Foroderyki - nieśmiałe propozycje zmian
: ndz kwie 28, 2013 9:58 pm
Ech, skleroza… W trakcie prac Foroderykowej Akademii zgłosiłem dwie propozycje dość daleko idących zmian w formule plebiscytu, które na razie nie zostały zaakceptowane przez pozostałych członków tego gremium. Umówiliśmy się jednak, że po zakończeniu głosowania i ogłoszeniu wyników przedstawię szerzej swoje pomysły na forum, po to by wszyscy użytkownicy mogli się z nimi zapoznać i wypowiedzieć się, czy ewentualne modyfikacje powinny zostać w przyszłości wprowadzone, czy lepiej pozostawić wszystko tak, jak jest. Ponieważ jednak miałem bardzo dużo różnych zajęć, a nikt się o to nie upominał, to zwyczajnie zapomniałem otworzyć w stosownym czasie odpowiedni temat na forum i wkleić to, co już dawno przygotowałem. Przepraszam zatem wszystkich pozostałych członków Akademii za swoje zapominalstwo. Ale do rozpoczęcia następnego plebiscytu zostało jeszcze bardzo dużo czasu, a więc myślę, że chyba nic wielkiego się nie stało.
Zdaję sobie sprawę, że pomysł pierwszej zmiany może wydawać się zbyt rewolucyjny i dlatego może nie zyskać zbyt wielu entuzjastów. Myślę jednak, że warto się nad nim zastanowić, gdyż dotyczy zjawiska, które w ostatnich latach bardzo przybrało na sile i zatacza coraz szersze kręgi. Najkrócej mówiąc chodzi o to, by stworzyć osobne kategorie dla polskich wykonawców, którzy nie śpiewają po polsku. Trudno bowiem nie zauważyć, że już od kilku dobrych lat granica między tym, co polskie, a tym, co "niepolskie", coraz bardziej się zaciera i staje się coraz mniej widoczna (a w ostatnich latach zjawisko to przybrało ogromne rozmiary, a angielszczyzna coraz bardziej wypiera polszczyznę). Jak przysłowiowe "grzyby po deszczu" pojawiają się rodzime zespoły i podmioty, które nie tylko nie śpiewają po polsku, ale… nawet nazwy mają anglojęzyczne. Popatrzcie na przykład na Listę Przebojów Radia Orbit, której notowania tutaj zamieszczacie. Wyraźnie jest zaznaczone, że są na niej wyłącznie polscy wykonawcy, ale jak się spojrzy na nazwy sporej części z nich i tytuły utworów, to tej "polskości" wcale nie widać. Podobnie jest z wieloma zespołami, które pojawiały w zestawie do głosowania na LP3 (patrz zestawienie poniżej). Od lat w Archiwum LP3 i na Trójkowych stronach funkcjonuje rozróżnienie na utwory polskie i zagraniczne (znaczki "PL" i "ZG"), a jedynym kryterium tego podziału jest narodowość/obywatelstwo wykonawców. Z jednej strony oczywiście nie można tego kwestionować, ale z drugiej powstaje jednak pytanie, czy ważniejszym kryterium "polskości" i "obcości" nie jest język, w jakim tworzą wykonawcy (bądź śpiewana jest dana piosenka)? Myślę, że wiele osób ma właśnie takie odczucia, iż takim naturalnym wyznacznikiem "polskości" i "obcości" danego utworu bardziej wydaje się być właśnie to, czy jest on śpiewany po polsku, czy "nie po polsku", zaś narodowość czy pochodzenie wykonawcy wydaje się im kwestią drugorzędną (no, ewentualnie jest to istotne wtedy, gdy ma się do czynienia z utworami instrumentalnymi).
