ANKIETA+DYSKUSJA!!! A gdyby tak pani Jethon dopięła swego...
: wt paź 20, 2009 1:17 pm
... i za jakiś czas ściągnęła z powrotem Pana Marka do Trójki? Co wtedy powinno sie stać z Listą? Na razie jest kryzys i radio nie ma pieniędzy, a Pan Marek ma kontrakt z RZP, ale kryzysy i kontrakty nie są wieczne, za to pani Jethon może rozgościć się w gabinecie dyrektora Trójki na dłużej, w końcu realnej alternatywy dla rządów PO przez najbliższe lata nie widać, więc p. Skowroński raczej nie wróci...
Tak prawdę mówiąc, jakoś nie moge się przekonac do Markowych programów w RZP. Niby te same pomysły, niby ten sam głos, na LPMN nawet dźwięki te same, "Look of Love" itp., ale to jednak nie to samo... Nie to radio, nie ta atmosfera, nie to otoczenie, nastrój rozmywany przez nachalne przerywniki i reklamy... No i Lista nie ta. Przy najlepszych chęciach Prowadzącego i próbach reanimacji ducha "niedźwiedziej" LP3 w Złotych Przebojach, to nigdy nie bedzie to samo. LPMN dobiła właśnie do 88 notowania, Lista Trójki do 1446, ale nawet nie to jest powodem, dla którego pozostałem przy LP3.
LPMN nie ma tej magii, tej tradycji, całej tej otoczki, którą przez lata nasiąkała LP3. Można ściągnąć do siebie Niedźwiedzia, dżingle, zasady głosowania, nawet ilość piosenek w topie i poczekalni, ale legendy się nie przeniesie do innego radia. Bo Lista Trójki, choć już bez Niedźwiedzia, wciąż pozostaje tą właśnie jedyną i niepowtarzalną Listą Przebojów Programu Trzeciego. Bo przy całym szacunku dla tego, co Pan Marek teraz robi, ja 88 notowania MOJEJ LISTY z Niedźwiedziem wysłuchałem 26 lat temu jako uczeń pierwszej klasy podstawówki, a ostatnio wysłuchałem 1446 notowania tej samej MOJEJ LISTY z Balonikiem. LPMN nie ma i nigdy pewnie nie bedzie miała tego "czegoś", co tworzy narastająca przez lata legenda romantycznych początków, tysiące ludzi słuchających audycji od 10, 15, 20 i wiecej lat, maile od słuchaczy informujących, że w ich rodzinie regularnie słucha LP3 już drugie (a czasem trzecie) pokolenie, podsumowania kolejnych jubileuszy, będące dla wielu ludzi muzyczna ilustracją całego ich życia, kojące serce i duszę przekonanie, że jest na świecie coś stałego i niezmiennego, że mogą się zmieniać ustroje i padać imperia, odchodzić w zaświaty i wstepować na tron papieże, wymieniać prezydenci i rządy, dyrektorzy i zarządy, że nawet załozyciel i prowadzący może odejść i oddać prowadzenie komu innemu, że wszystko wokół może się zmieniać, powstawać i znikać, a pod koniec tygodnia wieczorem zawsze było, jest i będzie kolejne notowanie Listy Przebojów Programu Trzeciego. Że cały swiat może przewracac się do góry nogami, a Lista trwa i trwać bedzie.
Największe zasługi ma tu oczywiście Marek Niedźwiecki. Na zdrowy rozum powinienem więc życzyć mu jak najszybszego powrotu do Trójki, zakończenia emisji "udającej" dawna Listę Trójki LPMN i powrotu do naszej Listy.
