Mnie też, w końcu mój lider wygrałRobinson pisze:...
1. High hopes (294)
2. Wish you were here (285)
3. Shine on you crazy diamond (278)
...
Mnie jednak cieszą wyniki takie jakie są.
Nasz top Pink Floyd
Moderatorzy: Yacy, Grycek, jollyroger72, Yacy, Grycek, jollyroger72
- neon.ka
- Posty: 4312
- Rejestracja: pt sie 03, 2007 8:00 pm
- Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 436, 30.06.1990
- Lokalizacja: warszawa
nie lubię takich fragmentów . zmyłkowe bywają. w każdym razie w sytuacji, w której miałabym wybrać najładniejsze utwory...Martyr pisze:dużą część piosenek możesz znaleźć na last fm, co prawda w okrojonej 30-sekundowej wersji ale to zawsze coś, w ten sposób mozna sobie przypomnieć niektóre kawałki
ale dzięki .
Poszukałem w tekstach piosenek, no i wiem trochę więcej. Nie jestem pewien tylko czy jest tak jak wcześniej pisałem, że Dark Side Of The Moon wkradło się do mojego topu przez błąd w kopiowaniu. Teraz skłaniam się do wersji, że jednak chciałem zagłosować na "utwór" Dark Side Of The Moon.Robinson pisze:Chętnie zapoznam się z tym utworem. Możesz go gdzieś umieścić?abd3mz pisze:03. Dark Side of the Moon
Do tego nagrania też chciałbym dotrzeć.abd3mz pisze:14. Lucy Leave
A tu może chodzi o Young Lust?abd3mz pisze:18. Dirty Woman
"Dark Side Of The Moon" to najprawdopodobniej Brain Damage, "Dirty Women" to napewno Young Lust, co do Lucy Leave to niestety nie znalazłem takiego zwrotu w żadnym utworze. Pobiorę ten utwór jeszcze raz i gdy będę pewien wyedytuję posta.
PS. Jeszcze tylko mała drobnostka: Dlaczego ktoś źle nazywa i "otagowuje" pliki ?
-
- Posty: 8049
- Rejestracja: pt wrz 22, 2006 10:58 pm
- Listy Przebojów Trójki słucham od: 1984 r.
- Lokalizacja: Krosno
Ciekawe jest to, że Top Wszech Czasów z 1983 roku opublikowany 24 lata temu w jakiejś gazecie (może Gazeta Młodych) też zawiera utwór "Dark side of the moon".abd3mz pisze:Poszukałem w tekstach piosenek, no i wiem trochę więcej. Nie jestem pewien tylko czy jest tak jak wcześniej pisałem, że Dark Side Of The Moon wkradło się do mojego topu przez błąd w kopiowaniu. Teraz skłaniam się do wersji, że jednak chciałem zagłosować na "utwór" Dark Side Of The Moon.
"Dark Side Of The Moon" to najprawdopodobniej Brain Damage
Z tego co pamiętam to słowa "dark side of the moon" przewijają się w utworze Eclipse.
- Miszon
- Posty: 15289
- Rejestracja: pn lis 13, 2006 12:18 pm
- Listy Przebojów Trójki słucham od: 640
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
No tak, była to po prostu tak zwana "oczywista oczywistość" .kajman pisze:. I oczywiście oczywiste jest, że wynik mnie cieszy, bo nie dość, że to był mój lider to High hopes było u mnie poza 50.tadzio3 pisze:I mój również
Co do "High hopes" - wydaje mi się, że aby wytłumaczyć osobie nigdy nie słyszejącej Pink Floydów, jaką muzykę grają (grali) najlepiej puścić właśnie ten kawałek. To po prostu kwintesencja styly PF, bardziej też przystępna w odbiorze niż "Diament". Mamy tu nieco gorzki text odwołujący się do przeszłości, potęgę brzmienia, swoiste "napuszenie" i "pompatyczność" muzyki, niezwykle bogatą aranżację, charakterystyczne frazowanie, no i na końcu solowy popis gitarowy. Co prawda w "Shine on..." jest właściwie to samo, choć w innych proporcjach i inaczej wygląda architektonika (używając tego słowa jako terminu muzycznego) całego utworu i dochodzi dodatkowo podzielenie jego na wyraźnie odcinające się części, jest bardziej bluesowy, ale wydaje mi się on mniej przystępny dla dzisiejszego słuchacza i lekko już zalatujący upływem czasu.
