Piątek 19 października 2012 r. - dzień pierwszy
Wspomnienia ze zlotu czas zacząć.
Pociąg z Gdyni do Krakowa wjechał w piątek na peron w Gdańsku punktualnie o i punktualnie o 10:03 odjechał. Zająłem miejsce w przedostatnim wagonie, który okazał się być… bez przedziałów. Miałem miejsce przy oknie, którego nie było, bo jedno kończyło się rząd foteli z przodu, a drugie zaczynało się rząd foteli za mną. Ale może to i dobrze, bo słońce nie świeciło mi w oczy. Usiadłem, zdjąłem buty, wyciągnąłem książkę i w okolicach Oruni zacząłem ją czytać. Do końca podróży przeczytałem chyba ¾ powieści Davida Morrella „Obrońca”. Zjadłem wszystkie kupione wafelki. A Pani z WARSu poczęstowała mnie ciasteczkiem Milka w fioletowym opakowaniu i sokiem jabłkowym na koszt firmy. Rozwiązałem kilka krzyżówek z ostatniego numeru „Rozrywki” – w tym dwa moje ulubione zadania z serii „Krzyżówki od A do Ż”. Przeczytałem piątkowe „Metro” i piątkowe wydanie „Rzeczpospolitej”. Po drodze do Warszawy mieliśmy niestety jakieś dwa wcześniej niezaplanowane postoje remontowe. I dlatego do Warszawy Centralnej przyjechałem z mniej więcej 15-minutowym opóźnieniem. Wysiadłem i zacząłem wypatrywać Kajmana. Tu Go nie było. Tam Go nie było. Minąłem jeden peron, minąłem drugi, trzeci, czwarty. Znowu wróciłem na początek. Zjechałem schodami na dół. Rozglądam się. I w końcu jest - wypatrzyłem Go na peronie obok jak jechał akurat w górę. A wraz z Nim jechał jollyroger72. Ja też zatem wjechałem schodami na górę, a następnie zaszedłem Go od tyłu i zakomunikowałem „
Halo, Halo Kajman. Zgłasza się D.J.J.A.C.K. Dołączam do konwoju”

.
I w ten sposób oficjalnie zaczął się dla mnie mój czwarty zlot forum.lp3.pl
Jak się okazało – zgodnie z rozkładem jazdy miałem przyjechać na Dworzec Centralny jako pierwszy, zaraz po mnie miał przyjechać Kajman, a po Nas jollyroger72. Los jednak odwrócił tę kolejność, ponieważ jollyroger72 jadąc z domu zupełnie inną trasą niż planował, przyjechał o godzinę wcześniej niż wskazywał Jego bilet, a ja z powodu remontu torowiska pojawiłem się jako ostatni z całej TRÓJKI. Grupę trzyosobową już łatwiej jest wyłuskać w tłumie. Zatem potem zgodnie z planem sukcesywnie wypatrywały/wypatrywali Nas, znajdowały/znajdowali i dołączały/dołączali do Zlotu: atram842, Konwicki1980 z Małżonką, wwas (w jakiś magiczny sposób materializujący się nagle wśród Nas dosłownie znikąd), Kertoip & doorbell z gitarą, oraz tsch. A… i byłbym zapomniał. W trakcie dłuższej planowanej przerwy odwiedziliśmy też jeden sklep w Złotych Tarasach, aby coś przekąsić jeszcze przed spacerem na Myśliwiecką.
Kiedy grupa była już prawie w komplecie – skierowaliśmy się do najbliższej stacji metra, gdzie spotkaliśmy się z Ku3ą. A potem nic już nie stało na przeszkodzie, aby udać się w kierunku Trójki. I tak właśnie zrobiliśmy. Tym razem szliśmy inną trasą niż poprzednio i chyba inną trasą, niż ta którą pamiętam z mojego pierwszego zlotu. W budynku na Myśliwieckiej 3/5/7 znaleźliśmy się mając jeszcze w zapasie sporo wolnych minut przed rozpoczęciem Listy. Odstawiliśmy najcięższe bagaże do samochodu LLucky’ego. Zarejestrowaliśmy się u Pana strażnika. Obejrzeliśmy co ma w tej chwili do zaoferowania Sklepik-Walendzik. I powoli odliczaliśmy minuty do wejścia na pierwsze piętro. W hallu przed portiernią dołączyły jeszcze do Nas cztery, a może nawet pięć osób. A dodatkowo Ku3a zgodził się wprowadzić na listę pewną mamę z córką (obie jeszcze nie z Forum, ale może w najbliższym czasie się to zmieni), które przyjechały do Warszawy z Zielonej Góry i też tak jak My - namiętnie słuchają Trójki.
Powitanie na Liście było bardzo słodkie. Bo Helen upiekła i przyniosła do radia bardzo smaczny, puszysty sernik i każdy mógł się poczęstować jednym kawałeczkiem. Czyżbym zapoczątkował na poprzednim zlocie sernikową tradycję?

