Brian pisze:można narzekać na Andrusa, Przyjaciół czy podobne utwory (ba, sam to robię), ale Karpia proszę mi zostawić w spokoju

A to dlaczego? Czy w regulaminie forum jest napisane, że tutaj nie można krytykować obecności Przyjaciół Karpia na liście? W Indiach są święte krowy, a na forum są święte karpie? Przepraszam Was, ale skoro niejednokrotnie w ostrych słowach krytykowaliście choćby Sabaton, "Hydropiekłowstąpienie", "Plamy na słońcu", Gotye i Kimbrę i bardzo dużo innych wybitnych utworów, to wybaczcie, ale ja nie widzę najmniejszych powodów, dla których miałbym nie wypowiedzieć swojego krytycznego zdania na temat Waszych ulubionych Karpi. Gdy kiedyś dawno zaprotestowałem przeciwko nazywaniu przeboju Sabatonu tandetą, to posypały się głosy, że to mieści się w obrębie forumowej wolności wypowiedzi i że
Jeżeli któryś z forumowiczów nazwał Uprising tandetą to nie ma w tym nic złego. Ja dwa utwory Gorillaz nazywałem znacznie gorzej. Mamy prawo do oceny utworów. Mamy prawo uważać je za genialne, cudowne, ale mamy także prawo uważać że to tandeta czy gniot. I mamy prawo swoje opinie wyrażać, bo to są nasze opinie i nie rościmy sobie praw, żeby uważać je za obiektywne ani żeby nikomu je narzucać. A ja jednak takich określeń nie używam, ograniczam się do
niezbyt wysokich lotów przyśpiewek.
Niektórzy wprost potrafią przyznać, że te Karpie
kamil_snk pisze:wysokie miejsca na liście osiągają dzięki sympatii słuchaczy, a nie ze względu na poziom muzyczny.
No i właśnie. Pomijając już to, że w ostatnich dwóch latach te dziwactwa wreszcie przestały osiągać wysokie pozycje, trudno nie przypuszczać, że większość spośród tych osób, które na nie głosują, robią to nie dlatego, bo te przyśpiewki posiadają wysokie walory czysto muzyczne, ale ze względu na osobistą sympatię wobec ulubionych Trójkowych dziennikarzy oraz tradycję (która - dobra czy zła - w ich mniemaniu musi być podtrzymywana i trzeba ją pielęgnować nieomal na zasadach czystego rytualizmu). Niech większość z Was głosujących oceni w swoim własnym sumieniu, czy głosuje na Karpie dlatego, bo w całym zestawie naprawdę nie ma dziesięciu bardziej dla Was wartościowych utworów, czy raczej z dwóch wyżej wymienionych powodów? Albo nawet po to, aby zrobić innym na złość? Gdy kiedyś Kaczy Sos dostał się do Top 30, to wielu z Was pisało, że ludzie prawdopodobnie głosują na to wyłącznie "dla jaj". Z niektórych wypowiedzi można było nawet wywnioskować, że to nie są przypuszczenia tych osób, ale wręcz pewność. Nikomu nie przyszło do głowy, że komuś to się może zwyczajnie podobać - było jasne, że na coś takiego można głosować wyłącznie z jakichś pozamuzycznych względów. Tak więc może mam prawo przypuszczać, że z Karpiami jest tak samo