Natomiast, przechodząc już ściśle do tematyki Foroderyków, trzeba skonstatować, że tak naprawdę to wszystko nie jest takie proste, jak się może wydawać i łatwo w takich sytuacjach o paradoksy. Łatwo jest bowiem zaklasyfikować utwór jako polsko- lub obcojęzyczny, ale to przecież wcale nie oznacza, że polscy obywatele, którzy wykonują (w 99%) anglojęzyczne piosenki, stają się przez to obcokrajowcami. Tak więc o ile dziwnie może wyglądać całkowicie anglojęzyczny utwór aspirujący do miana najlepszej polskiej piosenki, tak chyba jeszcze dziwniej wyglądaliby Polacy, którzy mieliby ubiegać się o tytuł zagranicznych artystów roku. Tak więc (mając na uwadze fakt, że takich przypadków z roku na rok jest coraz więcej), pewnym rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie pośrednich kategorii, które obejmowałyby właśnie polskich artystów, którzy nie śpiewają po polsku oraz utwory anglojęzyczne (a w zasadzie obcojęzyczne, bo trzeba pamiętać o takich sporadycznych przypadkach, jak Et si tu n'existais pas), które są wykonywane przez osoby z polskim obywatelstwem).
Pierwszy raz pomyślałem o tym już ponad rok temu, gdy otwarte zostało głosowanie w plebiscycie Foroderyki 2011. Wówczas miałem bardzo mieszane uczucia, gdy zobaczyłem, iż:
- w kategorii NAJLEPSZY POLSKI UTWÓR jedną z nominacji jest śpiewane w całości po angielsku FORGOTTEN LAND zespołu Riverside
- wykonawca tegoż kawałka (śpiewający wyłącznie po angielsku i nawet... mający anglojęzyczną nazwę) aspiruje do miana NAJLEPSZEJ POLSKIEJ GRUPY
- w kategorii DEBIUT/PRZEŁOM POLSKI wymieniony jest Stirwater (z którego polskości pewnie nawet do dzisiaj niektórzy nie zdają sobie sprawy).
Może jestem zbyt wyczulony na tym punkcie, ale - co by nie mówić - jednak wyglądało to dość dziwacznie (podobnie zresztą jak tegoroczna nominacja dla Inside Again w DEBIUCIE/PRZEŁOMIE POLSKIM, bo przecież to także jest zespół, który nie dość, że nie śpiewa po polsku, to jeszcze nawet... nie nazywa się po polsku). Trochę łatwiej było zaakceptować VARSOVIE i ECHO w gronie nominacji w kategorii NAJLEPSZY POLSKI UTWÓR, bo Monika Brodka wcześniej śpiewała w naszym języku (i dlatego raczej nikt nie ma wątpliwości co do polskości jej twórczości), a drugi utwór jest dwujęzyczny (choć jego refren jest jedynym polskim akcentem na płycie Julii Marcell). Jednak i w przypadkach tych piosenek można było mieć wątpliwości, czy w prawidłowy sposób się je przyporządkowało, gdyż dla wielu osób polski utwór znaczy po prostu tyle samo, co śpiewany po polsku.
W temacie wprowadzającym do głosowania na Foroderyki 2011 napisane zostały takie słowa, które odnosiły się do jednej z kategorii: zostało jasno określone, że kryterium w kategoriach NAJLEPSZY POLSKI TEKST/SŁOWA PIOSENKI i NAJLEPSZY ZAGRANICZNY TEKST/SŁOWA PIOSENKI jest język, w jakim wykonywana jest piosenka, a nie pochodzenie wykonawcy.
To zdanie szczególnie przykuło moją uwagę niedługo po tym, gdy… sam zacząłem się zastanawiać nad słusznością swojego tupu w jednej z konkursowych kategorii. Jako POLSKĄ PŁYTĘ ROKU wskazałem "June" Julii Marcell i potem miałem nieodparte wrażenie, że nie postąpiłem zbyt mądrze, skoro na tym albumie polski jest tylko refren najlepszego utworu. Pomyślałem sobie wtedy, że dobrze byłoby postąpić w takich przypadkach tak, jak z kategorią TEKSTÓW/SŁÓW PIOSENEK - czyli jasno określić, że kryterium polskości/obcości nie powinno być obywatelstwo muzyków, ale właśnie język, w jakim tworzą. Ale przypuszczalnie wiele osób miałoby podobnie dziwne odczucia, gdyby zobaczyło tego typu przypadki w zagranicznych kategoriach. A ponieważ polskich wykonawców, którzy nie śpiewają po polsku, z roku na rok jest coraz więcej, to rozwiązaniem tych dylematów mogłoby być właśnie wprowadzenie takiej innowacji, jaką proponuję.
