Forumowy dziennik podrózy
: sob sie 04, 2007 10:06 pm
autor: Aro
Kochani co Wy na to abyśmy opisali sobie w tym kąciku nasze najwspanialsze i niezapomniane podróże, wakacje , jak to robił Pan Marek. Trasa Miastko - Zakopane ponad 700 km uff
Jadę z żonką i z małym synkiem Mateuszkiem . Nie ma to jak 'laptok''na drogę

Mam nadzieję że jak wcześniej napisałem dobrze naładujemy się pozytywną energią na kolejny rok. Właśnie zrobiliśmy sobie przystanek w Łodzi. Trudna i żmudna podróż ale damy radę. Na razie bez problemów

Trzyma nas oczywiście KOLEKCJA LISTY . To na razie. Postaram się pisać jak dojedziemy do celu. Gorąco Was pozdrawiamy

: pn sie 06, 2007 1:13 pm
autor: Aro
Jeśli marzą się Wam miłe popołudnia, bez wysiłku i nadmiernego zmęczenia, z zimnym piwem w ręku w otoczeniu wspaniałych gór - nie ma to jak Gubałówka! "górka" dla leniuchów, zadeptana, pełna turystów, pełna hałaśliwych wycieczek... ale za to najpiękniejsza panorama polskich i słowackich tatr, niezapomniany widok Giewontu i doliny Zakopanego, regionalne karczmy z "góralską herbatą z prądem" i grzańcem..
Spacerując w dół Krupówkami dotrzemy do stacji kolejki torowej na szczyt Gubałówki (1120 m n.p.m.). Kolejka odjeżdża mniej więcej co 5 do 30 minut, co jest zależne od ilości pasażerów.
Poza wspomnianymi, licznymi karczmami i restauracyjkami, które warto odwiedzić (im dalej od kolejki tym ciekawsze oferty i oryginalne "klimaty") należy poświęcić kilkanaście minut na podziwianie monumentalnej panoramy Tatr. Na wprost widać najwspanialszą i najbardziej charakterystyczną górę Zakopanego - Giewont (1895 m n.p.m.), po prawo od Giewontu znajdują się szczyty Czerwonych Wierchów, a po lewo szczyt Kasprowego Wierchu (1987 m n.p.m.). Dokładną mapę szczytów górskich oraz lunety widokowe, na stokach
Po kolacji lub spacerze można wrócić kolejką w dół lub pokonać tą samą trasę leśnym szlakiem, co zajmie nam nie więcej niż godzinę. Sugerujemy także inną, ciekawą drogę powrotną. Stojąc tyłem do pasma Tatr można udać się asfaltowym deptakiem wiodącym szczytem Gubałówki w lewą stronę. Po około półgodzinnym spacerze dojdziemy do Butorowego Wierchu (1160 m n.p.m.), skąd można zjechać w dół kolejką krzesełkową, podziwiając podczas zjazdu niezapomniane widoki.
Po zjechaniu na dół należy dojść do ulicy Droga Powstańców Śląskich i skręcając w lewo, po koło 30 minutach dotrzemy do centrum Zakopanego.
To na razie na początek.
Nastepnym razem napiszę o dobrym jedzeniu

bo warto

: wt wrz 11, 2007 11:34 am
autor: Aro
Przepraszam że się nie odzywałem przez miesiąc!!!!! Piękne wspomnienia , warto opisać . Polecam Wam Kochani i niech to co napiszę będzie pokusą dla tych co jeszcze w Tatrach nie byli. „Choć raz tam być’’.
Dzień 2
Kolejny dzień to Morskie Oko. I niestety troszkę się zawiodłem . Znowu tłok – kilka tysięcy turystów dziennie coś nieprawdopodobnego!!!!!!
Trasa pieszego przejścia 8,5 km - 2 godziny w jedną stronę, różnica wysokości 432 m. Bez trudności, droga asfaltowa ale żmudna przez swą długość. Droga do największego tatrzańskiego jeziora, widoki na najwyższe szczyty Polski - Rysy i Mięguszowieckie. Bez znaków. Parking na Palenicy Białczańskiej.