Ale tu właśnie mam wątpliwości. O ile bowiem wiele bym dał, żeby usłyszeć znowu w trójce Markomanię czy piątkowa Tonację z Panem Markiem, o tyle co do Listy to... Jakoś tak nie mam pewności, czy wyszłoby to na dobre i Markowi, i audycji. Dwa lata temu, zaraz po odejściu Niedźwieckiego do RZP pewnie bym krzyczał "ja chcę do Marka", czy raczej "ja chcę Marka z powrotem na LP3", ale dziś, po dwóch latach Listy Balonikowej raczej nie chciałbym kolejnej zmiany.
Ostatni okres udowodnił bowiem, że po pierwsze jest możliwa Lista Trójki bez Marka, po drugie - wcale nie musi byc gorsza, niż ta Markowa. Ba, myslę, że niekiedy bywa nawet lepsza!
Przypomnijmy sobie tak na spokojnie ostatnie lata Niedźwieckiego na Liście. Coraz mniej nowości, coraz mniej zmian w podstawowym topie, coraz więcej piosenek miesiącami siedzących w poczekalni i nigdy nie wchodzących do topu. Coraz mniejsze zaangażowanie prowadzącego, smutny głos, wyraźny brak zainteresowania tym, o czym mówi (jakby go nie interesowało, co jest na Liście i na którym miejscu, odkąd gust słuchaczy zaczął sie rozmijać z jego gustem - dość charakterystyczny jest przypadek wycofania przez jednego z "zastepowych" piosenki z zestawu do głosowania - Niedźwiedź jej nie przywrócił, mimo ze na pewno znaleźli sie słuchacze, którzy to zauważyli i donieśli, brak reakcji, który byłby nie do pomyślenia 20 lat wcześniej). Efekt był taki, że gdy czasem zdarzyło sie notowanie, w którym Redaktor przypominał samego siebie z początków Listy, słuchacze snuli domysły, że Pan Marek chyba coś wypił albo wypalił, bo taki wesoły. Ten "zjazd" nastroju Marka zaczął sie chyba od chwili śmierci Barbary "Baśki" Głuszczak niedługo po 1000 notowaniu... Do tego dochodziło pewne zamknięcie się na głosy słuchaczy, coraz trudniej było przekonać redakcję (czyli de facto Marka N.) do wrzucenia czegoś do zestawu do głosowania. A gdy w wywiadzie dla "Dziennika" na początku 2007 roku Niedźwiecki wypalił ni z gruchy, ni z pietruchy, że "może 25-lecie to jest okazja, żeby któregoś dnia powiedzieć, że od jutra nie ma Listy", mozna było naprawdę zacząć się bać, że pewnego dnia Ojciec Założyciel naprawdę zechce zamordowac swoje dziecko.
Jak na tym tle wygląda Lista Barona? Zwraca uwage zdecydowanie wyższa liczba nowości, ciekawe i niespodziewane skoki w zestawieniu podstawowym, zdecydowanie lepiej wietrzona poczekalnia i zestaw do głosowania. Balonik prowadzi program z zaangażowaniem przypominającym raczej Marka z dawnych czasów, niż to, co działo się na Liście tuż przed jego odejściem do RZP. I rzecz chyba najważniejsza: Panu Piotrowi udało się UTRZYMAĆ NIEPOWTARZALNY KLIMAT AUDYCJI, klimat, którego nie da sie podrobić. Audycja, dla której ucieczka prowadzącego miała byc równoznaczna z zakończeniem emisji paradoksalnie zyskała na zmianie stałego prezentera! Oczywiście zupełnie inna sprawa to poziom muzyczny, który zawsze mógłby być wyższy, ale to chyba też sprawa ogólnego poziomu produkcji muzycznej na świecie, z którą ostatnio różnie bywa
Tu zresztą ma pole do popisu "głos ludu" - już niejeden dobry, a przeoczony przez redakcję utwór znalazł sie w zestawie do głosowania dzieki czujności słuchaczy.
I jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz. Nie wiem, z czego to wynika, być może z tego, że Baron jest od Niedźwieckiego młodszy o prawie dekadę, ale doskonale daje się wyczuć, że nastepaca Pana Marka lepiej czuje relacje pomiędzy medium a słuchaczem w dobie internetu, gdy odbiorca w o wiele większym stopniu bywa partnerem dla nadawcy, niz to było kiedyś. W każdym razie udział "czynnika społecznego" (równiez w postaci częstych wizyt uczestników tego forum) na LP3 chyba nigdy nie był tak silny, jak teraz. No, może było tak mniej więcej do połowy lat 90-tych, niestety później można było odnieść wrażenie, że i różni "Kaziowie", i zwykli słuchacze liczą się coraz mniej. Tutaj redaktor Baron wprowadził nową jakość i póki co wychodzi to Liście tylko na dobre.
Powrót Marka Niedźwieckiego na LP3 wiązałby sie, niestety, z koniecznością odebrania jej Balonikowi. Mam wrażenie, że obaj panowie czuliby sie głupio. Ja już nie mówię o tym, jak musiał sie czuc Pan Piotr, gdy pani Jethon zaczęła mówić o tym, że "lista Niedźwieckiego miała swój klimat" i że "zrobi wszystko, żeby wrócił on na korytarze Trójki". Jak wieczny druh zastępowy? Jak prowadzący Listę bez klimatu?
Panu Markowi zawsze bedę wdzięczny za to co grał i jak i co do mnie mówił w Trójce, jako słuchacz nigdy nie zapomnę, kto stworzył i przez pierwsze 25 lat prowadził Listę Trójki i komu zawdzięczam wszystkie te piękne wspomnienia i wzruszenia. Zawsze bedę pamietał siebie siedmioletniego, jak siedzę na dywanie w pokoju z jakimiś zabawkami, a z głośnika płynie Lista z głosem Niedźwiedzia. Ale tez jestem tak samo wdzięczny red. Baronowi za to, że uratował LP3 w najtrudniejszym momencie jej istnienia i tchnął w nią nowego ducha. Myślę, że nie powinno sie mu po tym wszystkim tak po prostu odbierać Listy w wypadku ewentualnego powrotu p. Niedźwieckiego do Trójki.
Reasumując: Niedźwiedź w PRIII jak najbardziej, Markomania czy piątkowa Tonacja - tak, pani Magdo, pani pierwszej to powiem! ALE LISTA NIECH LEPIEJ POZOSTANIE BALONIKOWA...
PS A może Pan Marek i tak już by nie chciał wracać do Listy???
Tak prawdę mówiąc, jakoś nie moge się przekonac do Markowych programów w RZP. Niby te same pomysły, niby ten sam głos, na LPMN nawet dźwięki te same, "Look of Love" itp., ale to jednak nie to samo... Nie to radio, nie ta atmosfera, nie to otoczenie, nastrój rozmywany przez nachalne przerywniki i reklamy... No i Lista nie ta. Przy najlepszych chęciach Prowadzącego i próbach reanimacji ducha "niedźwiedziej" LP3 w Złotych Przebojach, to nigdy nie bedzie to samo. LPMN dobiła właśnie do 88 notowania, Lista Trójki do 1446, ale nawet nie to jest powodem, dla którego pozostałem przy LP3.