Dla zobrazowania skali zjawiska, postaram się wyliczyć takich wykonawców, którzy byli w zestawie do głosowania w 2012 roku: 2Cresky, Acid Drinkers, Agatha, Baaba, Bartbass, Beata Przybytek, Grażyna Auguścik & Paulinho Garcia, Holly Blue & Soundpetersburg, Inside Again, Julia Marcell, Kamp!, Kari Amirian, Klara, L. Stadt, Marcin Nowakowski & Dax Reynosa, Michał Kuczyński, Mika Urbaniak, Neo Retros, Night Mistress, Ola Bieńkowska, Skinny Patrini, Uniqplan, The Washing Machine, Werk.
Dochodzą jeszcze artyści, którzy znani są głównie z polskojęzycznych utworów, ale zdarza im się śpiewać po angielsku (Brodka, Kasia Stankiewicz, Myslovitz, Mietek Szcześniak, Janek Samołyk, Marcin Rozynek, Coma), zespoły o składzie w części polskim, w części zagranicznym (très b), czy wykonawcy utworów instrumentalnych, którym jednak nadają obcojęzyczne tytuły (Jelonek). Jestem pewien, że kogoś pominąłem (bo zapomniałem albo... sam nie zdaję sobie sprawy z jego polskości). Zresztą mnóstwo takich wykonawców można znaleźć również na Liście Przebojów Radia Orbit, o czym już wcześniej wspominałem.
Tak więc bez wątpienia jest z czego wybierać (choć może nie aż tak dużo, by osobno klasyfikować panie, panów i zespoły). Proponowałbym zatem wprowadzenie dwóch nowych kategorii:
- NAJLEPSZY OBCOJĘZYCZNY UTWÓR POLSKICH WYKONAWCÓW
- NAJLEPSZY OBCOJĘZYCZNY POLSKI WYKONAWCA.
Może brzmi to trochę dziwnie, ale przecież wiadomo, o co chodzi Jak macie pomysły, jak lepiej to ująć, to wymieniajcie swoje propozycje bardziej zgrabnych nazw!
Ewentualnie można byłoby się także zastanowić nad najlepszą obcojęzyczną płytą polskiego wykonawcy oraz debiutem/przełomem.
Wydaje mi się, że to byłby lepszy pomysł, niż całkowite zniesienie podziału na "PL" oraz "ZG" i klasyfikowanie wszystkich piosenek/wykonawców razem (np. po 10 nominacji w każdej kategorii). Również ewentualne traktowanie jako zagranicznego każdego utworu, który nie jest śpiewany po polsku (tak, jak jest z tekstem/słowami piosenek), nie wydaje mi się zbyt dobrym rozwiązaniem. Myślę zatem, że warto byłoby wypróbować opcję z kategoriami „pośrednimi” - również dlatego, by zwiększyć liczbę kategorii (i mieć przez to więcej zabawy) oraz aby poniekąd „wypromować” takich wykonawców (gdyż w większości są to debiutanci, którzy są jeszcze mało znani i przez to niejednokrotnie wiele osób myśli, że są obcokrajowcami) i stworzyć im możliwość zdobycia wirtualnych statuetek Foroderyka (ponieważ ich szanse w rywalizacji z „w pełni polskimi” utworami nie są zbyt duże, a gdyby mieli stawać w szranki z zagranicznymi gwiazdami, to pewnie byłyby jeszcze mniejsze).