Dojazd samochodem przez Jaszczurówkę i Cyrhlę przez Bukowinę i Głodówkę do parkingu na Palenicy Białczańskiej (1,5 km od Łysej Polany), mikrobusem lub autobusem PKS do Palenicy lub Łysej Polany. Dalej dojście pieszo lub dojazd furką góralską. Trasa prowadzi początkowo u podnóży Wołoszyna (z prawej strony). Z lewej płynie Białka, która na tym odcinku jest rzeką graniczną między Polską a Słowacją. Za Białką leży piękna Dolina Białej Wody. Między drzewami odsłania się widok na najwyższe szczyty tatrzańskie, m.in. Gierlach (2655 m), stanowiące zamknięcie Doliny Białej Wody. Niedaleko od Palenicy w prawo odchodzi ścieżka na Rusinową Polanę (znaki niebieskie). Szosa wznosi się serpentynami i dochodzi do mostu na potoku Roztoka, płynącym z Doliny Pięciu Stawów Polskich. Przed mostem w prawo odchodzi czerwono znakowany szlak do Zakopanego przez Polanę Waksmundzką i Psią Trawkę.
Z mostu widać dobrze środkowy z trzech wodospadów, tworzących Wodogrzmoty Mickiewicza, nazwane tak w 1890 r. na cześć największego polskiego poety, którego prochy w tym właśnie roku sprowadzono do katedry na Wawelu w Krakowie (przedtem był pochowany w Paryżu). Za mostem w lewo odchodzi ścieżka do schroniska w Starej Roztoce, której przedłużenie (w prawo) wchodzi w las i wzdłuż potoku Roztoka wspina się do Doliny Pięciu Stawów (znaki zielone, trasa nr 13). Szosa nadal wiedzie na południe i po 2 kilometrach doprowadza do leśniczówki "Wanta". Z zakrętu wspaniały widok na południowe zamknięcie Doliny Białej Wody, w kształcie litery "U", charakterystycznym dla dolin, wyrzeźbionych przez lodowce. Stąd w niespełna godzinę dochodzimy lasem (kilka skrótów, ścinających zakręty szosy) do polany Włosienica. Tutaj kończą jazdę furki konne. Pawilon gastronomiczny, toalety. Przed nami już całkiem bliska część panoramy szczytów Mięguszowieckich, położonych nad Morskim Okiem, od którego dzieli nas jeszcze niespełna 2 kilometry.
Po chwili wychodzimy z lasu na skraj polany Szałasiska, a następnie poruszamy się odsłoniętym skrajem stoku Opalonego Wierchu. Szosa przecina szeroki żleb, nazywany Żlebem Żandarmerii, słynny z wielkich lawin, które co roku spadają aż na szosę Z lewej strony pojawia się zalesiony stok Żabiego - warto zwrócić uwagę na wyraźnie ukształtowaną górną granicę lasu, sięgającą tu do 1650 m. W strefie tej dominujące i piękne akcenty stanowią wspaniałe limby. Wzdłuż drogi poustawiane altanki dają schronienie w razie deszczu. Pojawia się przed nami wspaniała panorama najwyższych w Polsce szczytów, przewyższających taflę jeziora o blisko kilometr. W prawej, południowo-zachodniej części panoramy pojawia się charakterystyczna sylweta Zadniego Mnicha, a po chwili Mnicha nad Morskim Okiem - szczytu, stanowiącego od lat symbol piękna Tatr, a jednocześnie symbol taternictwa, podobnie jak alpejski Matterhorn. Po lewej stronie mijamy niewielkie, zarastające stawki, wreszcie dochodzimy do "Starego Schroniska" - XIX-wiecznej wozowni, służącej dawnym turystom do "garażowania" konnych powozów, a w późniejszych latach wykorzystywanej na noclegi. Na morenie stoi "Nowe Schronisko", rzeczywiście wyglądające jak nowe, bo w 1992 r. wyremontowane, ale wybudowane w 1908 roku. Wchodzimy na plac przed schroniskiem (1404 m npm.). Pogoda dopisała choć nad samym Morskim Okiem chłodnawo .Wieczorkiem zajrzeliśmy jeszcze na chwileczkę na skocznię.
Dzień 3
Pogoda piękna , ok. 25 stopni i małe zakwasy po Morskim Oku, tego dnia wybraliśmy Dolinę Kościeliska .
