A tak to było kiedyś:
"Wiceprezes wywierał nacisk na taki kierunek zmian programowych od chwili powołania Piotra Kaczkowskiego w 1998 r. na funkcję dyrektora. Po dwóch latach, w czerwcu 2000 r., Piotr Kaczkowski został odwołany pod pretekstem
spadku słuchalności
(której przyczyną było zakończenie w styczniu 2000 r. emisji na tzw. niskim UKF; w tym czasie Trójka jako „przyjazna słuchaczom” zorganizowała akcję, w której słuchacze fundowali innym radioodbiorniki). Obejmujący po nim funkcję dyrektora stacji specjalista od trudnych dzieci, Michał Olszański, przystąpił do urzeczywistniania schizofrenicznej tezy swego pryncypała i w ciągu roku – na skutek likwidacji najlepszych i najbardziej lubianych audycji, przeniesieniu pozostałych na inne godziny lub okrojeniu im czasu antenowego oraz wprowadzeniu nowych form wedle wzoru ble-ble muzyczka z play-listy ble-ble – dokonał zamiany kultowej stacji radia publicznego w pospolity szumofon.
Oburzeni słuchacze zaczęli pisać listy do władz państwa i radia, powstała strona internetowa poświęcona protestowi (
www.tajniak.pl/protest), w portalu „Gazety Wyborczej” (ale nie tylko) rozgorzała i trwa dyskusja na temat tych haniebnych zmian, także prasa publikowała i publikuje krytyczne artykuły oraz listy niezadowolonych słuchaczy.
Po ponad roku od powołania Michała Olszańskiego na funkcję dyrektora Trójki głos podnieśli także dziennikarze Programu III, którzy zwrócili się do Zarządu PR ze swoimi niepokojami odnośnie wprowadzanych zmian, podkreślając nie tylko utratę tożsamości Trójki, ale pierwsze odejścia z anteny wybitnych dziennikarzy (Moniki Olejnik) oraz wcale nie rosnącą, ale spadającą słuchalność. Przedstawili także swoich kandydatów na stanowisko dyrektora w osobach Marcina Zimocha (byłego dziennikarza tego programu) i Grzegorza Miecugowa (byłego dziennikarza i dyrektora Trójki). Władze Polskiego Radia w imię ochrony chybionych, ale swoich racji zagrały na nosie
podwładnym, zatrudniając na stanowisku dyrektora Programu III dziennikarza telewizyjnego, wieloletniego korespondenta TVP w Moskwie, Witolda Laskowskiego. Na zastępców powołano relegowanego pracownika Radia Gdańsk ze średnim wykształceniem, Adama Fijałkowskiego, i niespełnionego aktora Michała Banacha, obciążonego konfliktem interesów, jako że był właścicielem udziałów (które zbył pod wpływem szumu wywołanego przez słuchaczy) i koncesji starachowickiego radia MTM FM.
Nowy włodarz Programu III, Witold Laskowski, udowodnił niemal natychmiast, jak z resztek radia publicznego robi się arcykomercyjny i antymisyjny szumofon – TrUjkę, wspierając swój brak wiedzy fachowej na temat radia dyskusyjnymi sformułowaniami, że Program III był adresowany do wszystkich, czyli do nikogo. A przecież był to program podzielony na bloki informacyjne, publicystyczne, kulturalne, rozrywkowe i muzyczne o szerokim spektrum tematycznym, w których każdy słuchacz znajdował coś dla siebie, profesjonalnie prowadzone przez wybitne osobowości dziennikarskie. Zastąpiono je całodzienną monotonną mieszanką słowno-muzyczną, niezależnie od pory i programu, dnia, tygodnia, miesiąca i roku, w ramach realizacji słynnej tezy Eugeniusza Smolara, że słuchacz nie skupia uwagi dłużej niż dwie trzy minuty (być może, to przypadłość wiceprezesa dyrektora), bo radio ma być „przyjazne” słuchaczowi (?!). Symbolem antenowej degrengolady stał się program wyemitowany 1 listopada 2001 r., całkowicie pozbawiony refleksji przystającej do charakteru tego święta.
Albo że „żądanie zachowania dotychczasowego kształtu Trójki to tak jak żądanie od telewizyjnych „Wiadomości”, by nadawały informacje jak za czasów „Dziennika Telewizyjnego””. Tymczasem to nie kto inny, tylko Piotr Kaczkowski wprowadził nowoczesną, krótką i szybką formę prezentowania wiadomości, opartą na „Headline news”.
Kolejne „reformatorskie” zmiany polegały na likwidacji: sztandarowych, ulubionych audycji słuchaczy, począwszy od sobotniego muzycznego „Zapraszamy do Trójki” Piotra Kaczkowskiego po tematyczne audycje muzyczne, takie jak „W tonacji Trójki” czy „Pół Perfekcyjnej Płyty” – pod młotek poszły też „Książka tygodnia”, „Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego” i „Zabawy literackie” – zmianie godzin emisji („Puls TrUjki”), skracaniu (popołudniowe „Zapraszamy do TrUjki”) i kawałkowaniu niektórych z nich („Magazyn Bardzo Kulturalny”, „Powtórka z rozrywki”) oraz zepchnięciu pozostałych audycji autorskich w porę dla nietoperzy (od godz. 24).
W bardzo krótkim czasie osobowości trójkowe – Hannę Marię Gizę, Monikę Makowską, Barbarę Podmiotko, Annę Semkowicz, Jacka Ejsmonta, Wojciecha Ossowskiego, Korneliusza Pacudę i Marka Wiernika – zastąpili prezentujący tanią retorykę rozkoszni młodzieńcy ze stacji komercyjnych: Dariusz Bugalski, Piotr Łodej, Mariusz Rokos i antenowe lalki Barbie – Aneta Wrona."
Źródło - tygodnik Przegląd z 12 października 2003.
Czyli, że kiedyś to Olszański był czarnym charakterem a Wiernik skrzywdzoną osobowością radiową. W medium powszechnie kojarzonym z SLD (co jest o tyle ciekaw,e że to ta partia rządziła wtedy w państwie i mediach, jakkolwiek E. Smolar był kojarzony z Unią Wolności).
Jak to się wszystko zmienia
Ale Wiernika to faktycznie Olszański nie musiał zwalniać, pradwopodobnie skasował W tonacji Trójki a to już wtedy była jedyna audycja jaką Wiernik prowadził, Po prostu dla doświadczonego dziennikarza muzycznego zabrakło miejsca w ramówce i obiektywnie to mogło być upokorzenie.
Na marginesie - dniem Wiernika w tonacji był zawsze poniedziałek (tak jak Kaczkowskiego sroda), więc Stelmach, nawet gdyby zdecydował się zostać to akurat pasmo straci.