To może będę pierwszy...
Dzień pierwszy - piątek, 7 października A.D. 2011:
Już od paru dni właściwie żyłem tylko nadchodzącym weekendem i zlotem, perspektywą drugiej mojej wizyty w Trójce i poznania forowiczów, wogóle się nie spodziewałem że tym razem rodzice się tak łatwo zgodzą... O 9:30 Tata się urwał na godzinę z pracy, coby z mojej wioski podrzucić do Głogowa na busa o 10:00, samochód był pierwszym z pięciu środków lokomocji tamtego dnia, którymi dostałem się do Wa-wy, nieźle... 400 km do stolicy robi swoje. Z Głogowa do Leszna na pociąg (bilety potaniały chyba, jak w internecie sprawdzałem to wychodziło mi drożej, no ale tylko cieszyć się), z rozkopanego dworca w Lesznie do rozkopanych peronów w Poznaniu, gdzie miałem 10 min na przesiadkę, a znaleźć peronu o tajemniczej nazwie 1a żadnym sposobem nie potrafiłem, dopiero jakaś miła pani mi podpowiedziała. Oczywiście pociąg zapchany do granic możliwości, ale jakoś się wcisnąłem na korytarz i tylko czekałem na Kutno, no ale w Koninie się miejscówa zwolniła, toteż przysiadłem na godzinkę. W Kutnie zgodnie z planem wysiadłem z nadzieją na pociąg przyjeżdżający z Torunia, gdzie miałem spotkać kajmana, a początkowo także nemo z młodzieżą (jak mi kajman wcześniej powiedział, byłbym wiekowo w samym środku), przyspieszone bicie serca gdy pociąg wjechał na stację, chwila poszukiwania i... JEST! To on, kajman!

Nawet się domyślił że to ja, bo podążał w moim kierunku, stwierdziłem że nawet ja, mający 187 cm wzrostu, dziwnie się czuję przy kimś tak wysokim

W ciopągu raczej pusto, kajman mi zajął miejsce, od razu zaczęliśmy dyskutować, i jak już komuś mówiłem, dwie godziny rozmów z kajmanem i studentem z Torunia o muzyce, forowiczach, lekturach szkolnych i mnóstwie innych rzeczy zrekompensowały mi wcześniejsze pięć samotnej jazdy. Kajman zaproponował mi też prowadzenie forumowego Topu Anny Marii Jopek. I można powiedzieć, że wtedy, około 15:30, mój pierwszy zlot się dla mnie oficjalnie rozpoczął, a kajman stał się drugim po Kubie poznanym na żywo forowiczem. Pociąg wyjechał z lekkim opóźnieniem, co ciekawe był to jedyny z pięciu pociągów, jakimi w piątek i niedzielę jechałem, który się spóźnił. Niestety in minus jest to, że tylko pierwszy pociąg odjeżdżał z tego peronu, z którego wg rozkładu miał jechać, ale to szczegół. Dojechaliśmy do Wa-wy i tak się o tym mieście zagadaliśmy, że nie zauważyliśmy Centralnego. Jakimś cudem stał on tam chwilę dłużej, więc szybko wybiegliśmy, bo tak nam przyszło do głowy, że coś duży ten dworzec

. Chwila poszukiwań forumowych twarzy, ale ktoś ze zlotowiczów podskakiwał, więc ruszyliśmy w tamtym kierunku i spotkaliśmy grupę. Oczywiście ze stresu nie wiedziałem, co mam mówić, nawet jak mam się przedstawić, i sam nie jestem pewien czy każdemu się przedstawiłem jak należy

. Do Kuby tylko palnąłem że przy nim się czuję malutki, a potem ruszyliśmy na metro. Tam już pierwsze rozmowy po drodze, głównie z Corleone, troszkę z djjackiem i darkiem49 - też już im mówiłem, to było dziwne uczucie, rano wyjeżdżać z domu w lesie oddalonego o 500 m od totalnej wsi, a siedem godzin później na największym dworcu w Polsce, w jedynym metrze, pod Pałacem Kultury... Staliśmy dłuższą chwilę przy zejściu do metra, kupiliśmy bilety, w międzyczasie dobił do nas Kertoip, akurat stałem najbliżej niego, popatrzył pytająco, a na moje słowa "cześć, Jędrek jestem" odpowiedział tylko tłumionym śmiechem...