Że większość osób głosuje na nie 1. z powodu sympatii dla wykonawców 2. ze względu na tradycję 3. "dla jaj" 4. żeby zrobić na złość tym, których drażni wpuszczanie takich utworów na listę? Według mnie jest mocno prawdopodobne, że gdyby na Karpie głosowali wyłącznie ci, którzy nie kierują się ani jednym z powyższych czynników, tylko robią to dlatego, bo w całym zestawie do głosowania nie znaleźli dziesięciu obiektywnie lepszych piosenek, to szczytem ich możliwości (zwłaszcza w ostatnich 2-3 latach) byłby środek poczekalni. Pewnie nie zgodzicie się z tą opinią, ale i tak nie będziecie w stanie udowodnić, że nie mam racji.
Dochodzą do tego także dwa inne czynniki.
Po pierwsze, że do zestawu z niezrozumiałych względów nie jest dodawanych bardzo wiele utworów profesjonalnych (również święcących niegdyś triumfy w Trójce) wykonawców, które akurat są promowane w Polsce i na świecie, ale twórczość własna oczywiście obowiązkowo tak.
Kertoip pisze:gdzie nowy Muse i nowy Green Day?
Szymek79 pisze:1981 pisze:(…) bardzo szkoda, ze Muse nie maja takich wzgledow. :/ I podobnie Green Day.
Zapomniałeś dodać jeszcze Linkin Park.
Podobne wyliczanki tego, co powinno być w zestawie, a czego redaktorzy uparcie nie dodają, pojawiają się chyba dosłownie co tydzień. Skoro więc nie wszystko, co jest "na czasie", trafia do zestawu i na LP3, to dlaczego Karpie zawsze muszą? Jeżeli na liście może nie być choćby aktualnych przebojów trzech wyżej wymienionych wykonawców (bo zapewne komuś z redakcji się nie podobają), to czy stałaby się wielka tragedia, gdyby nie było także twórczości własnej? Nie przeszkadza to Wam, iż z boku tak to może wyglądać, że skoro na liście nie ma Green Daya, Muse'a czy LP, ale są jacyś Przyjaciele Karpia, to ta lista może wyglądać na mocno niepoważną?

Ciągle nie potrafię zapomnieć, jak Baron powiedział na antenie, że słuchacze upominają się o nowego singla Comy i pytają dlaczego nie ma go w zestawie, ale nie wytłumaczył wprost, jakie są tego przyczyny, tylko niepewnym głosem odparł, że ten utwór
strasznie łupi. Czyli bezpośrednio dał do zrozumienia, że nie dodają go właśnie dlatego, bo kilku osobom w redakcji on się nie podoba. Najpewniej tak samo jest z pozostałymi zespołami, o których braku w ostatnim czasie co tydzień wspominacie. Czyli oni nie rozumieją, że lista jest dla ludzi i że to oni powinni poprzez głosowania zadecydować, czy coś wejdzie na listę, czy nie, tylko jak coś im samym się nie podoba, to po prostu tego nie dodają do zestawu. Dlaczego zatem nie potraficie zrozumieć, że komuś mogą nie podobać się Karpie, Banjo Proszę czy Przyjaciele Trójki i choćby (ale nie tylko!) dlatego protestują przeciwko ich obecności w zestawie?
Geephard pisze:Gżegoż chyba zapomniał, że to słuchacze decydują o tym co na liście jest i jak wysoko. Redaktorzy tylko owe utwory umieszczają w zestawie
No i właśnie to Ty zapominasz, że rola słuchaczy tak naprawdę w ostatnich kilku latach stała się drugorzędna. Największą władzę mają ci, którzy dodają lub nie dany utwór do zestawu! Gdyby Muse czy Linkin Park (albo nawet jacyś inni wykonawcy rodem z komercyjnych stacji) byli umieszczani w zestawie, to może słuchacze zadecydowaliby o tym, że ich utwory pojawiłyby się na liście, i to całkiem wysoko? Nie, oni nie mogą o tym zadecydować, skoro nie mają możliwości zweryfikowania wartości danych utworów poprzez głosowanie. Największą władzę mają właśnie redaktorzy, a słuchacze są bardzo ograniczeni poprzez kształt zestawu. Kto więc ma większą władzę? Zresztą w wielu przypadkach prawie na pewno właśnie tak jest, że redaktorzy "z premedytacją" nie dodają konkretnych utworów do zestawu, bo ich nie lubią i celowo chcą uniemożliwić im ich prawdopodobny sukces na liście. Tak na 99% było z Hurts (no bo skoro "Wonderful life" tak długo było na liście, to jakie były powody, by żaden następny ich utwór nie trafił do zestawu?), tak było z Luxtorpedą (bo czy pomiędzy "Autystycznym" a "Wilkami" ten zespół na pewno niczego nie nagrał?). Zresztą to problem nie nowy. W innym temacie przypomniane zostało, iż niegdyś znany utwór Rammsteina był grany i chwalony w Trójce, ale do zestawu do głosowania nie został dodany. Na liście nie było także choćby "Leszka Żukowskiego". Czy nie właśnie dlatego, bo ktoś się przestraszył, że te utwory mogłyby zrobić bardzo dobre wyniki na LP3?