LPMN nie ma tej magii, tej tradycji, całej tej otoczki, którą przez lata nasiąkała LP3. Można ściągnąć do siebie Niedźwiedzia, dżingle, zasady głosowania, nawet ilość piosenek w topie i poczekalni, ale legendy się nie przeniesie do innego radia. Bo Lista Trójki, choć już bez Niedźwiedzia, wciąż pozostaje tą właśnie jedyną i niepowtarzalną Listą Przebojów Programu Trzeciego. Bo przy całym szacunku dla tego, co Pan Marek teraz robi, ja 88 notowania MOJEJ LISTY z Niedźwiedziem wysłuchałem 26 lat temu jako uczeń pierwszej klasy podstawówki, a ostatnio wysłuchałem 1446 notowania tej samej MOJEJ LISTY z Balonikiem. LPMN nie ma i nigdy pewnie nie bedzie miała tego "czegoś", co tworzy narastająca przez lata legenda romantycznych początków, tysiące ludzi słuchających audycji od 10, 15, 20 i wiecej lat, maile od słuchaczy informujących, że w ich rodzinie regularnie słucha LP3 już drugie (a czasem trzecie) pokolenie, podsumowania kolejnych jubileuszy, będące dla wielu ludzi muzyczna ilustracją całego ich życia, kojące serce i duszę przekonanie, że jest na świecie coś stałego i niezmiennego, że mogą się zmieniać ustroje i padać imperia, odchodzić w zaświaty i wstepować na tron papieże, wymieniać prezydenci i rządy, dyrektorzy i zarządy, że nawet załozyciel i prowadzący może odejść i oddać prowadzenie komu innemu, że wszystko wokół może się zmieniać, powstawać i znikać, a pod koniec tygodnia wieczorem zawsze było, jest i będzie kolejne notowanie Listy Przebojów Programu Trzeciego. Że cały swiat może przewracac się do góry nogami, a Lista trwa i trwać bedzie.
Największe zasługi ma tu oczywiście Marek Niedźwiecki. Na zdrowy rozum powinienem więc życzyć mu jak najszybszego powrotu do Trójki, zakończenia emisji "udającej" dawna Listę Trójki LPMN i powrotu do naszej Listy.
Ale tu właśnie mam wątpliwości. O ile bowiem wiele bym dał, żeby usłyszeć znowu w trójce Markomanię czy piątkowa Tonację z Panem Markiem, o tyle co do Listy to... Jakoś tak nie mam pewności, czy wyszłoby to na dobre i Markowi, i audycji. Dwa lata temu, zaraz po odejściu Niedźwieckiego do RZP pewnie bym krzyczał "ja chcę do Marka", czy raczej "ja chcę Marka z powrotem na LP3", ale dziś, po dwóch latach Listy Balonikowej raczej nie chciałbym kolejnej zmiany.
Ostatni okres udowodnił bowiem, że po pierwsze jest możliwa Lista Trójki bez Marka, po drugie - wcale nie musi byc gorsza, niż ta Markowa. Ba, myslę, że niekiedy bywa nawet lepsza!
Przypomnijmy sobie tak na spokojnie ostatnie lata Niedźwieckiego na Liście. Coraz mniej nowości, coraz mniej zmian w podstawowym topie, coraz więcej piosenek miesiącami siedzących w poczekalni i nigdy nie wchodzących do topu. Coraz mniejsze zaangażowanie prowadzącego, smutny głos, wyraźny brak zainteresowania tym, o czym mówi (jakby go nie interesowało, co jest na Liście i na którym miejscu, odkąd gust słuchaczy zaczął sie rozmijać z jego gustem - dość charakterystyczny jest przypadek wycofania przez jednego z "zastepowych" piosenki z zestawu do głosowania - Niedźwiedź jej nie przywrócił, mimo ze na pewno znaleźli sie słuchacze, którzy to zauważyli i donieśli, brak reakcji, który byłby nie do pomyślenia 20 lat wcześniej). Efekt był taki, że gdy czasem zdarzyło sie notowanie, w którym Redaktor przypominał samego siebie z początków Listy, słuchacze snuli domysły, że Pan Marek chyba coś wypił albo wypalił, bo taki wesoły. Ten "zjazd" nastroju Marka zaczął sie chyba od chwili śmierci Barbary "Baśki" Głuszczak niedługo po 1000 notowaniu... Do tego dochodziło pewne zamknięcie się na głosy słuchaczy, coraz trudniej było przekonać redakcję (czyli de facto Marka N.) do wrzucenia czegoś do zestawu do głosowania. A gdy w wywiadzie dla "Dziennika" na początku 2007 roku Niedźwiecki wypalił ni z gruchy, ni z pietruchy, że "może 25-lecie to jest okazja, żeby któregoś dnia powiedzieć, że od jutra nie ma Listy", mozna było naprawdę zacząć się bać, że pewnego dnia Ojciec Założyciel naprawdę zechce zamordowac swoje dziecko.
