Ale te odgrzewane kotlety to nie był wymysł samej LP3 - wydaje mi się, że wszystko wychodziło na singlach, np. Bowie Let's Dance ze smyczkami, czy Beatlesi Back in the U.S.S.R. i Here Comes the Sun albo George Michael z byle jak zmiksowanym Fantasy (choć oryginał wiele lepszy nie był, to fakt...) wyszli rzeczywiście na singlach promując wznowienia. To raczej bym powiedział problem branży muzycznej, że trzepią kabonę na przerabianiu rzeczy już wydanych i akurat Beatlesi są wyjątkowo negatywnym przykładem, bo tu już naprawdę dochodzi do jakiejś skrajności. Wydawanie "tejków" ze studia, które oryginalnie poleciały przecież do kosza (gdyby nie poleciały, to by były na płycie)? Lennon się pewnie przewraca w grobie - jak było odrzucone, to odrzucone kurde!
Mimo wszystko nie jestem pewny, czy dobrym pomysłem byłoby niedopuszczanie takich nagrań do zestawu do głosowania - wznowiono i wyszły single? Jeśli tak, to już decyzja słuchaczy - nie zagłosują, to nie będzie
Co do Kodyma - nie wiem kto go dał przed mikrofon, sprawia wrażenie, że nie umie angielskiego, kaleczy wymowę tytułów, nie obroniłby się w żadnym radiu, nie przeszedłby nawet przesłuchań, wszędzie by go wystawili za drzwi, gdyby tylko otworzył usta. No ale Kodym jest spoko wg niuni, może nawet i mamrotać, ważne że poglądy się zgadzają i odpowiednio "podparł" zarząd w wywiadach (klepiąc bzdury - Deep Purple to były nowe single, jak mu się nie podoba, to niech zadzwoni do Gillana, czy Glovera i im zabroni nagrywać

Zresztą spokojnie - poczekamy na kolejne wydawnictwo Apteki i powiemy to samo o jego twórczości

). Anna Gacek, z wiedzą, doświadczeniem i osiągnięciami - nie jest spoko. Kodym muzykiem jest dobrym, ale radiowcem katastrofalnym i naprawdę nie wiem za jakie zasługi dostał audycję, nawet Apteka nie była jakimś wielkim bandem lat .80/.90. Miliony razy lepiej sobie radził w Trójce Piotr Klatt (Róże Europy) z Radiem Młodych Bandytów, świetny głos, nienaganna dykcja, wiedza muzyczna, poszukujący, nie grał oklepańców. To było zaskakujące pozytywne odkrycie radiowe. Ale jego audycja była zepchnięta na 2-3 w nocy, a po 30 marca całkiem zniknął i nie wrócił. Posłuchajcie i porównajcie choćby elokwencję prowadzącego z dowolną Apteką Nocną
https://www.polskieradio.pl/9/7094/Arty ... -godz-0200
Niedzielny duet polecam dla porównania - widać różnicę między "chce mi się", a "muszę" na tygodniu. Może faktycznie czwartki wypadają nieco lepiej? Olszański jest jajcarzem, z tym swoim reggae, Margan też jest bardzo pozytywnym zawodnikiem, dwie pozytywne mocne energie, z tego jeszcze coś może być. Ale nadal - wszystkie te duety jak dla mnie zjadał Niedźwiedź w poniedziałki na śniadanie, Gacek w czwartki, Baron/Niedźwiedź w piątki. Nawet Stelka poległ we wtorki, czego się nie spodziewałem - jak pisałem te duety wręcz grzebią redaktorów, którzy normalnie sami radzą sobie świetnie. Nie wiem czemu, może nie czują się komfortowo, "frywolnie", coś ich spina? Brak luzu. I szybko to wychodzi przed mikrofonem. Stelka przecież duetował z Gacek przy Męskim Graniu i wychodziło super. Może jest problem z adresatem - myślę, że np. Niedźwiedź prowadząc poniedziałki mówił do mikrofonu, jakby mówił bezpośrednio do każdego z nas. Teraz w duetach pary próbują nakręcać siebie, a zapominają do kogo mówią? Nie wiem, nie znam się na tyle, po prostu coś nie gra, coś zgrzyta, coś męczy. I jeszcze zamiast uderzyć się w pierś, panuje samozachwyt... Jeśli tak to ma wyglądać całe wakacje, to oj oj oj...