Czemu zatem ja nie mogę oczekiwać, by Przyjaciele Karpia też w ogóle nie byli dodawani do zestawu? Proszę
Geepharda, by całą resztę swojej wypowiedzi odniósł do tych wszystkich starszych i aktualnych braków w zestawie i się zastanowił, kto tu tak naprawdę decydował: słuchacze czy redaktorzy?
Tomekk pisze:Skoro słuchacze na to głosują, to widocznie jest to potrzebne

(...) a inni (typowo trójkowi) jak Muse, Linkin Park czy Green Day nie.
No i znowu można powtórzyć to samo. Skoro słuchacze głosowali choćby na Hurts, to widoczne muzyka tego zespołu była im na liście potrzebna, więc czy to było w porządku, że nie dodawali ich nowego utworu, bo się bali, że mógłby powtórzyć sukces poprzedniego? Muse, Linkin Park i Green Day też odnosili w przeszłości duże sukcesy na liście, więc przynajmniej część słuchaczy ich potrzebowała. Dlaczego zatem nie sprawdzić poprzez dodanie do zestawu, czy przypadkiem nie potrzebuje nadal? Gdyby się okazało, że nie, to nie byłoby odpowiedniej ilości głosów, a co za tym idzie nie byłoby tych wykonawców na liście. Drażni ta wybiórczość: jeżeli pewna grupa (i to z każdym rokiem coraz mniejsza) słuchaczy być może potrzebuje nowych Karpi, to ich potrzeby są zaspokajane (no bo przecież przy okazji dziennikarze sami poczują się dowartościowani, patrząc na to, jakie sławy wyprzedzili na liście), a gdy inna (zapewne dużo większa) grupa potrzebuje nowych utworów uznanych wykonawców (którzy muzyką zajmują się w pełni zawodowo, a nie raz do roku dla żartu, zaspokojenia własnej próżności czy nawet jakiegoś szczytnego celu), to ich oczekiwania są lekceważone (no bo przecież na listę dostałyby się utwory, których sami nie lubią, więc po co się denerwować?). A ja stoję na stanowisku, że jak już coś ma być niedopuszczane na listę, to właśnie tego typu utwory okolicznościowe, a nie w pełni profesjonalna muzyka, jaka by ona nie była.
TomaszBr pisze:Święta bez nowego Karpia to już nie Święta
No to niech sobie go grają na antenie, ale nie powinni go dodawać do zestawu do głosowania! Zresztą śmiesznie to brzmi, że święta bez Karpia na liście to już nie święta. Skoro okoliczności zewnętrzne i akcenty z nimi związane na Trójkowej liście to niby takie nierozerwalne czynniki, to dlaczego podczas Euro na LP3 nie było Oceany ani Jarzębiny?

Analogicznie można byłoby powiedzieć, że Euro bez tych utworów na liście, to już nie Euro. Ale turniej się odbył i nie został odwołany z tak dziwnego powodu, prawda? Ktoś powie, że to nie są piosenki, które nadawałyby się na Trójkową listę. Może i z pewnego punktu widzenia tak, ale moim (i pewnie nie tylko moim) zdaniem i tak dużo bardziej by się nadawały, niż te Karpie i tym podobne twory. A może zdaniem radiowych włodarzy Oceana,
Dżażębajna i pozostałe
około-Eurowe piosenki nie prezentowały odpowiedniego poziomu, by móc trafić na tak kultową audycję, jak LP3? Taaaak, za to Karpie, Banjo czy Przyjaciele Trójki prezentują znacznie wyższy poziom i są godne dostąpienia tego zaszczytu