Dolina Kościeliska jest szeroka, ale idąc dalej coraz bardziej się zawęża robiąc coraz ciekawsze wrażenie. W zasadzie do końca czyli do schroniska Ornak, szlak prowadzi szeroką, wygodną drogą. Po minięciu polany Wyżna Kira Miętusia można skręcić w lewo na Ścieżkę nad Reglami lub Ciemniak. wycieczka spacerowa . Idąc dalej w tamtym kierunku, po prawej odbija szlak do Doliny Chochołowskiej a kawałek dalej po lewej stronie szlak do Jaskini Mroźnej (wchodząc na ten szlak zaraz po prawej stronie można obejrzeć Lodowe Źródełko). Długośćok 500 m .Przejście nią ok. 30- 40 minut. Dobrze że ze mnie średni chłop bo są miejsca gdzie można się przyklinować .Jedyna jaskinia Tatrach ze sztucznym oświetleniem. Temperatura stała latem i zimą ok. + 5 stopni .
Idąc dalej dochodzi się do Wąwozu Kraków. Wąwóz robi ciekawe wrażenie i warto go zobaczyć. Po przejściu przez wąską uliczkę wąwozu dochodzi się do jaskini Smocza Jama. Aby się tam dostać trzeba pokonać małą drabinkę (trzeba tam uważać ponieważ jest dosyć ślisko) Jaskinia jest krótka, idzie się pod górę przy pomocy łańcucha. Niestety niezbędna jest latarka. Jaskinię można również ominąć z lewej strony. Cały szlak jest jednokierunkowy. Idąc dalej doszliśmy znowu do szlaku prowadzącego do schroniska Ornak postanowiliśmy wydłużyć trochę swoją wycieczkę. Ruszyłem więc w kierunku zielonego szlaku prowadzącego Doliną Tomanową. Tuż obok zielonego szlaku odchodzi czarny szlak prowadzący do Smreczyńskiego Stawu. Warto zobaczyć ten mały, spokojny staw. Wracając do szlaku przez Dolinę Tomanową idzie się cały czas pod górę. Na początku droga prowadzi wzdłuż Tomanowego potoku, następnie lasem aż dochodzi się do Tomanowej Polany. Za polaną droga skręca w lewo (prosto czerwonym szlakiem można dojść do planowanego turystycznego przejścia granicznego przez Tomanową Przełęcz). Teraz dosyć meczącym podejściem doszliśmy przez Tomanowy Grzbiet do Chudej Przełączki. Po drodze można zobaczyć lśniący wśród lasu malutki Smreczyński Staw. Na przełęczy zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek połączony z podziwianiem widoków. Można stąd zobaczyć Smreczyński Wierch oraz ludzi idących grzbietami Czerwonych Wierchów. Po odpoczynku zszedłem czerwonym szlakiem prowadzącym obok skały Piec oraz zboczem Adamicy (ten kawałek szlaku dosyć zniszczony) do Doliny Miętusiej, a następnie Doliną Kościeliską do Kir.
Sama wycieczka do Doliny Kościeliskiej jest przyjemna i niezbyt męcząca.
Czas wycieczki ok. 8- 9 h. W zależności od tempa.
Dzień 4
Dolina Chochołowska
Największa polska dolina tatrzańska leży na zachodnim krańcu pasma i cieszy się nieco mniejszą popularnością niż sąsiadująca z nią Dolina Kościeliska, choć nie jest mniej interesująca, tylko całkiem inna. W pierwszej chwili przytłacza swoimi rozmiarami, wydaje się bardzo ponura, co wcale nie umniejsza jej piękna.
Tutaj, podobnie jak w sąsiedniej Dolinie Lejowej, można jeszcze spotkać pasące się stada owiec oraz szeregi szałasów, jakby żywcem wyjęte ze starych fotografii. W Dolinie Chochołowskiej została również nakręcona słynna scena kuligu w ekranizacji Potopu, przeprowadzano tu zawody ratowników tatrzańskich oraz szkolenia komandosów.
Północną część doliny budują dolomity i wapienie dolomitowe, które widać już przy Siwej Polanie, a także w zachodnich dolinkach bocznych: Małych i Wielkich Koryciskach oraz w Niżniej Bramie Chochołowskiej, zwanej też Bramą Kmietowicza. W dnie Potoku Chochołowskiego można zobaczyć zielonkawe łupki i wapienie kredowe. Część południowa, od Wyżniej Bramy Chochołowskiej należy już do strefy skał krystalicznych. Gnejsy i granity można podziwiać u stóp Wielkiego Kopieńca, leżącego w widłach dolin Chochołowskiej i Starorobociańskiej. Na różnice krajobrazowe między częścią południową i północną miał też wpływ lodowiec, tworzący się w kotłach pod Jarząbczym, Starorobociańskim i Wołowcem, który nie przekroczył granicy Wyżniej Bramy Chochołowskiej. Dolina ma powierzchnię 35,6 km2 i ciągnie się na długości około 10 km.
