Już od dawna miałem zamiar napisać o swoich licznych spostrzeżeniach i wnioskach, wynikających z analiz nieszczęśliwych siódemek podawanych w tym temacie, ale jakoś długo nie mogłem się do tego zabrać. W takim razie teraz postaram się napisać tylko o kilku, najciekawszych z nich.
Oczom nie wierzyłem, gdy kiedyś spojrzałem na pierwszą stronę tematu N7 i zobaczyłem, że aż przez 4 tygodnie do poczekalni dobijał się jeden z większych przebojów tego roku (obecnie szóste miejsce w podsumowaniu), późniejszy numer jeden, „Rolling in the deep” Adele
http://www.lp3.pl/alpt.phtml?m=11&u=7410 I to mało tego: raz nawet zanotował spadek w obrębie zaplecza poczekalni, aż o 5 pozycji! Przedstawiało się to tak: 1506- 7. miejsce w N7, 1507- 2., 1508- 7., 1509- 5., dopiero 1510- nowość w poczekalni na 47. miejscu (potem jeszcze awans na 41., jednotygodniowy zastój na tej pozycji, wtargnięcie do Top30 na 29. miejsce, no a potem już pasmo sukcesów). To o tyle zdumiewające, że przecież zazwyczaj największe przeboje od razu po dodaniu ich do zestawu dostają się choćby do poczekalni, a nierzadko nawet ją omijają i z miejsca meldują się w podstawowym zestawieniu. O czym to może świadczyć? Chyba o tym, że jednak wielu fanów LP3 nie słucha na co dzień radia, a sporo utworów po raz pierwszy słyszy
(oczywiście we fragmentach) właśnie wtedy, gdy pojawiają się w poczekalni. Późniejszy przebój Adele przez miesiąc nie mógł się do niej przebić, ale jak już się udało, to w miarę szybko poszybował w górę. A to musi znaczyć, że na początku miał niewielką grupę fanów, zaś zwolenników przybyło mu dopiero wtedy, gdy można go było usłyszeć na falach Trójki w piątkowy wieczór. No i zapewne sporo osób zaczyna słuchanie LP3 dopiero od 20.05, bo największy awans zanotował w tydzień po tym, gdy się pojawił w podstawowym zestawieniu. A przykładów na potwierdzenie tej hipotezy było i jest bardzo wiele, choćby poprzednia Florence oraz ostatnio Muzyka Końca Lata.
Chciałbym też zwrócić uwagę na sytuację Zaz
http://www.lp3.pl/alpt.phtml?m=11&u=7512, która pojawiła się w poczekalni w 1535. notowaniu (i notabene jest w niej do teraz). Ale zanim tego dokonała, to aż przez 11 tygodni pałętała się po nieszczęśliwej, w obrębie miejsc (umownie) 51.-56. (kolejno: 4., 2., 1., 3., 1., 4., 6., 4., 4., 3., 3.). Czyli czasem w górę, czasem w dół, czasem bez zmian

Chyba nawet w podstawowym zestawieniu nieczęsto się zdarza (oczywiście poza czołową dziesiątką), by jakiś utwór przez tak długi czas krążył w obrębie zaledwie sześciu miejsc. A przecież mogłoby się wydawać, że czym niżej, tym o coś takiego powinno być trudniej. No a jak w końcu Zaz doczłapała do poczekalni, to… i w niej rozpoczęła swoją „wańkę-wstańkę”, bo od tamtego czasu upłynęło już 13 tygodni, a ona wciąż się w niej utrzymuje, w obrębie miejsc 35.-50.
Pod koniec roku zwykle pojawiają się rozmaite podsumowania statystyczne, a więc może ktoś się wtedy zdobędzie na podsumowanie nieszczęśliwych siódemek
(na prostej zasadzie: za 1. miejsce 7 pkt., za siódme 1)? Jak na razie wygląda na to, że chyba
La fee miałoby największą szansę na zwycięstwo w takiej klasyfikacji.
Jeszcze o kilku podobnych (choć nie tak spektakularnych) przypadkach napiszę jutro. No chyba, że ktoś bardzo sobie tego nie życzy