Niepotrzebnie skrócono poranne ZD3, emisja do 10 się sprawdzała, jedna z nielicznych dobrych zmian (mająca jednak przyczynę w szkodzie, jaką uczyniono prowadzącym Do południa) została wycofana.
Marcin Cichoński pracował w Trójce jakieś 20 lat temu, na pewno był współautorem niektórych wydań Pół perfekcyjnej płyty. Kolejny powrót do Trójki sprzed bardzo wielu lat, ale chyba nie o takie powroty apelowali słuchacze. Większość teraz wracających miała w Trójce naprawdę epizodyczne role, to samo Dziewoński i Pawlikowska, mignęli w długiej historii i jeśli Kubie wydaje się, że takimi powrotami kogoś usatysfakcjonuje, to bardzo się myli. Pamiętałem tylko Pawlikowską i chyba tylko dlatego, że stale robiła wokół siebie szum w mediach różnymi akcjami. Dziewoński już nawet nie pamiętałem, że miał wejścia przed Tomkiem Beksińskim (miał?)
Poza tym wydaje mi się, że każdy, kto w ogóle przekracza próg na Myśliwieckiej teraz powinien się zastanowić 10 razy mając w głowie co zrobiono Niedźwieckiemu - solidarność to jedno, ale też warto pamiętać, że każdego można obsmarować tak samo, powód zawsze się znajdzie. Gdy ktoś teraz z radością wchodzi na miejsce kolegi, radiowej legendy, którego obsmarowano błotem, budzi mój wewnętrzny dysonans poznawczy. Np. Beata Pawlikowska wydaje tyle książek o rozwoju osobistym, Planeta dobrych myśli itp. i nie zazgrzytało jej przyjęcie tej propozycji? Manna wykoszono w sposób kiepski i to na części jego bloku teraz Beata Pawlikowska nadaje. Nie rodzi to naprawdę żadnej kontestacji? Dla mnie to jakoś nie OK. Choć jej audycja jest przyjemna, jest zawodowcem, to trzeba jej przyznać.
I niweczy to jakiekolwiek wysiłki tych, którzy zostali poza Trójką, bo wychodzi, że są na ich miejsce zawsze inni, zawsze znajdzie się rządek gotowych chętnych żołnierzy do zastąpienia każdej legendy, nawet jeśli pożegnano się z nią w sposób haniebny. A i tak na koniec wyjdzie tak, że tych zastępujących też wykoszą w odpowiednim momencie. Pawlikowska coś chlapnie w mediach nie po myśli obecnej władzy (co nie będzie trudne znając jej poglądy), albo Cejrowski (jej ex-mąż, gdyby ktoś nie wiedział) się dowie, zaprotestuje i w 10 minut będzie bezrobotna. Kogoś innego wykoszą, bo się wymowa nie spodoba, jak przy Annie Gacek. A ja mając to w pamięci jakoś specjalnie ujmować się za nimi nie będę. To samo dotyczy i młodych teraz cieszących się z nowych pasm i innych powracających. Rozumiem, że może niektórzy chcą dobrze, chcą "ratować Trójkę" itp., ale moim zdaniem nie da się ratować, jeśli w tym samym czasie kolega, wieloletni pracownik - pomówiony musi ciągać się po sądach, a parę innych osób jest albo pokrzywdzonych w różny sposób (np. zawieszonych za nie wiadomo co, zdegradowanych) albo nie weszli w to, stojąc murem za kolegami lub z innych powodów. Może jestem jakiś staroświecki, ale budowanie kariery na krzywdzie innych odbieram źle, choć wiem też, że może są różne sytuacje w życiu, próbuję jakoś zrozumieć... Jeszcze zaraz po powołaniu Kuby na dyrektora sam miałem cień nadziei, ale chyba widzimy w jakim kierunku sytuacja się rozwija (pozew poszedł, trwa bzdurny audyt programu rozrywkowego itp.)
I każdy, kto na stałe wejdzie z jakąkolwiek audycją w piątki 19-22 (poza może Baronem), soboty 11-13 i niedziele 22-24 będzie dla mnie spalony na wieczność.