"Shine on..."? W życiu!Miszon pisze: lekko już zalatujący upływem czasu.
Dla mnie kwientesencja PF oprócz tej piosenki jest "Comfortable Numb", tym bardziej, że to utwór z badzo ważnym członkiem zespolu jakim był Waters, a w "HH" niestety w skąłdzie już go nie było.
Nie zmienia to faktu, że "HH" to jeden z moich najlepszych utwórów Floydów.
- Zawiesina
- Posty: 1529
- Rejestracja: czw sie 31, 2006 4:23 pm
- Listy Przebojów Trójki słucham od: 1997
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Ja z płytami "A Momentary Lapse of Reason" i "The Divison Bell" mam dwojaki problem.
Po pierwsze - muzycznie. Pink Floyd bez Watersa wydaje mi się pod tym względem zbyt mało drapieżne. Siła aranżacji wcześniejszych kompozycji zespołu tkwiła moim zdaniem w dość ascetycznej formie. Gilmour wprowadził tu kompletną rewolucję w brzmieniu. Niektóre kawałki z płyt nagranych pod jego przywództwem kojarzą mi się z grzeczniutkim rockiem w stylu zespołu Scorpions. Nie podobają mi się też nadmiernie eksponowane damskie chórki na płycie z 1994 roku - to jest bardzo przaśne i według mnie nie pasuje zupełnie do zespołu Pink Floyd. No ale pretensje w tej materii należy mieć chyba do Watersa, bo to on zaczął z tym eksperymentować w "Not Now John" (efekt dość komiczny moim zdaniem).
Po drugie - tekstowo. O ile Gilmour to jest mistrz jeśli chodzi o grę na gitarze, to jednak pisanie tekstów nigdy nie było jego najmocniejszą stroną (sam zresztą wielokrotnie to przyznawał, palmę pierwszeństwa oddając Watersowi, który z kolei - przyznajmy szczerze - jest dość przeciętnym instrumentalistą). U Watersa jako tekściarza zawsze podziwiałem umiejętność skupienia się na konkretach, to że w niezwykle prosty sposób potrafił opisać to co chciał (przykład od czapy - "Time"). Jak mało kto prostymi słowami potrafił też niezwykle wzruszać ("Nobody Home", "If") i skłaniać do refleksji ("Hey You"). A jeśli nawet brał się za ozdobniki, metafory to i tak wychodziło mu arcydzieło ("Shine On..."). U Gilmoura tych ozdobników i metafor jest dla mnie aż za dużo - teksty są mętne. Pisze coś o cieniach, o świetle, o niebie, o trawie, a konkrety gdzieś zanikają. Dlatego być może jestem tak uprzedzony do "High Hopes". Chociaż jakbym miał zgadywać, to twierdzę, że więcej do gadania miała tu Polly Samson. Muszę jednak przyznać, że tej dwójce udało się stworzyć tekst, który rzucił mną o ścianę. To "Lost For Words", gdzie Gilmour wbija taką szpilę Watersowi, że o rany (przynajmniej taka się nasuwa interpretacja na pierwszy rzut oka).
Nie chcę jednak sprawiać wrażenia, że kompletnie odrzucam dwa ostatnie studyjne albumy Pink Floyd. Nie. Dla mnie "Learning To Fly", "Poles Apart" i kilka innych (przede wszystkim "On The Turning Away" i "Lost For Words") to są naprawdę świetne piosenki. No właśnie, piosenki. W tym problem. Bo tym, za co kocham zespół Pink Floyd są przede wszystkim całe albumy.
