Komentarz z wersji na żywo:
Pomimo że nie zdobywam się zazwyczaj na podchodzenie i zagadywanie osób z kręgu osób znanych i popularnych, to i tak wielką przyjemność sprawiło mi samo spotkanie i zobaczenie ich w tak dużym liczebnie natężeniu. Wciąż i nieustannie widać, że tworzą jedną zwartą bandę. Wodzirej to oczywiście Stelka (na afterparty najpierw zajął się - z dużym powodzeniem - sprawdzaniem, czy jest energia, a za jakiś czas własnym przykładem skłonił wszystkich jeszcze obecnych do zaśpiewania "Długości dźwięku samotności".

[BTW: +1 do mojego własnego TWC

]), ale widziałam, że każdy z dziennikarzy, którzy byli zagadywani przez gości, z uśmiechem zagłębiał się w małą chwilkę pogawędki. Ja z moimi kartkami z podziękowaniami dałam radę dotrzeć do całej Czwórki (+Marcel). Pan Balonik... na moje oko cieszył się bardzo z obecności tam, dane mu też było odczuć, że inni (nie tylko dziennikarze, ale zwłaszcza oni) też się z niego cieszą, ale... hm, no cień z niego teraz jest...
Koncertu mogłam słuchać z bardzo dobrego miejsca, bo byłam w rzędzie 6.

Rozpoczęcie uważam za pełną torpedę - ta wersja "Tatuażu" bardzo mi się podobała! I w ogóle z coverów zaprezentowanych przez wszystkich wykonawców, ten jest moim faworytem. Daria taka stonowana była, Organek to buntownik pełną parą (aż buchało ze sceny

), Kaśka to taka pierwszoklasistka

(bardzo szkoda, że tylko jedną piosenkę zaśpiewała...), Zalewski najbardziej optymistyczny i spontaniczny (i wszechstronny, i wszędzie go pełno - chociaż jego mimikę to myślę że akurat Wy lepiej widzieliście w transmisji

), no a Pani Ewa naprawdę mogła się poczuć wyjątkowym gościem - aplauz i reakcje publiki były z całą pewnością bardzo spontaniczne i niewymuszone. Dwukrotnie na stojąco - raz dla niej, raz dla Niedźwiedzia.
Nóżka sama chodziła! U mnie trochę rzadziej niż u mojego sąsiada po prawej stronie, ale też z dużą częstotliwością i ekspresją, a po lewej stronie sąsiedzi siedzieli troszkę dalej, więc nie wiem.
No i miłe zakulisowe spotkania.

A z okolicznościowego bufetu szczególnie mi w pamięci zostanie panierowana cukinia, w którą zawinięty był pomidorek koktajlowy i rukola.
Trudno mi trochę pisać wiedząc, że i tak to wszystko widzieliście. [musiałam tu usunąć emotikon, bo mi nie chciało zatwierdzić posta, ale wyobraźcie sobie jeszcze jeden uśmiech]
EDIT: PS: A jak Wasze odczucia z uczestnictwa w koncercie poprzez transmisję?