Oczywiście pewien problem stanowiłyby utwory dwujęzyczne, takie jak choćby "Echo". Wtedy musielibyśmy patrzeć na to, który język dominuje w utworze, a który pełni funkcję "ozdobnika" (tudzież refrenu lub... echa ). Ale takich przypadków nie jest dużo, więc myślę, że dałoby się to jakoś rozwiązać. W "Echu" chyba jednak dominuje angielski, a poza tym pewnym ułatwieniem w klasyfikacji może być to, że cała płyta jest anglojęzyczna, a to echo pobrzmiewające w "Echu" jest na niej jedynym (poza narodowością wykonawczyni) akcentem. Kłopot mógłby być także wtedy, gdyby czyjaś płyta zawierała w połowie polski materiał, a w połowie obcy - ale takich sytuacji też chyba nie ma zbyt wiele, więc myślę, że nie ma co się martwić na zapas.
Dla porządku jeszcze wspomnę, że to całe zjawisko, o którym piszę, może także… działać w drugą stronę, co udowodniła Katy Carr. Oczywiście nie byłbym za tym, aby traktować ją jako polską artystkę, ale mogłaby np. zaistnieć taka sytuacja, gdy ktoś mało zorientowany zobaczyłby, iż Katy jest nominowana w kategorii DEBIUT/PRZEŁOM ZAGRANICZNY, a Inside Again w DEBIUCIE/PRZEŁOMIE POLSKIM i zastanawiałby się, czy to aby nie jest pomyłka i czy przypadkiem nie powinno być odwrotnie.
Na marginesie jeszcze dodam, że mam pewien problem z tym zagadnieniem w kontekście Polskiego Topu Wszech Czasów. Czy tacy wykonawcy, jak Riverside, Stirwater, Acid Drinkers, Basia, Porter Band etc. powinni być w nim uwzględniani, czy nie? Poruszałem już ten problem na forum w odpowiednim temacie i w nim przedstawiłem większość argumentów - zachęcam zainteresowanych do wypowiedzenia się w tamtym miejscu.
Druga moja propozycja to przekształcenie NAJLEPSZY POLSKI TELEDYSK/WIDEOKLIP i NAJLEPSZY ZAGRANICZNY TELEDYSK/WIDEOKLIP z otwartych w zamknięte.
Z informacji uzyskanych od adra wynika, że te kategorie nie są zbyt popularne i co roku podczas rozważań Akademii kilka osób chciałoby je całkowicie usunąć. Pewnie bierze się to stąd, że coraz więcej ludzi w ogóle nie zwraca uwagi na teledyski i niejednokrotnie w ogóle ich nie zna, a klasycznych „dzieci MTV” jest już na forum coraz mniej. Trudno się temu dziwić i mieć o to do kogokolwiek pretensje - ale mimo wszystko uważam, że nie powinno się usuwać tych kategorii, bo to znacznie zubożyłoby cały plebiscyt. I właśnie z myślą o osobach, które bardzo słabo znają się na teledyskach i kojarzą tylko nieliczne, zaproponowałem przekształcenie tych kategorii z otwartych w zamknięte. Zaproponowanie kilku nominacji miałoby im ułatwić wybór, gdyż mogłyby po prostu każdy nominowany wideoklip obejrzeć (nawet bez dźwięku, jeżeli nie lubiłyby danych utworów, bo przecież w tych kategoriach oceniany jest wyłącznie obraz ) i zagłosować na te, które uznają za najlepsze spośród nich (i oczywiście porównać je z tymi, które znają, a które nie zostałyby nominowane). Jestem pewien, że dla wielu uczestników zabawy byłoby to ciekawe doświadczenie, ponieważ nie musieliby od razu rezygnować z głosowania w tych kategoriach, a niejako przy okazji mieliby możliwość poznania najlepszych i najzabawniejszych teledysków. No i uniknęlibyśmy sytuacji, w której każdy zagłosuje na coś innego i na końcu by się okazało, że będziemy mieli kilkunastu zwycięzców (albo zaledwie dwa lub trzy głosy wystarczyłyby do wygranej).