Każda Lista, którą miałem okazję oglądać od wewnątrz była inna. Tę zapamiętam jako bardzo kameralną i spokojną. Było Nas mniej. W każdym pokoju można było znaleźć dla siebie wolne miejsce i wsłuchać się w rozmowy innych albo w zapowiadane piosenki. Kajman przyjmował zamówienia na pizzę, Ku3a zapisywał kolejne osoby chcące anonsować na żywo piosenki i odbierał telefony – m.in. od fanów Maanamu, Dorbelll robiła chórki w niektórych piosenkach emitowanych ze studia, kertoip zbierał od wszystkich miłe słowa na białej kartce z bieżącym notowaniem listy, LLucky i konwicki1980 pstrykali innym zdjęcia (i sobie też), a wwas zadowolony czytał na głos SMS od własnej babci

.
Od samego początku wiedziałem, że jeśli się uda, to zapowiem podobnie jak rok temu piosenkę z miejsca siódmego. Traf chciał, że to była nowa piosenka zespołu Hey. I kiedy już mój nick od kilkunastu minut spokojnie przebywał sobie u Ku3y w tej samej linii co Hey, wywołano mnie na krótkie rozmowy negocjacyjne

. Okazało się, że wspomniana młoda słuchaczka z Zielonej Góry wybiera się na koncert Heya do Poznania i bardzo Jej zależy na zapowiedzeniu tej właśnie piosenki. Niewiele się zastanawiając – odstąpiłem Jej zarezerwowane miejsce siódme. A sam przejrzałem sobie dostępną listę propozycji, wykalkulowałem to i owo i zapisałem się jako zapowiadający piosenkę Ani „
Bawię się świetnie”, której tytuł mógł stanowić motto każdej moje wizyty na Zlocie.
Kiedy Lista dobiegała końca, pożegnaliśmy się z Tymi, którzy nie jechali z Nami na dalszą część zlotu, rozdzieliliśmy się na dwa dostępne samochody biorąc pod uwagę gabaryty, wzrosty i wagi poszczególnych osób, zajęliśmy wyznaczone Nam przez kierowców miejsca i wyruszyliśmy w drogę do Śródborowa. Dotarliśmy do Śródborowianki zdecydowanie wcześniej niż mógł Nam to zagwarantować jakikolwiek środek komunikacji miejskiej. Przez co było więcej czasu na nocne „
Kalambury” poprzedzone konsumpcją ciepłej pizzy na spóźnioną kolację. A radość jaką sprawiało Nam pokazywanie i odgadywanie mniej lub bardziej pokrętnych tytułów piosenek z LPP3 jest nie do opisania w kilku słowach.
Z tymi kalamburami było tak. Reguły na początku były takie, że należało sobą przedstawić tytuł piosenki z LPP3 złożony z minimum 3 słów i zawierający minimum jeden rzeczownik. Jedna osoba zadawała zagadkę osobie siedzącej obok z prawej lub lewej strony. Kiedy oba ciągi w ten sposób zadawanych zagadek zostały wyczerpane – zaczęliśmy przeskakiwać o dwie, a potem o trzy osoby do przodu lub do tyłu. W ten sposób jedna osoba pokazywała zagadki autorstwa minimum sześciu, jeżeli nawet nie siedmiu różnych osób. A propozycje do pokazania były różnorakie. Najbardziej zapadło mi w pamięci moje zadanie, aby pokazać piosenkę „
Zżera mnie dżuma” oraz zaprezentować „
Monarchy Of Roses”. Natomiast ze smaczków wieczoru pokazywanych przez innych na wyróżnienie zasługuje z pewnością „
Eli Lama Sabachtani” z muchą plujką, „
Somebody That I Used To Know”, „
Elektro Spiro Kontra Zanzara” oraz „
Objects in the Rear View Mirror May Appear Closer Than They Are”. W miłej kalamburowej atmosferze czas szybko mijał. I ledwie się obejrzałem, a była już trzecia w nocy i pora była iść spać. I tak też zrobiłem.
c.d.n.