Poza tym "Koko koko..." podobno było w tamtym okresie grane w Trójce, ale mimo tego do zestawu nie trafiło. No to co, "do jasnej ciasnej", stoi na przeszkodzie, by Karpie były puszczane na antenie, ale do zestawu niedodawane?
Po drugie (ściśle wiążące się z pierwszym), nie powinno się tak samo traktować (w sensie dopuszczania na listy przebojów) profesjonalnej muzyki i okolicznościowych utworów wykonywanych przez ludzi, którzy na co dzień się tym nie zajmują. Nie wiem czy pamiętacie, ale w 1999 roku na liście 30 Ton pojawił się (i to od razu w pierwszej dziesiątce!) Jan Paweł II z "Pater Noster". Ktoś by mógł powiedzieć, że nic w tym dziwnego, bo to przecież też utwór śpiewany, ale jednak dla większości osób było to spore zaskoczenie (i wręcz coś w rodzaju nadużycia), bo jednak modlitwa śpiewana przez Ojca Świętego nie bardzo pasowała na listę przebojów i wręcz zabawnie wyglądała obok Metalliki, Vengaboys, The Offspring czy Edyty Górniak z Mietkiem Szcześniakiem. I, przy zachowaniu wszelkich proporcji, niektórym też te Trójkowe świąteczne przyśpiewki mogą nie pasować na liście, a ich rywalizacja ze znanymi rockowymi czy popowymi wykonawcami wyglądać dość śmiesznie. Gdyby utwory Papieża trafiły wtedy także do zestawu do głosowania na LP3, to całkiem możliwe, że znalazłyby się w czołówce, bo sporo ludzi wręcz czułoby się w obowiązku, by na nie głosować. Ale raczej nie z powodu tego, bo dostrzegaliby wybitne walory muzyczne w śpiewanych przez JP II łacińskich modlitwach, ale prawdopodobnie uznaliby, że muszą to zrobić ze względu na szacunek do tego człowieka (a niektórym pewnie by się nawet wydawało, że gdyby tego nie uczynili, to by oznaczało, iż nie są dobrymi katolikami). No i czy taka rywalizacja byłaby w pełni uczciwa? Tak samo jest z tymi Karpiami. Myślę (ba - jestem pewien!), że wiele osób głosuje na nie nie dlatego, bo bardziej im się muzycznie podobają niż ok. 150 innych utworów z zestawu, tylko właśnie dlatego, bo "szanują Papieża" i "chcą być dobrymi katolikami" (czyli darzą dużą sympatią redaktorów z Trójki i nie chcą łamać tradycji świątecznego udziwniania listy).
A jak jeszcze dodamy do tego tych, którzy głosują na Przyjaciół Karpia "dla jaj" lub żeby zrobić na złość gżegożowi, miszonom, Emilii czy seblitowi (to taki żarcik), no to mamy całą tajemnicę sukcesu tych dziwadeł na LP3.
No i dlatego w moim przekonaniu nie powinno się dopuszczać tego typu utworów na listę, bo to się robi coraz mniej poważne, a ich rywalizacja z "normalnymi" piosenkami jest wypaczana. No i zwyczajnie nie powinno się stawiać na równi zawodowych muzyków z okazjonalnymi. W zawodach sportowych też teoretycznie można byłoby dopuścić do wspólnej rywalizacji zarówno zawodowców, jak i amatorów, a w celu wyrównania szans tych drugich nafaszerować ich środkami dopingującymi i zapewnić im przychylność sędziów (i jeszcze na starcie zdyskwalifikować kilku uczestników, bo tak można odbierać niedodawanie do zestawu Linkin Park, Muse'a czy Green Daya). W takich okolicznościach ci amatorzy mogliby osiągnąć dobre wyniki i zostawić w pokonanym polu wielu zawodowców. Ale czy miałoby to sens i nosiło znamiona uczciwej rywalizacji? Byłoby to niepoważne - tak samo jak niepoważna staje się lista pełna Karpi, Andrusów, Przyjaciół Trójki, Banjów itp.
Dlatego wydaje mi się, że nie można w tak prosty sposób porównywać profesjonalnych wykonawców z Przyjaciółmi Karpia i akurat w tym konkretnym przypadku formułować takich tez:
kajman pisze:myślę, że jednak byłoby lepiej gdyby wielu popularnych wokalistów przestało śpiewać, wiele zespołów grać niż żeby nie było kolejnego Karpia.
tadzio3 pisze:Ja sam krytykując jakieś utwory nigdy nie staram się pisać, że jak coś mi się nie podoba, to oznacza, że nie powinno być takich piosenek,
Mi się nie podobają prawie wszystkie kolejne propozycje Marka Knopflera, Dżemu czy Leonarda Cohena, ale nigdy nie pisałem, że z tego powodu nie powinno ich w ogóle być na liście. Ale czy można porównywać Knopflera, Balcara czy Cohena z Przyjaciółmi Trójki i tak samo podchodzić do ich obecności na listach przebojów? Na pewno nie i chyba nie muszę już dłużej tłumaczyć, dlaczego.