Pod Wielkim Kopieńcem odchodzi od niej Dolina Starej Roboty. W dalszej części Chochołowska rozdziela się na Dolinę Jarząbczą i Chochołowską Wyżnią. Wlot doliny jest niezwykle ciekawy pod względem florystycznym. Jeszcze na obrzeżach TPN rozciąga się polana Molkówka - zwykle omijana przez turystów. Znajduje się tutaj najstarsze tatrzańskie torfowisko, liczące 10 tys. lat, otoczone lasem świerkowym. Roślinność uległa niestety przekształceniu na skutek działalności pasterskiej. Tuż obok, już na terenie Parku, leżą Siwiańskie Turnie z największym tatrzańskim skupiskiem sosny zwyczajnej. W dolinie niepodzielnie panują jednak lasy świerkowe, pokrywające prawie 70% jej powierzchni.
Oczywiście obowiązkowo przeszliśmy się szlakiem Jana Pawła II.
Dzień 5
Hala Gąsienicowa - potoczna nazwa dolnej części Doliny Gąsienicowej w Tatrach . Dawniej była wypasana, a jej właściwy teren obejmował tylko Dolinę Gąsienicową. Nazwa hali pochodzi od góralskiego rodu Gąsieniców, dawnych współwłaścicieli. Niegdyś zwana Halą przy Stawach lub Halą Stawy. Dojście z Kuźnic , jednym z dwóch szlaków: przez Boczań i Skupniów Upłaz szlakiem niebieskim, lub przez Dolinę Jaworzynka do Przełeczy Miedzy Kopami obie około 1,5 godziny. I kurcze się wtedy zmarzło. Nie wziąłem kurtki choć była piękna pogoda to jednak na hali wygwizdało nas okrutnie. Dlatego robiliśmy krótkie odpoczynki aby za szybko nie stygnąć
Na Hali znajduje się duże i bardzo popularne scronisko Murowaniec ze stołówką i ciepłą wodą. W okolicy znaki ostrzegające przed niedźwiedziami.
Baza wypadowa na Kościelec , Zawrat ,Granaty Świnicę , Kozi Wierch oraz Kasprowy .Szlaki te, poza szlakiem na Kasprowy nie są łatwe. Dla początkujących nadaje się też szlak nad Czarny Staw Gąsienicowy . który ujął nas najbardziej .Stamtąd zaczynają się trudniejsze szlaki na Zawrat oraz na Kościelec przez przełęcz Karb. Jeśli dojdziesz na przełęcz Karb, a nie jesteś wprawnym wspinaczem, lepiej nie udawaj się na Kościelec ze względu na trudne podejścia pod szczyt bez łańcuchów.
Początkujący turysta lepiej zrobi zawracając z przełęczy i wróci tą samą drogą na Halę. I takl też zrobiliśmy.
W przeszłości Hala Gąsienicowa była jednym z większych ośrodków pasterstwa w Tatrach. Jej powierzchnia liczyła aż 797 ha, jednak tylko 3,8 ha stanowiły właściwe pastwiska, 120 ha stanowiły wysokogórskie hale, resztę zaś kosówka, lasy i nieużytki. W 1963 r. wypasano na niej 404 owce. Tętniła życiem pasterskim, była odwiedzana przez zbójników, według podań tutaj werbował do powstania Kostka Napierski.
Dzień 6 .
Lało jak z cebra ale co tam, Wybraliśmy Dolinę Strążyska 50 minut, długość 2 kilometry, deniwelacja 200 m. Bez trudności. Dolina najczęściej zwiedzana po drodze na Giewont, lub jako dojście do Ścieżki nad Reglami. Na końcu trasy efektowny wodospad, spadający spod ściany Giewontu. Znaki czerwone, na końcu - żółte. Parking przy ul. Strążyskiej.
Dojście Drogą pod Reglami lub ulicą Strążyską. Przez Dolinę Strążyską biegnie jeden ze szlaków prowadzących na Giewont, ona sama stanowi cel wielu popularnych wycieczek, a jej atrakcyjność znacznie podnosi... bufet góralski, umieszczony na końcu trasy. Niegdyś popularny teren wypasowy, co uwidocznione zostało nawet w nazwie doliny, która pochodzi od góralskiego słowa strąga, oznaczającego zagrodę dla pasących się owiec.