Jak na tym tle wygląda Lista Barona? Zwraca uwage zdecydowanie wyższa liczba nowości, ciekawe i niespodziewane skoki w zestawieniu podstawowym, zdecydowanie lepiej wietrzona poczekalnia i zestaw do głosowania. Balonik prowadzi program z zaangażowaniem przypominającym raczej Marka z dawnych czasów, niż to, co działo się na Liście tuż przed jego odejściem do RZP. I rzecz chyba najważniejsza: Panu Piotrowi udało się UTRZYMAĆ NIEPOWTARZALNY KLIMAT AUDYCJI, klimat, którego nie da sie podrobić. Audycja, dla której ucieczka prowadzącego miała byc równoznaczna z zakończeniem emisji paradoksalnie zyskała na zmianie stałego prezentera! Oczywiście zupełnie inna sprawa to poziom muzyczny, który zawsze mógłby być wyższy, ale to chyba też sprawa ogólnego poziomu produkcji muzycznej na świecie, z którą ostatnio różnie bywa

I jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz. Nie wiem, z czego to wynika, być może z tego, że Baron jest od Niedźwieckiego młodszy o prawie dekadę, ale doskonale daje się wyczuć, że nastepaca Pana Marka lepiej czuje relacje pomiędzy medium a słuchaczem w dobie internetu, gdy odbiorca w o wiele większym stopniu bywa partnerem dla nadawcy, niz to było kiedyś. W każdym razie udział "czynnika społecznego" (równiez w postaci częstych wizyt uczestników tego forum) na LP3 chyba nigdy nie był tak silny, jak teraz. No, może było tak mniej więcej do połowy lat 90-tych, niestety później można było odnieść wrażenie, że i różni "Kaziowie", i zwykli słuchacze liczą się coraz mniej. Tutaj redaktor Baron wprowadził nową jakość i póki co wychodzi to Liście tylko na dobre.
Powrót Marka Niedźwieckiego na LP3 wiązałby sie, niestety, z koniecznością odebrania jej Balonikowi. Mam wrażenie, że obaj panowie czuliby sie głupio. Ja już nie mówię o tym, jak musiał sie czuc Pan Piotr, gdy pani Jethon zaczęła mówić o tym, że "lista Niedźwieckiego miała swój klimat" i że "zrobi wszystko, żeby wrócił on na korytarze Trójki". Jak wieczny druh zastępowy? Jak prowadzący Listę bez klimatu?
Panu Markowi zawsze bedę wdzięczny za to co grał i jak i co do mnie mówił w Trójce, jako słuchacz nigdy nie zapomnę, kto stworzył i przez pierwsze 25 lat prowadził Listę Trójki i komu zawdzięczam wszystkie te piękne wspomnienia i wzruszenia. Zawsze bedę pamietał siebie siedmioletniego, jak siedzę na dywanie w pokoju z jakimiś zabawkami, a z głośnika płynie Lista z głosem Niedźwiedzia. Ale tez jestem tak samo wdzięczny red. Baronowi za to, że uratował LP3 w najtrudniejszym momencie jej istnienia i tchnął w nią nowego ducha. Myślę, że nie powinno sie mu po tym wszystkim tak po prostu odbierać Listy w wypadku ewentualnego powrotu p. Niedźwieckiego do Trójki.
Reasumując: Niedźwiedź w PRIII jak najbardziej, Markomania czy piątkowa Tonacja - tak, pani Magdo, pani pierwszej to powiem! ALE LISTA NIECH LEPIEJ POZOSTANIE BALONIKOWA...
PS A może Pan Marek i tak już by nie chciał wracać do Listy???