Po pierwsze - muzycznie. Pink Floyd bez Watersa wydaje mi się pod tym względem zbyt mało drapieżne. Siła aranżacji wcześniejszych kompozycji zespołu tkwiła moim zdaniem w dość ascetycznej formie. Gilmour wprowadził tu kompletną rewolucję w brzmieniu. Niektóre kawałki z płyt nagranych pod jego przywództwem kojarzą mi się z grzeczniutkim rockiem w stylu zespołu Scorpions. Nie podobają mi się też nadmiernie eksponowane damskie chórki na płycie z 1994 roku - to jest bardzo przaśne i według mnie nie pasuje zupełnie do zespołu Pink Floyd. No ale pretensje w tej materii należy mieć chyba do Watersa, bo to on zaczął z tym eksperymentować w "Not Now John" (efekt dość komiczny moim zdaniem).
Po drugie - tekstowo. O ile Gilmour to jest mistrz jeśli chodzi o grę na gitarze, to jednak pisanie tekstów nigdy nie było jego najmocniejszą stroną (sam zresztą wielokrotnie to przyznawał, palmę pierwszeństwa oddając Watersowi, który z kolei - przyznajmy szczerze - jest dość przeciętnym instrumentalistą). U Watersa jako tekściarza zawsze podziwiałem umiejętność skupienia się na konkretach, to że w niezwykle prosty sposób potrafił opisać to co chciał (przykład od czapy - "Time"). Jak mało kto prostymi słowami potrafił też niezwykle wzruszać ("Nobody Home", "If") i skłaniać do refleksji ("Hey You"). A jeśli nawet brał się za ozdobniki, metafory to i tak wychodziło mu arcydzieło ("Shine On..."). U Gilmoura tych ozdobników i metafor jest dla mnie aż za dużo - teksty są mętne. Pisze coś o cieniach, o świetle, o niebie, o trawie, a konkrety gdzieś zanikają. Dlatego być może jestem tak uprzedzony do "High Hopes". Chociaż jakbym miał zgadywać, to twierdzę, że więcej do gadania miała tu Polly Samson. Muszę jednak przyznać, że tej dwójce udało się stworzyć tekst, który rzucił mną o ścianę. To "Lost For Words", gdzie Gilmour wbija taką szpilę Watersowi, że o rany (przynajmniej taka się nasuwa interpretacja na pierwszy rzut oka).
Nie chcę jednak sprawiać wrażenia, że kompletnie odrzucam dwa ostatnie studyjne albumy Pink Floyd. Nie. Dla mnie "Learning To Fly", "Poles Apart" i kilka innych (przede wszystkim "On The Turning Away" i "Lost For Words") to są naprawdę świetne piosenki. No właśnie, piosenki. W tym problem. Bo tym, za co kocham zespół Pink Floyd są przede wszystkim całe albumy.
- Miszon
- Posty: 15289
- Rejestracja: pn lis 13, 2006 12:18 pm
- Listy Przebojów Trójki słucham od: 640
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Polecam w takim razie posłuchać textu "What do you want from me". Co prawda czytałem, że Gilmour mówił, że ta piosenka absolutnie odnosi się do czegoś innego, ale jak dla mnie jest ona skierowana bezpośrednio do fanów, którzy wciąż oczekiwać by chcieli od PF "Bógniewiadomoczego". Myślę, że to też jeden z powodów, dla których zespół już nie nagra razem nic nowego. Bo co by to nie było, będą tacy, którzy będą marudzić, że to nie to, co dawniej.Zawiesina pisze:Ja z płytami "A Momentary Lapse of Reason" i "The Divison Bell" mam dwojaki problem.
Nie chcę jednak sprawiać wrażenia, że kompletnie odrzucam dwa ostatnie studyjne albumy Pink Floyd. Nie. Dla mnie "Learning To Fly", "Poles Apart" i kilka innych (przede wszystkim "On The Turning Away" i "Lost For Words") to są naprawdę świetne piosenki. No właśnie, piosenki. W tym problem. Bo tym, za co kocham zespół Pink Floyd są przede wszystkim całe albumy.
Po przesłuchaniu "Lucy Leave" i "Dark Side Of The Moon" dochodzę do następujących wniosków:
- "Dark Side Of The Moon" to napewno Brain Dameage
- "Lucy Leave" dalej nie wiem. Brzmi całkiem inaczej niż twórczość Pink Floyd. Utwór trwa 2 minuty i 51 sekund i przypomina cover The Beatles. No cóż poszukuję dalej.