Zgodnie z umową przedstawiłem (jeszcze raz przepraszam, że tak późno) publicznie swoje propozycje i dałem je pod rozwagę całej forumowej społeczności. Czy zyskają one akceptację, czy nie - to Wasza sprawa (ja się wcale przy tych zmianach nie upieram i gdyby ostatecznie nie przeszły, to nie traktowałbym tego jako żadnej porażki). Do następnej edycji Foroderyków jest jeszcze sporo czasu, więc można to wszystko na spokojnie rozważyć, a z decyzjami nie trzeba się śpieszyć. Jeżeli ktoś miałby jeszcze jakieś inne propozycje, co można byłoby zmienić w dotychczasowej formule plebiscytu, to niech je przedstawi w tym temacie!
Zdaję sobie sprawę, że pomysł pierwszej zmiany może wydawać się zbyt rewolucyjny i dlatego może nie zyskać zbyt wielu entuzjastów. Myślę jednak, że warto się nad nim zastanowić, gdyż dotyczy zjawiska, które w ostatnich latach bardzo przybrało na sile i zatacza coraz szersze kręgi. Najkrócej mówiąc chodzi o to, by stworzyć osobne kategorie dla polskich wykonawców, którzy nie śpiewają po polsku. Trudno bowiem nie zauważyć, że już od kilku dobrych lat granica między tym, co polskie, a tym, co "niepolskie", coraz bardziej się zaciera i staje się coraz mniej widoczna (a w ostatnich latach zjawisko to przybrało ogromne rozmiary, a angielszczyzna coraz bardziej wypiera polszczyznę). Jak przysłowiowe "grzyby po deszczu" pojawiają się rodzime zespoły i podmioty, które nie tylko nie śpiewają po polsku, ale… nawet nazwy mają anglojęzyczne. Popatrzcie na przykład na Listę Przebojów Radia Orbit, której notowania tutaj zamieszczacie. Wyraźnie jest zaznaczone, że są na niej wyłącznie polscy wykonawcy, ale jak się spojrzy na nazwy sporej części z nich i tytuły utworów, to tej "polskości" wcale nie widać. Podobnie jest z wieloma zespołami, które pojawiały w zestawie do głosowania na LP3 (patrz zestawienie poniżej). Od lat w Archiwum LP3 i na Trójkowych stronach funkcjonuje rozróżnienie na utwory polskie i zagraniczne (znaczki "PL" i "ZG"), a jedynym kryterium tego podziału jest narodowość/obywatelstwo wykonawców. Z jednej strony oczywiście nie można tego kwestionować, ale z drugiej powstaje jednak pytanie, czy ważniejszym kryterium "polskości" i "obcości" nie jest język, w jakim tworzą wykonawcy (bądź śpiewana jest dana piosenka)? Myślę, że wiele osób ma właśnie takie odczucia, iż takim naturalnym wyznacznikiem "polskości" i "obcości" danego utworu bardziej wydaje się być właśnie to, czy jest on śpiewany po polsku, czy "nie po polsku", zaś narodowość czy pochodzenie wykonawcy wydaje się im kwestią drugorzędną (no, ewentualnie jest to istotne wtedy, gdy ma się do czynienia z utworami instrumentalnymi).
Natomiast, przechodząc już ściśle do tematyki Foroderyków, trzeba skonstatować, że tak naprawdę to wszystko nie jest takie proste, jak się może wydawać i łatwo w takich sytuacjach o paradoksy. Łatwo jest bowiem zaklasyfikować utwór jako polsko- lub obcojęzyczny, ale to przecież wcale nie oznacza, że polscy obywatele, którzy wykonują (w 99%) anglojęzyczne piosenki, stają się przez to obcokrajowcami. Tak więc o ile dziwnie może wyglądać całkowicie anglojęzyczny utwór aspirujący do miana najlepszej polskiej piosenki, tak chyba jeszcze dziwniej wyglądaliby Polacy, którzy mieliby ubiegać się o tytuł zagranicznych artystów roku. Tak więc (mając na uwadze fakt, że takich przypadków z roku na rok jest coraz więcej), pewnym rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie pośrednich kategorii, które obejmowałyby właśnie polskich artystów, którzy nie śpiewają po polsku oraz utwory anglojęzyczne (a w zasadzie obcojęzyczne, bo trzeba pamiętać o takich sporadycznych przypadkach, jak Et si tu n'existais pas), które są wykonywane przez osoby z polskim obywatelstwem).
