To jest niestety stała metoda od początku tej podłej rewolucji - krok do przodu, dwa w tył,trzy do przodu, jeden w tył, chwila dreptania w miejscu, krok w tył, dwa do przodu, obrót z podskokiem... A jak czujność i chęć walki u przeciwnika osłabną, to nagle następuje ostateczny atak i trach! - szańce zdobyte. Tak było z TK, prokuraturą, sądami, reformą oświaty, zniszczeniem samorządności na uczelniach, TVP, tak jest teraz z PR. Niestety, społeczeństwo śpi.
Co więcej, wydaje się, że jeśli chodzi o tzw. dekoncentrację mediów, to też są na to zdecydowani mimo powarkiwań ambasady Wielkiego Brata... Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, że Wódz faktycznie wykorzysta zawirowanie w koalicji do wykoszenia Ziobry i jego jastrzębi. Ale Wódz okazał się sprytniejszy niż wielu przewidywało i zastosował mechanizm "złapał Kozak Tatarzyna". Ziobry nie wyrzucił, ale zostanie szefem Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (brrrr, jak to brzmi!), czyli... bezpośrednim nadzorcą Ziobry. I faktycznym premierem, bo przecież wiadomo, że na posiedzeniach nowego rządu to jego wszyscy będą słuchać, a nie śmiesznego osobnika zwanego przez niektórych Pinokiem.
A skoro układ sił się utrzymał, a kieszonkowy Robespierre będzie pod kontrolą, ale żywy i nadal przy władzy, to i w mediach nic się nie zmieni (a może będą jeszcze mocniej wzięte pod but, jak tego chcą ziobryści - w końcu coś im za pozostanie w koalicji PiS musi dać, a oni nie ukrywali, że najbardziej zależy im na podporządkowaniu władzy i ideologizacji w duchu dobrozmianowym wszystkich mediów i całości szkolnictwa - i na spółkach Skarbu Państwa, ale tego oczywiście głośno nie mówią

). Czyli Listy dłuuuugo w Trójce nie usłyszymy...