- "Dark Side Of The Moon" to napewno Brain Dameage
- "Lucy Leave" dalej nie wiem. Brzmi całkiem inaczej niż twórczość Pink Floyd. Utwór trwa 2 minuty i 51 sekund i przypomina cover The Beatles. No cóż poszukuję dalej.
Dokładnie, chociaż ja zdązyłem zaakceptowac, a nawet polubic chórki w Pink Floyd.Zawiesina pisze: No ale pretensje w tej materii należy mieć chyba do Watersa, bo to on zaczął z tym eksperymentować w "Not Now John" (efekt dość komiczny moim zdaniem).
.
Zgadzam się, ze Gimour jest słabszy tekstowo, ale jednak na pierwsze miejsca stawiam muzykę, szczególnie przy utworach zagranicznych. tylko przy naprawdę swietnych utworach tłumacze teksty. Trzy największe płyty PF (Dark Side, Wall, WYWH) kiedyś przeanalizowałem tekstowo i jestem pod wrazeniem.Zawiesina pisze:Ja z płytami "A Momentary Lapse of Reason" i "The Divison Bell" mam dwojaki problem.
Po drugie - tekstowo. .
No i wszystko jasne:abd3mz pisze:(...)
- "Lucy Leave" dalej nie wiem. Brzmi całkiem inaczej niż twórczość Pink Floyd. Utwór trwa 2 minuty i 51 sekund i przypomina cover The Beatles. No cóż poszukuję dalej.
Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Lucy_LeaveLucy Leave
From Wikipedia, the free encyclopedia
Song by Pink Floyd
Released Unreleased
Recorded 1965
Genre Psychedelic rock
Writer Syd Barrett
"Lucy Leave" is one of the first songs of Pink Floyd. It was written in 1965 by Syd Barrett and was recorded in late 1965 from the original line-up of Pink Floyd - Barrett, Bob Klose, Roger Waters, Richard Wright and Nick Mason. This song is not part of any official single or album. The only known recording is a rare demo version of the song, which can be found on various bootleg recordings.
Several other bands have covered the song, including The Wellwater Conspiracy and Pink Stainless Tail.
-
- Posty: 3701
- Rejestracja: sob lis 12, 2005 1:49 pm
- Listy Przebojów Trójki słucham od: 1111
- Lokalizacja: Zurych/Santa Cruz/Saarbrücken/Myslovitze/KATowice/Wroclove
Nie wiedziałem gdzie to wrzucić.
Ostatnio eksplorując mój dysk znalazłem coś takiego:
COŚ
Nie jest może najlepszej jakości, ale to jest cudowne...(wspomnienia odżywają)
Ostatnio eksplorując mój dysk znalazłem coś takiego:
COŚ
Nie jest może najlepszej jakości, ale to jest cudowne...(wspomnienia odżywają)
Dzięki za te nagranie. Dla tych którzy nie ściągnęli - polecam. To nagranie live tego utworu w wykonaniu Davida Gilmoura (i do tego w Gdańsku !).Grycek pisze:Nie wiedziałem gdzie to wrzucić.
Ostatnio eksplorując mój dysk znalazłem coś takiego:
COŚ
Nie jest może najlepszej jakości, ale to jest cudowne...(wspomnienia odżywają)
A można wiedzieć skąd masz to nagranie ?
-
- Posty: 3701
- Rejestracja: sob lis 12, 2005 1:49 pm
- Listy Przebojów Trójki słucham od: 1111
- Lokalizacja: Zurych/Santa Cruz/Saarbrücken/Myslovitze/KATowice/Wroclove
Nagrane z minimaxu, ale grubo pare miesięcy po koncercie Gilmoura.abd3mz pisze:Dzięki za te nagranie. Dla tych którzy nie ściągnęli - polecam. To nagranie live tego utworu w wykonaniu Davida Gilmoura (i do tego w Gdańsku !).Grycek pisze:Nie wiedziałem gdzie to wrzucić.
Ostatnio eksplorując mój dysk znalazłem coś takiego:
COŚ
Nie jest może najlepszej jakości, ale to jest cudowne...(wspomnienia odżywają)
A można wiedzieć skąd masz to nagranie ?