Dobrze utrzymana, szeroka droga biegnie wzdłuż Potoku Strążyskiego, początkowo między masywami Grześkówek i Samkowej Czuby, wyżej między stokami Sarniej Skałki i Łysanek. Górna część doliny, nie udostępniona turystycznie, dochodzi do skalnych zerw północnej ściany Giewontu. W połowie drogi mijamy charakterystyczne dolomitowe turnie, zwane Strążyskimi Kominami, niegdyś teren ćwiczebny dla taterników. Nieco dalej Skała Jelinka, nazwana tak z powodu umieszczonego na niej medalionu i tablicy pamiątkowej, poświęconej XIX-wiecznemu czeskiemu pisarzowi Edwardowi Jelinkowi, zaprzyjaźnionemu z Polską i Zakopanem.
Na Polanie Strążyskiej stoi do dziś kilka szałasów pasterskich. W jednym z nich popularny bufet. Na północnym krańcu polany wielki głaz, przypominający egipskiego Sfinksa i tak też nazywany. Na ścianie bufetu tablica informacyjna o wypadkach, jakie w ostatnich latach zdarzyły się na Giewoncie i jego najbliższej okolicy. Tu kończy się trasa spaceru. Można przedłużyć go jeszcze o 10 minut, podchodząc za żółtymi znakami dalej bezpośrednio w stronę Giewontu, aż do wodospadu Siklawica, który opada z niedostępnej dla turystów górnej części doliny dwoma progami (13 i 10 m).
Dzień 7
Zaczęło się pochmurno ale na szczęście się wypogodziło i było znowu pięknie. Wybralismy Giewont od dawna moje marzenie.
Bardzo ładny szlak, obfitujący we wspaniałe widoki. Po drodze można odwiedzić dwa klasztory – Sióstr Albertynek, znajdujący się tuż przy niebieskim szlaku, oraz (nadkładając troszkę drogi) klasztor Albertynów na Śpiącej Górze. Parę minut potem docieramy do Hotelu na Kalatówkach . Możemy podziwiać widoki naMyślinieckie Turnie. Dojście z tego miejsca do Schroniska na Hali Kondratowej zajmuje około godziny, ale jest bardzo łatwe i ładne. Z polany Kondratowej wychodzą dwa szlaki – zielony na Przełęcz pod Kondracką Kopą oraz niebieski na Kondracką Przełecz i dalej na Giewont. Szlak na Kondracką Przełęcz ciągnie się Doliną Małego Szerokiego i, mimo tego, że jest bardzo męczący, to jest naprawdę piękny i warty wysiłku. Wejście na Kondracką Przełęcz zajmuje około 65 minut. Najtrudniejszy etap wycieczki już zakończony, ponieważ wejście na Giewont jest wbrew pozorom (wszak większości ludzi na wiadomość, że na szlaku są łańcuchy, od razu staje przed oczami coś wyjątkowo trudnego i niebezpiecznego) bardzo łatwe, należy jedynie zachować ostrożność, ponieważ szlak jest bardzo śliski. Ze szczytu Giewontu roztacza się przepiękny widok na Podhale i wiele tatrzańskich dolin.
Warto dodać, że na ten szlak najlepiej wybrać się (jeśli ma się taką możliwość oczywiście) poza sezonem, ponieważ w przeciwnym wypadku trzeba stać w kolejce (a to ze względu na wąskość szlaku oraz ograniczone miejsce na szczycie), nieraz bardzo długo. My staliśmy ok. 2 godzin.
Piękne wspomnienia i niezapomniane chwile . Postarałem się choć troszkę Wam przybliżyć uroki naszych Tatr . Są piękne miejsca i to tak bliziutko w naszym pięknym kraju raju. Nie pisałem nic a nic o Krupówkach , bo tam jak co dzień tłok. A zapomniałbym no i oczywiście jedzenie , polecam w szczególności :
bioła polewka (biała zupa na wędzonce)
moskole (zastępnik chleba)
kwasnica (kapuśniak)
potrawy z oscypkiem (z owczym serem)
herbata z wkładką (spirytusem, nie wódeczką )
grule ze spyrką (ziemniaki ze skwarkami)
baraninę