: ndz kwie 29, 2007 12:04 am
J Riverside raczej bym nie wrzucał, ale za to faktycznie bardzo brakuje
Wilki Wilki 1992 - wiadomo, tak jak na początku lat 80-tych mieliśmy swoje własne The Police w postaci Lady Pank, tak też na początku 90-tych swóje własne U2, właśnie w postaci Wilków. Szkoda tylko, że tak i U2, Wilki coraz bardziej się staczają...
Edyta Bartosiewicz Sen 1994 albo Dziecko 1997 - brak tego pierwszego naprawdę dziwi
Kasia Kowalska Gemini 1994 - świetny debiut (i brawa dla G.C. za produkcję i niejako "odkrycie Kowalskiej), szkoda, że później raczej było coraz gorzej (zwłaszcza ostatnie 10 lat)
Ścianka Dni wiatru 2001 - niezwykła, mroczna, ale spokojna muza, przetykana industrialnym niepokojem i parkosyzmami strachu. Bardzo malarski, niezwykły album
Sweet Noise Ghetto (1997?) albo Czas ludzi cienia 2000 - nic dziwnego, że dostrzeżono ich także za granicą
Dżamble Wołanie o słońce nad światem 1977(?) - znam co prawda tylko 2 utwory (tytulowy i "Wymyślłem Ciebie..."), ale to mi zupełnie wystarcza
Collage Bajki 1991 albo Moonshine 1995 - na pewno pierwszy współczesny prawdziwie progresywny polski zespół, który zresztą dostrzeżono także za granicą ("Bajki" widziałem w 1994 roku w sklepie w Włoszech!)
Kult Ostateczny krach systemu korporacji 1998 - to taki "White album" w historii Kultu, bo jest tu wszystko, co tylko pojawiało się w twórczości zarówno zespołu, jak i Kazika solowo, feeria gatunków i odcieni muzyki, kompakt wypełnioy po granice mozliwości (także objętościowej, ze względu na długość). Niestety, w obecnym wieku Kazik coraz bardziej mnie rozczarowuje (jedyna jasna rzecz - "Los się musi odmienić").
Nie pamiętam tytułu, ani zespołu, ale chodzi mi o zespół Andrzeja Dziubka z De Press, który w stanie wojennym w Norwegii nagrał niezwykłą, zimnofalową, mroczną płytę.
Oczywiście, brakuje tez Marka Grechuty (na pewno Korowód, Dni któych nie znamy, może jeszcze Szalona lokomotywa), ale to już nie rock, a przynajmniej nie ściśle pojmowany (bomomentami jednak tak). Gdyby jego też liczyć, to na pewno te płyty byłyby w ścisłej czołówce, spokojnie pierwsza dycha, moze nawet 5).
Na razie tyle. Może będzie jeszcze coś (Izrael? Houk?).
Wilki Wilki 1992 - wiadomo, tak jak na początku lat 80-tych mieliśmy swoje własne The Police w postaci Lady Pank, tak też na początku 90-tych swóje własne U2, właśnie w postaci Wilków. Szkoda tylko, że tak i U2, Wilki coraz bardziej się staczają...
Edyta Bartosiewicz Sen 1994 albo Dziecko 1997 - brak tego pierwszego naprawdę dziwi
Kasia Kowalska Gemini 1994 - świetny debiut (i brawa dla G.C. za produkcję i niejako "odkrycie Kowalskiej), szkoda, że później raczej było coraz gorzej (zwłaszcza ostatnie 10 lat)
Ścianka Dni wiatru 2001 - niezwykła, mroczna, ale spokojna muza, przetykana industrialnym niepokojem i parkosyzmami strachu. Bardzo malarski, niezwykły album
Sweet Noise Ghetto (1997?) albo Czas ludzi cienia 2000 - nic dziwnego, że dostrzeżono ich także za granicą
Dżamble Wołanie o słońce nad światem 1977(?) - znam co prawda tylko 2 utwory (tytulowy i "Wymyślłem Ciebie..."), ale to mi zupełnie wystarcza
Collage Bajki 1991 albo Moonshine 1995 - na pewno pierwszy współczesny prawdziwie progresywny polski zespół, który zresztą dostrzeżono także za granicą ("Bajki" widziałem w 1994 roku w sklepie w Włoszech!)
Kult Ostateczny krach systemu korporacji 1998 - to taki "White album" w historii Kultu, bo jest tu wszystko, co tylko pojawiało się w twórczości zarówno zespołu, jak i Kazika solowo, feeria gatunków i odcieni muzyki, kompakt wypełnioy po granice mozliwości (także objętościowej, ze względu na długość). Niestety, w obecnym wieku Kazik coraz bardziej mnie rozczarowuje (jedyna jasna rzecz - "Los się musi odmienić").
Nie pamiętam tytułu, ani zespołu, ale chodzi mi o zespół Andrzeja Dziubka z De Press, który w stanie wojennym w Norwegii nagrał niezwykłą, zimnofalową, mroczną płytę.
Oczywiście, brakuje tez Marka Grechuty (na pewno Korowód, Dni któych nie znamy, może jeszcze Szalona lokomotywa), ale to już nie rock, a przynajmniej nie ściśle pojmowany (bomomentami jednak tak). Gdyby jego też liczyć, to na pewno te płyty byłyby w ścisłej czołówce, spokojnie pierwsza dycha, moze nawet 5).
Na razie tyle. Może będzie jeszcze coś (Izrael? Houk?).