Pierwszy raz pomyślałem o tym już ponad rok temu, gdy otwarte zostało głosowanie w plebiscycie Foroderyki 2011. Wówczas miałem bardzo mieszane uczucia, gdy zobaczyłem, iż:
- w kategorii NAJLEPSZY POLSKI UTWÓR jedną z nominacji jest śpiewane w całości po angielsku FORGOTTEN LAND zespołu Riverside
- wykonawca tegoż kawałka (śpiewający wyłącznie po angielsku i nawet... mający anglojęzyczną nazwę) aspiruje do miana NAJLEPSZEJ POLSKIEJ GRUPY
- w kategorii DEBIUT/PRZEŁOM POLSKI wymieniony jest Stirwater (z którego polskości pewnie nawet do dzisiaj niektórzy nie zdają sobie sprawy).
Może jestem zbyt wyczulony na tym punkcie, ale - co by nie mówić - jednak wyglądało to dość dziwacznie (podobnie zresztą jak tegoroczna nominacja dla Inside Again w DEBIUCIE/PRZEŁOMIE POLSKIM, bo przecież to także jest zespół, który nie dość, że nie śpiewa po polsku, to jeszcze nawet... nie nazywa się po polsku). Trochę łatwiej było zaakceptować VARSOVIE i ECHO w gronie nominacji w kategorii NAJLEPSZY POLSKI UTWÓR, bo Monika Brodka wcześniej śpiewała w naszym języku (i dlatego raczej nikt nie ma wątpliwości co do polskości jej twórczości), a drugi utwór jest dwujęzyczny (choć jego refren jest jedynym polskim akcentem na płycie Julii Marcell). Jednak i w przypadkach tych piosenek można było mieć wątpliwości, czy w prawidłowy sposób się je przyporządkowało, gdyż dla wielu osób polski utwór znaczy po prostu tyle samo, co śpiewany po polsku.
W temacie wprowadzającym do głosowania na Foroderyki 2011 napisane zostały takie słowa, które odnosiły się do jednej z kategorii: zostało jasno określone, że kryterium w kategoriach NAJLEPSZY POLSKI TEKST/SŁOWA PIOSENKI i NAJLEPSZY ZAGRANICZNY TEKST/SŁOWA PIOSENKI jest język, w jakim wykonywana jest piosenka, a nie pochodzenie wykonawcy.
To zdanie szczególnie przykuło moją uwagę niedługo po tym, gdy… sam zacząłem się zastanawiać nad słusznością swojego tupu w jednej z konkursowych kategorii. Jako POLSKĄ PŁYTĘ ROKU wskazałem "June" Julii Marcell i potem miałem nieodparte wrażenie, że nie postąpiłem zbyt mądrze, skoro na tym albumie polski jest tylko refren najlepszego utworu. Pomyślałem sobie wtedy, że dobrze byłoby postąpić w takich przypadkach tak, jak z kategorią TEKSTÓW/SŁÓW PIOSENEK - czyli jasno określić, że kryterium polskości/obcości nie powinno być obywatelstwo muzyków, ale właśnie język, w jakim tworzą. Ale przypuszczalnie wiele osób miałoby podobnie dziwne odczucia, gdyby zobaczyło tego typu przypadki w zagranicznych kategoriach. A ponieważ polskich wykonawców, którzy nie śpiewają po polsku, z roku na rok jest coraz więcej, to rozwiązaniem tych dylematów mogłoby być właśnie wprowadzenie takiej innowacji, jaką proponuję.
