Oczywiście, to, co napisałem o różnych utworach, może być nadinterpretacją, dorabianiem ideologii itp. To w końcu tylko hipotezy, które mogą być prawdziwe, ale nie muszą, i nikomu nikt ich nie narzuca, choć wzajemny wpływ "ducha czasu" i popularności pewnych utworów czy gatunków muzycznych jest chyba niezaprzeczalny, a Lista jest wyrazem tej popularności.
Czy w roku 2003, a tym bardziej w 2004 roku nie było dobrych piosenek na Liście? No, z tym to ja bym, polemizował, choć oczywiście z rokiem 1984 czy 1991 ciężko wygrać jakiemukolwiek innemu rocznikowi...
Prostuję oczywistą pomyłkę dotyczącą dyrektorów Trójki i przepraszam p. Laskowskiego i jego ewentualnych zwolenników: to nie Laskowski, tylko Olszański próbował skrócić Listę. Mówił o tym Niedźwiedź w wywiadzie dla "Gazety Studenckiej" w marcu 2001 roku:
"GS: (...) A co się stanie, gdy wybrzmią już ostatnie dźwięki tego specjalnego [1000 - przyp.mój, pbd2] notowania?
MN: Po pierwsze - lista będzie krótsza o godzinę (od 19.00 do 21.00 - aut.), bo dyrekcja wymyśliła, że będzie to uporządkowanie anteny. Ja się temu nie sprzeciwiam specjalnie, bo dla mnie jest już męczące ciągłe wychodzenie z radia w piątek po 22. Ograniczymy się więc do czterdziestu piosenek (teraz jest ich 50 - przyp. aut.) i tylko pierwsza trójka będzie emitowana w całości. Będę też coraz usilniej szukał kogoś, kto mógłby mnie zastąpić w prowadzeniu Listy Przebojów. I jeśli znajdę, to natychmiast ustąpię..."
Link do fragmentów tego wywiadu (niestety, całość dostępna jest chyba tylko w wersji papierowej):
http://www.trojka.net/8,,,marek_niedzwi ... _2001.html
(wersja papierowa, gdyby komuś się chciało szukać całości po bibliotekach: "Gazeta Studencka", 21 marca 2001 r, nr 7.)
Można się zastanawiać, co zrobiłby Laskowski z Listą, gdyby Olszańskiemu się udała ta operacja, Niedźwiecki by odszedł i Listę już wtedy prowadziłby ktoś inny. Mam wrażenie, że dyrektor Olszański chyba się przestraszył, że mu Marek rzeczywiście ucieknie (co przy ówczesnej słuchalności byłoby katastrofą) i LP3 zostawił w niezmienionej formule. Zresztą później narzekał w "Rzeczpospolitej",
http://www.trojka.net/35,,,zrobilem_co_ ... _2001.html
że nie udało mu się przeprowadzić reform m. in. dlatego, że "początkowo było mu strasznie trudno przeciwstawić się redakcji muzycznej, Markowi Niedźwieckiemu, na którego zresztą bardzo liczył, jako pomoc i wsparcie w osiągnięciu sukcesu Trójki". Sam Niedźwiecki jeszcze w 2002 roku publicznie bronił koncepcji Laskowskiego i nawet twierdził,
http://www.trojka.net/24,,,jestem_faful ... _2002.html
że nie przeszkadza mu nakaz mówienia o "Trójce" zamiast o "Programie Trzecim" nawet w nazwie LPP3. Jednak niedługo potem nowa Trójka przestała mu się podobać, zaczął mówić "nasza lista", a w 2005 roku nawet złożył wymówienie. Wtedy jeszcze go powstrzymano. Szkoda, że odszedł akurat w chwili, gdy stacja zaczęła odzyskiwać formę i część dawnych słuchaczy.
Nie wydaje mi się, żeby reformy Olszańskiego i Laskowskiego tak bardzo Trójce pomogły. Stacja traciła specyfikę i kolejnych dziennikarzy, a słuchalność albo spadała, albo stała w miejscu. Odbiła dopiero za Skowrońskiego i Jethon, którzy próbowali częściowo przywrócić dawny charakter rozgłośni.
Laskowski może i miał dobre intencje, może autentycznie chciał, żeby w Trójce było lepiej, ale zmianom towarzyszyły wybuchy straszliwych gejzerów propagandowej hucpy i arogancji wobec wszystkich dookoła, które zniechęcały nawet początkowych zwolenników pana dyrektora. To była ekipa, która wszystko wiedziała najlepiej, mówiła mieszaniną PR-owskiej nowomowy i slangu marketingowego i miała nieuprawnione poczucie własnej wszechwiedzy i nieomylności, widać to w każdym wywiadzie z Laskowskim i jego współpracownikami.
Nie wszystko, co robili Skowroński i Jethon mogło się wszystkim podobać (bo w ogóle nigdy nie jest tak, żeby się wszystko podobało wszystkim), ale oni przynajmniej mówili do ludzi po ludzku. Mówili o słuchaczach, a nie "targecie", o Programie Trzecim, a nie "brandzie Trójka", PR nazywali instytucją publicznej radiofonii, a nie "koncernem medialnym Polskie Radio SA", mówili o tradycji rozgłośni, nie obrażali się na słuchaczy (ani nie obrażali słuchaczy), nie podkreślali na każdym kroku swojej nieomylności, nowoczesności, profesjonalizmu itd. Już samo to inaczej do nich nastawiało przeciętnego odbiorcę.
A Sobali się boję, bo on potrafił w Bisce i Jedynce robić rzeczy okropne. Miejmy nadzieję, że w Trójce mimo wszystko świadomość solidarności zespołu będzie go trochę hamować...