Wyobrażał sobie mnie zupełnie inaczej. Chwilę jeszcze poczekaliśmy na neon.kę i metrem ruszyliśmy do ośrodka, oczywiście ze stresu wszedłem na nie tą bramkę co trzeba, w metrze nawiązywanie znajomości, rozmowa z falcoeagle, i do hostelu, gdzie już czekali wwas i abd3mz. Dostałem pokój na dole razem z Kertoipem, tschem, falcoeagle, Corleone, i starszym Corleone

(co później uległo zmianie, bo po Liście dokoptował Brian, a Krzysiek Corleone poszedł do innego pokoju). Mieliśmy 10 minut, więc przerzuciłem zbędne rzeczy z plecaka do dużej torby, do plecaka wsadziłem dwie tabliczki, które razem złożyły się w napis 'Beach Boy Radio", podobno fajnie to wyglądało, jak wystawały z plecaka, poza tym wrzuciłem kajecik Kertoipa, no i ruszyliśmy. Z pośpiechu zapomniałem kajmanowi przypomnieć o wzięciu dowodu, o czym przypomniał mi potem w holu Trójki, na szczęście wziął bez przypomnienia

Większość drogi rozmawiałem z mateuszem15, głównie chyba o układanym przez nas Topie Katie Melua.
Szybko dobiliśmy autobusem na Myśliwiecką, gdzie już czekali Brian, Dekodi, leszekno i Miszon. Weszliśmy, chwilkę poczekaliśmy, ładnie i szybko zameldowaliśmy się w portierni i poszliśmy na górę, gdzie jeszcze kończyły się wiadomości. Dostaliśmy najpierw wydruki notowania, kilkuminutowe analizy z Brianem, Kertoipem, Corleone i kajmanem. Zapisałem się na zapowiadanie Jane's Addiction, a Lista minęła szybciutko. Najpierw trochę pogadałem z niektórymi, w tym sporo z Brianem, wręczyłem Helen prezent od Mamy - żyrafkę, bardzo się spodobała...

W czasie Listy stwierdziłem też, że zupełnie nie rozumiem TPN-owych, Zacierowych, Kabanosowych i niewiadomocojeszcze-owych tscha i Kertoipa, ale w sumie mi to bardzo nie przeszkadzało. W czasie Listy były też dwie miłe niespodzianki - pierwsza ze strony Michała Jakubika. Kuba wcześniej mówił, żeby uważać, nie przeszkadzać itp., toteż na początku nikt do reżyserki nie wchodził, no ale przełamałem się i wszedłem na palcach, jak trusia, po czym Michał od razu się odwrócił i stwierdził, że on nie gryzie, że mam przestać się go bać, i żebym koło niego usiadł. Jednak za bardzo się bałem, tylko w kącie przycupnąłem i obserwowałem... Drugie zaskoczenie ze strony Helen, która zaprowadziła nas do newsroomu (czy jakoś tak, w każdym razie chodzi o pomieszczenie w którym przygotowuje się wiadomości). Tam kolejne zdziwienie - o ile poprzednio widziałem Beniamina Filipa i faktycznie wyglądał na kogoś, kto może wiadomości przygotowywać, o tyle Radosława Mróza bym w życiu nie podejrzewał. Kompletnie nie wygląda na prezentera wiadomości, a jednocześnie widać było, że lubi to robić, że to dla niego więcej niż praca, no, przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. Potem jeszcze podeszliśmy do małego pomieszczenia, w którym przygotowywany jest sport. W międzyczasie wzorem Kertoipa zbierałem podpisy od wszystkich forowiczów, co chyba mi się udało. Poza tym forowicze po kolei zapowiadali utwory, a ja czekałem na swoją kolej. Miałem nadzieję, że 13 miejsce będzie jeszcze przed 21, choć miałem obawy, bo o 20:30 był jednak poślizg czasowy. Mimo tego udało się, i parę minut przed 21 wszedłem po wwasie do studia. Ogólnie odniosłem wrażenie, że Niedźwiedź był markotny jakiś tego dnia... Generalnie jak odsłuchuję stare zlotowe notowania, to wydaje mi się, że Balonik jest zdecydowanie bardziej pozytywnie nastawiony do zlotów, a Marek mocno gwiazdorzy, zresztą podobnie jak podczas mojej poprzedniej wizyty w Trójce... ale to tylko moja subiektywna ocena, być może się mylę. Tak czy tak stresu podczas wejścia nie było (znowu, chyba na takie sytuacje jestem odporny), szybka zapowiedź "na trzynastym awans o trzy oczka, bardzo mnie to cieszy, z szesnastego, szósty tydzień, Dżejns Adikszyn, Iresystybl Fors". Język mi się na tytule delikatnie poplątał, ale nie było tego jednak słychać. Potem większość czasu spędziłem już w reżyserce a nie na korytarzu. Na koniec przyszedł Stelmi, Kertoip dał mu swoją płytę, chwilę pogadali, a ja czatowałem na wzięcie podpisu Michała Jakubika. Niestety nic z tego nie wyszło, był zbyt zajęty w tym czasie. Niedźwiedź szybko uciekł, jeszcze Gotye śpiewać nie zaczął, a Marka już nie było. Pożegnaliśmy się z Helen, mateuszem15, uzi, darkiem49 i niespiesznie poszliśmy na autobus, stamtąd do metra i parę kroków do hostelu.
c.d.n.