duuużo dłuższe niż wtedy. kurde, przepraszam

ale przecież wcale nie musicie tego czytać
trwa impreza. z jakiej okazji? - a czy każda impreza musi być "z okazji"? w każdym razie ta jest bez okazji.
wszyscy imprezowicze bawią się świetnie. korzystając z tej sprzyjającej atmosfery, kierownik sali, Pan Dawid Gilmurski, spontanicznie proponuje wybory "Króla Parkietu". reakcja tłumu zgromadzonego na sali wskazuje na absolutną aprobatę. zatem propozycja wchodzi w życie. zaczynamy wybory!
mimo, iż w konkursie nagrodą ma być jedynie owacja gości i uznanie Kierownika Gilmurskiego, chętnych jest bardzo wielu. a że przestrzeni na parkiecie nie brakuje, wszyscy ochotnicy będą mieli szansę wykazać się swoimi umiejętnościami.
konkurs rozpoczęto!
każdy uczestnik zabawy wykazuje się oryginalnością, pełnią energii, niesamowitą Werwą. wśród walczących o "Koronę" można zauważyć mężczyznę z piękną, czerwoną różą w zębach - być może ma on nadzieję, że będzie to Róża Zwycięstwa. widać też człowieka znanego w całym mieście z tego, że wciąż Kłamie, Kłamie i Kłamie. nie dziwi więc fakt, że nie jest on lubiany przez lokalne społeczeństwo, ale nikt nie może zaprzeczyć, że znakomicie radzi sobie z tańcem. obok "szaleje" Zimnograjek (młody Pan czerpiący skromne dochody z gry na gitarze i śpiewania przy ulicy Zimnej) - idzie mu całkiem nieźle.
czas na głosowanie!
zadaniem wszystkich zgromadzonych jest wypisanie na karteczkach numerów, jakie wcześniej zostały przydzielone uczestnikom zabawy. oczywiście każdy ma prawo wpisać tylko jeden numer - odpowiadający zawodnikowi, który według głosującego wypadł najlepiej. głosowanie trwało dość długo, ponieważ goście mieli naprawdę duży problem z wyborem jednego jedynego numeru. poziom był bowiem niezwykle wyrównany.
podczas zliczania głosów wszyscy mogli podziwiać występ młodego, początkującego muzyka. grał i śpiewał bardzo żywiołowo. chociaż to dopiero początki jego kariery muzycznej, widać było, że na scenie czuje się jak ryba w wodzie. zachowywał się, jakby Wewnątrz Niego Śpiewał Szaleniec. wszyscy burzliwie oklaskiwali muzyka.
a tymczasem...
ponieważ głosowanie nie wyłoniło zwycięzcy [trzech Panów zdobyło ex aequo najwięcej punktów], aby uniknąć Niedomówień i odnaleźć jedynego "Króla", Kierownik Gilmurski postanowił zorganizować dogrywkę. emocje sięgały zenitu.
na parkiecie pozostał Gawędziarz - jego połyskujący strój mienił się Różnymi Odcieniami Czerni. niezwykle mocnym przeciwnikiem był Hiszpan - boski Latino Lover, łamacz serc niewieścich.
jednak po głosowaniu ostatecznym [odbywającym się na tych samych zasadach, co wcześniej] okazało się, że w pokazie finałowym zdecydowanie największą liczbą "fanów" cieszył się przedstawiciel grupy Czarnych Kowbojów! najbardziej żywy z żywych - Denat!

jego energia rzuciła wszystkich na kolana i długo trzymała w tej niewygodnej pozycji!

takiej owacji, jaką publiczność "zafundowała" Czarnemu Kowbojowi, nie dostał chyba jeszcze żaden człowiek!
niech żałują ci, którzy nie uczestniczyli w tej imprezie! zabawa była wyborna!
czyli krótko mówiąc:
01. CZARNE KOWBOJE - Lao Che
02. HISZPAN - Lao Che
03. MANY SHADES OF BLACK - The Raconteurs
04. INNI MER SYNGUR VITLEYSINGUR - Sigur Rós
05. THE AGE OF THE UNDERSTATEMENT - The Last Shadow Puppets
06. VIOLET HILL - Coldplay
07. LIE LIE LIE - Serj Tankian
08. LOVE IS NOISE - The Verve
09. GOBBLEDIGOOK - Sigur Rós
10. A GREAT DAY FOR FREEDOM - David Gilmour
P.S. soreczka za tego Denata

nie mogłam się powstrzymać, napatrzyłam się na jego "tańce" i... o, proszę, efekty widoczne wyżej

co komentarz to dłuższy [zaraz wkleję koszmary

], z następnego wyjdzie mi książka

PRZEPRASZAM!