Dla zobrazowania skali zjawiska, postaram się wyliczyć takich wykonawców, którzy byli w zestawie do głosowania w 2012 roku: 2Cresky, Acid Drinkers, Agatha, Baaba, Bartbass, Beata Przybytek, Grażyna Auguścik & Paulinho Garcia, Holly Blue & Soundpetersburg, Inside Again, Julia Marcell, Kamp!, Kari Amirian, Klara, L. Stadt, Marcin Nowakowski & Dax Reynosa, Michał Kuczyński, Mika Urbaniak, Neo Retros, Night Mistress, Ola Bieńkowska, Skinny Patrini, Uniqplan, The Washing Machine, Werk.
Dochodzą jeszcze artyści, którzy znani są głównie z polskojęzycznych utworów, ale zdarza im się śpiewać po angielsku (Brodka, Kasia Stankiewicz, Myslovitz, Mietek Szcześniak, Janek Samołyk, Marcin Rozynek, Coma), zespoły o składzie w części polskim, w części zagranicznym (très b), czy wykonawcy utworów instrumentalnych, którym jednak nadają obcojęzyczne tytuły (Jelonek). Jestem pewien, że kogoś pominąłem (bo zapomniałem albo... sam nie zdaję sobie sprawy z jego polskości). Zresztą mnóstwo takich wykonawców można znaleźć również na Liście Przebojów Radia Orbit, o czym już wcześniej wspominałem.
Tak więc bez wątpienia jest z czego wybierać (choć może nie aż tak dużo, by osobno klasyfikować panie, panów i zespoły). Proponowałbym zatem wprowadzenie dwóch nowych kategorii:
- NAJLEPSZY OBCOJĘZYCZNY UTWÓR POLSKICH WYKONAWCÓW
- NAJLEPSZY OBCOJĘZYCZNY POLSKI WYKONAWCA.
Może brzmi to trochę dziwnie, ale przecież wiadomo, o co chodzi Jak macie pomysły, jak lepiej to ująć, to wymieniajcie swoje propozycje bardziej zgrabnych nazw!
Ewentualnie można byłoby się także zastanowić nad najlepszą obcojęzyczną płytą polskiego wykonawcy oraz debiutem/przełomem.
Wydaje mi się, że to byłby lepszy pomysł, niż całkowite zniesienie podziału na "PL" oraz "ZG" i klasyfikowanie wszystkich piosenek/wykonawców razem (np. po 10 nominacji w każdej kategorii). Również ewentualne traktowanie jako zagranicznego każdego utworu, który nie jest śpiewany po polsku (tak, jak jest z tekstem/słowami piosenek), nie wydaje mi się zbyt dobrym rozwiązaniem. Myślę zatem, że warto byłoby wypróbować opcję z kategoriami „pośrednimi” - również dlatego, by zwiększyć liczbę kategorii (i mieć przez to więcej zabawy) oraz aby poniekąd „wypromować” takich wykonawców (gdyż w większości są to debiutanci, którzy są jeszcze mało znani i przez to niejednokrotnie wiele osób myśli, że są obcokrajowcami) i stworzyć im możliwość zdobycia wirtualnych statuetek Foroderyka (ponieważ ich szanse w rywalizacji z „w pełni polskimi” utworami nie są zbyt duże, a gdyby mieli stawać w szranki z zagranicznymi gwiazdami, to pewnie byłyby jeszcze mniejsze).
Oczywiście pewien problem stanowiłyby utwory dwujęzyczne, takie jak choćby "Echo". Wtedy musielibyśmy patrzeć na to, który język dominuje w utworze, a który pełni funkcję "ozdobnika" (tudzież refrenu lub... echa ). Ale takich przypadków nie jest dużo, więc myślę, że dałoby się to jakoś rozwiązać. W "Echu" chyba jednak dominuje angielski, a poza tym pewnym ułatwieniem w klasyfikacji może być to, że cała płyta jest anglojęzyczna, a to echo pobrzmiewające w "Echu" jest na niej jedynym (poza narodowością wykonawczyni) akcentem. Kłopot mógłby być także wtedy, gdyby czyjaś płyta zawierała w połowie polski materiał, a w połowie obcy - ale takich sytuacji też chyba nie ma zbyt wiele, więc myślę, że nie ma co się martwić na zapas.
