 1:00. Unosiła się jedynie wyciszona w pokoju i powróciła na dobre dopiero z "Shine on..."