Kilka słów ode mnie... ale nie będzie to pełna relacja.
Przed Listą spotkałem się z Konwickim.

Cieszę się, że był.
Szkoda, że nie było innych osób z Forum (miałem na sobie odpowiednią koszulkę
jako znak rozpoznawczy), a zwłaszcza zabrakło mi, choćby przez moment, naszego Admina JackaK.
Może dzięki temu Forum i alp3 pojawiłoby się na Liście, chociaż mam wątpliwości, bo teraz pozdrawiający
na Liście chodzą do przedszkola lub góra do 5-6 klasy, więc przedział wiekowy jakby nie ten...
Niestety, już na początku Listy zaczęło padać. Na szczęście po 20:00 deszcz zaczął ustępować.
Ludzie zaczęli składać parasole, coraz lepiej było widać Prowadzących, bo na początku
widziałem tylko deszcz, parasolki, deszcz i... kolegę Konwickiego oraz miłą Panią, która przypadkiem
użyczyła Mu kawałek przestrzeni parasola, który wydawał się być czteroosobowy.
Lista była nadawana z placu Szczepańskiego w Krakowie. Początek Listy Redaktorzy zaczęli w duecie,
potem pozostał Redaktor Marek Niedźwiecki. Jakoś po 20:00 nastąpiła zmiana. A potem jeszcze jedna zmiana,
a potem były dwie zmiany, tzn. na koniec znów było dwóch Redaktorów.
Jakoś w oko-Litzy podium (Litzy nie było, tak tylko napisałem, żeby utwierdzić Bobbiego w przekonaniu,
że mnie się wszystko kojarzy z Luxtorpedą).
Dzieci, jak dzieci, Maja zaczyna być nudnawa, poza anteną - energia ją rozpiera.
Chłopak od Korteza czyli Hortexa rozbawił wszystkich. To był chyba kluczowy moment audycji.

Niestety, było bardzo słabe nagłośnienie. Rozumiem, że ma być wyciszenie, żeby nie było efektu echa,
ale chyba ktoś przesadził, bo momentami nie rozumiałem co mówi dany Redaktor.
Zwłaszcza na początku, kiedy widziałem głównie parasolki.
Potem widziałem więcej, bo przesuwałem się do przodu, więc też słyszałem więcej, bo głośnik,
jak się potem okazało, był ustawiony nie przodem do ludzi, tylko bokiem.
Poza anteną w czasie Listy zdarzył się też wątek para-polityczny, ale nie napiszę publicznie
o co dokładnie chodzi - mogę powiedzieć na Zlocie, jak się spotkamy.
Na koniec Listy tak bardzo przesunąłem się do przodu, że nie zatrzymała mnie nawet ochrona
i w wyniku tego udało się wykonać poniższe zdjęcie (więcej za chwilę w osobnym poście):
Po Liście poszliśmy z Konwickim na pizzę (tradycja zlotowa?), a potem na koncert.
Paradoksalnie - najbardziej czekałem na koncert Voo Voo, a najbardziej podobała mi się Nosowska,
która tego dnia miała na dodatek urodziny. Na scenie pojawił się też Jej syn Mikołaj,
który wyrapował "Mówiła mi matka", a koncert skończył się wręczeniem kwiatka (doniczkowego, o ile pamiętam)
przez Redaktora Stelmacha. Nie pamiętam dokładnie co powiedział, ale zrobił to w taki sposób, że... czapki z głów.
"Sto lat" było chyba 3 razy. Fisz Emade Tworzywo dali bardzo dobry koncert, a Voo Voo rozczarowało mnie
tym, że było za krótko i właściwie ograniczyło się do płyty "Za niebawem" (poza wtrąceniem "... jak gdyby nigdy nic").
Duże wrażenie na plus zrobił zespół z instrumentami perkusyjnymi.
P.S. Jak czytam takie głupoty jak tydzień temu, to aż wszystkiego się odechciewa, łącznie z pisaniem relacji jak wyżej.
Czy tak trudno zrozumieć, że fora internetowe nie są teraz w modzie? Zamiast się wzajemnie szanować w dyskusji,
bo zostało nas niewielu i zaczynamy być dinozaurami internetu (jak wspomniał do mnie Konwicki - ktoś wie, co to jest "irc" i "ircowanie"?),
to roztrzaskujemy jakieś g.... młotkiem. Jakieś oskarżenia pod adresem Modów... pretensje... No, heloł...
A trolle internetowe były, są i będą, podobnie jak w społeczeństwie są złodzieje, bandyci i zdarzają się patologie.
Nie chcę przedłużać tamtej dyskusji, dlatego kwestie tolerancji, winy, zbrodni, kary i im podobne pozostawiam do własnych przemyśleń.