Dla porządku jeszcze wspomnę, że to całe zjawisko, o którym piszę, może także… działać w drugą stronę, co udowodniła Katy Carr. Oczywiście nie byłbym za tym, aby traktować ją jako polską artystkę, ale mogłaby np. zaistnieć taka sytuacja, gdy ktoś mało zorientowany zobaczyłby, iż Katy jest nominowana w kategorii DEBIUT/PRZEŁOM ZAGRANICZNY, a Inside Again w DEBIUCIE/PRZEŁOMIE POLSKIM i zastanawiałby się, czy to aby nie jest pomyłka i czy przypadkiem nie powinno być odwrotnie.
Na marginesie jeszcze dodam, że mam pewien problem z tym zagadnieniem w kontekście Polskiego Topu Wszech Czasów. Czy tacy wykonawcy, jak Riverside, Stirwater, Acid Drinkers, Basia, Porter Band etc. powinni być w nim uwzględniani, czy nie? Poruszałem już ten problem na forum w odpowiednim temacie i w nim przedstawiłem większość argumentów - zachęcam zainteresowanych do wypowiedzenia się w tamtym miejscu.
Druga moja propozycja to przekształcenie NAJLEPSZY POLSKI TELEDYSK/WIDEOKLIP i NAJLEPSZY ZAGRANICZNY TELEDYSK/WIDEOKLIP z otwartych w zamknięte.
Z informacji uzyskanych od adra wynika, że te kategorie nie są zbyt popularne i co roku podczas rozważań Akademii kilka osób chciałoby je całkowicie usunąć. Pewnie bierze się to stąd, że coraz więcej ludzi w ogóle nie zwraca uwagi na teledyski i niejednokrotnie w ogóle ich nie zna, a klasycznych „dzieci MTV” jest już na forum coraz mniej. Trudno się temu dziwić i mieć o to do kogokolwiek pretensje - ale mimo wszystko uważam, że nie powinno się usuwać tych kategorii, bo to znacznie zubożyłoby cały plebiscyt. I właśnie z myślą o osobach, które bardzo słabo znają się na teledyskach i kojarzą tylko nieliczne, zaproponowałem przekształcenie tych kategorii z otwartych w zamknięte. Zaproponowanie kilku nominacji miałoby im ułatwić wybór, gdyż mogłyby po prostu każdy nominowany wideoklip obejrzeć (nawet bez dźwięku, jeżeli nie lubiłyby danych utworów, bo przecież w tych kategoriach oceniany jest wyłącznie obraz ) i zagłosować na te, które uznają za najlepsze spośród nich (i oczywiście porównać je z tymi, które znają, a które nie zostałyby nominowane). Jestem pewien, że dla wielu uczestników zabawy byłoby to ciekawe doświadczenie, ponieważ nie musieliby od razu rezygnować z głosowania w tych kategoriach, a niejako przy okazji mieliby możliwość poznania najlepszych i najzabawniejszych teledysków. No i uniknęlibyśmy sytuacji, w której każdy zagłosuje na coś innego i na końcu by się okazało, że będziemy mieli kilkunastu zwycięzców (albo zaledwie dwa lub trzy głosy wystarczyłyby do wygranej).
Zgodnie z umową przedstawiłem (jeszcze raz przepraszam, że tak późno) publicznie swoje propozycje i dałem je pod rozwagę całej forumowej społeczności. Czy zyskają one akceptację, czy nie - to Wasza sprawa (ja się wcale przy tych zmianach nie upieram i gdyby ostatecznie nie przeszły, to nie traktowałbym tego jako żadnej porażki). Do następnej edycji Foroderyków jest jeszcze sporo czasu, więc można to wszystko na spokojnie rozważyć, a z decyzjami nie trzeba się śpieszyć. Jeżeli ktoś miałby jeszcze jakieś inne propozycje, co można byłoby zmienić w dotychczasowej formule plebiscytu, to niech je przedstawi w tym temacie!