Póki jeszcze coś pamiętam, naszkicuję parę zdań o moim krótkim pobycie na liście w ub. tygodniu.
Zaczęło się od tego, że na peronie Dworca Głównego w Toruniu spotkaliśmy kajmana. Nie było trudno go rozpoznać. Po krótkim przedstawieniu się wsiedliśmy do pociągu, po czym kajman wyszedł zjeść zapiekankę i wziąć coś od nemo, która jednak nie wzięła udział w zlocie. Gdy pociąg ruszył, mieliśmy okazję porozmawiać sobie, a tematów nie zabrakło i gdybyśmy jechali jeszcze w dłuższą trasę, na pewno nie zapadłaby nigdy grobowa cisza. Dowiedziałem się m.in., że ulubiony utwór U2 naszego kompana to... "Helter skelter", a jedyną piosenką italo disco, którą ceni jest kower "Schodów do nieba".
A propos, jeśli chodzi o to:
http://www.youtube.com/watch?v=IzDEmkfb6VI
nie jest to italo disco, choć brzmi fajnie, a jeśli nie, to nieważne, czekam na wskazanie konkretnego utworu, jeśli się komuś przypomni.
Po przyjeździe na Dworzec Centralny spotkaliśmy po pewnym czasie ku3ę, a potem poszliśmy coś zjeść z żoną. Po powrocie na peron witaliśmy się z kolejnymi uczestnikami. Przyznam, że poza tymi, których znałem już ze zdjęć i nie tylko, niewiele pseudonimów zapamiętałem. Na pewno Kertoip, zestaw TomaszBr oraz mama, a także herMMan oraz na końcu spotkany Miszon zapadły mi w pamięć. A reszta nie bardzo, tym bardziej, że przedstawialiśmy się czasami imionami (jakby ktoś nie wiedział, mam na imię tak samo jak pan prowadzący tamtą listę oraz pan prowadzący program następny i to imię chyba na tym zlocie wygrałoby ranking popularności.
Potem dość wolno ruszyliśmy na M 3/5/7, po drodze niektórzy zaopatrywali się w bilety, a ja fotografowałem stolicę, bo rzadko tam bywam. Na miejscu przed wejściem do studia spędziliśmy jeszcze z pół godziny, wpisując swoje numery dowodów na kartce i chowając bagaże, no a potem zaczęło się.
Zaczęło się od wręczania prezentów panu Baronu oraz Helen. Pan Piotr koszulkę ubrał od razu, natomiast prezent w drewnie (co to było, nie zdradzę) przekazał z powrotem w ręce zlotowiczów. Helen dostała za to m.in. pierniki oraz, o ile dobrze pamiętam, kota.
Większość listy spędziłem w pomieszczeniu realizatora, gdzie pilnie obserwowałem pracę Agnieszki Łukasiewicz, jako że byłem ciekawy, jak konkretnie w Trójce przebiega techniczna strona produkcji audycji, no i po trzech godzinach byłem już całkiem dobrze zorientowany. Jak już pisałem, jestem pod wrażeniem tego, jak można mieć podzielną uwagę i doskonale bawić się rozmowami ze zlotowiczami, a jednocześnie trzymać rękę na pulsie, a właściwie na konsolecie.
Udało nam się też jako jednym z pierwszych forumowiczów zapowiedzieć jeden utwór. Jak to mówią, pierwsze koty za płoty. Po odsłuchaniu nagrania listy dziś stwierdziłem, że mam zbyt miękki głos i chyba następnym razem muszę go nieco obniżyć, by wypaść dostatecznie poważnie. A propos pana Piotra. Spotkaliśmy go po raz pierwszy i uważam, że jest on naprawdę wyjątkowo sympatycznym człowiekiem, nawiązującym idealnie kontakt ze słuchaczami, w tym kontakt bezpośredni ze słuchaczami w studio.
Mniej czasu spędziliśmy w pokoju Helen i ku3y, choć zdążyłem zobaczyć, jak nagrywa się i montuje się rozmowy ze słuchaczami, którzy dzwonią do audycji. Przyznam, że byłem mocno zdziwiony, że to pomieszczenie jest tak małe, wręcz powiedziałbym ciasne.
W trakcie listy wdawałem się czasami w tzw. small talki, choć w wielu przypadkach nie do końca wiem, z kim rozmawiałem. Np. najwięcej chyba zdań zamieniłem z miłośnikiem Kazika Na Żywo, który jednocześnie jest niemiłośnikiem Adele. Kto to taki, niech się ujawni.
Gdy zegar wybił 22, wszyscy, a w zasadzie prawie wszyscy udali się na busa do Śródborowa, do studia wtargnął (czy też wszedł) Piotr Stelmach, mówiąc: "Skąd się tu wzięło tylu ludzi? Umarł ktoś?", no a my udaliśmy się na autobus do centrum, skąd wyruszyliśmy za prawie 4 godziny do Republiki, gdzie spożywa się brązowy napój oraz bułki zwane knedlami.
Jeśli chodzi o następny zlot, to jest niewykluczone, że wybiorę się na całość, o ile moja żona też się wybierze i o ile pozwolicie mi zorganizować mały konkurs, jako że lubię zagadki, a najbardziej je zadawać.
Za jakiś czas wrzucę kilka zdjęć na bloga. Za wiele nie pstrykałem, bo nie chciałem robić wielkiego zamieszania i przeszkadzać na liście, w końcu byliśmy tam gościnnie.
To na (z)razie tyle.