XVI zlot - 8-11 XI 2013

Potrzeba dyskusji na temat Listy jest tak silna, że łamy Forum to za mało — od czasu do czasu spotykamy się także na Zlotach.

Moderatorzy: ku3a, ku3a

Awatar użytkownika
jollyroger72
Posty: 19626
Rejestracja: czw lut 02, 2012 12:26 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 176
Lokalizacja: Port Royal!

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: jollyroger72 »

Miszon pisze:Nie chciałem straszyć organizatora ;-) , bo tuż przed Zlotem śniło mi się, ze Zlot był w Rzymie (jechaliśmy metrem rzymskim gdzies pod miasto na nocleg).
Pewnie to Ty byłeś organizatorem tego zlotu :wink:
Awatar użytkownika
Miszon
Posty: 15298
Rejestracja: pn lis 13, 2006 12:18 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: 640
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: Miszon »

Ostatnio mój sen został zrealizowany (no, powiedzmy ;-) )w rzeczywistości przez organizatora, czy Llucky'ego. Tym razem byłoby to trudniejsze nieco do zrealizowania :P .
LLucky
Posty: 5049
Rejestracja: wt lip 15, 2008 3:35 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: ?

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: LLucky »

Martyr pisze:Llucky, zauważyłam, że przygotowałeś się kompletnie do zlotowania. Nawet miotła została zaczarowana :)
Czy jakieś zdjęcia robiłeś po naszym wyjeździe np. to ostatnie - jest z niedzieli lub poniedziałku?
Dzięki za PW, Martyrko! Co do zdjęć to po Waszym wyjeździe zrobiłem tylko cztery i wszystkie są w galerii u JacKa.
bobby-x pisze:Czy zdjęcia są już gdzieś wrzucone, z tego co pamiętam miały być zmienione zasady ich publikacji "na szybsze".
To nie dostałeś mojego PW, bobby?
Miszon pisze:Nie chciałem straszyć organizatora ;-) , bo tuż przed Zlotem śniło mi się, ze Zlot był w Rzymie (jechaliśmy metrem rzymskim gdzies pod miasto na nocleg).
Miszon pisze:Ostatnio mój sen został zrealizowany (no, powiedzmy ;-) )w rzeczywistości przez organizatora, czy Llucky'ego. Tym razem byłoby to trudniejsze nieco do zrealizowania :P .
Ta karczma Rzym się nazywa! :lol:
A tak w ogóle to kto powiedział, że będę spełniał tylko Twoje sny? ;) Tym razem zamiast rakiety był inny środek transportu: miotła. :roll: ;)
Ostatnio zmieniony pt lis 22, 2013 10:50 pm przez LLucky, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
bobby-x
Posty: 9960
Rejestracja: pt lis 11, 2005 5:00 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: czerwiec 1983
Lokalizacja: Powiat Otwocki, Mazowiecki Park Krajobrazowy
Kontakt:

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: bobby-x »

LLucky pisze:To nie dostałeś mojego PW, bobby?
nie
LLucky
Posty: 5049
Rejestracja: wt lip 15, 2008 3:35 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: ?

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: LLucky »

Nim opublikowane zostaną zdjęcia ze Śródborowianki, znalazłem na stronie Trójki taką oto fotkę:

Obrazek

Rozpoznajecie kogoś? ;)
Awatar użytkownika
jollyroger72
Posty: 19626
Rejestracja: czw lut 02, 2012 12:26 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 176
Lokalizacja: Port Royal!

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: jollyroger72 »

LLucky pisze: Rozpoznajecie kogoś? ;)
Atram842 i adameria :) Koło nich była jeszcze Martyr, ale Ją zasłonili... Mnie nie widać, bo delektowałem się muzą na siedząco.

PS. No i Mariusz Owczarek.
Awatar użytkownika
Miszon
Posty: 15298
Rejestracja: pn lis 13, 2006 12:18 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: 640
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: Miszon »

O, widzę że koncert był nawet na stojąco :-) .
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2464
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: wwas »

Większość spośród dotychczasowych zlotów rozpoczynała się zakupowym preludium w czwartkowe popołudnie, którego drobnym uzupełnieniem po piątkowej wizycie w studiu było przenoszenie części zapasów do samochodu. Tym razem miało być odwrotnie – najpierw czwartkowe przenoszenie, potem zakupowe uzupełnienie w piątek. Niestety, popełniłem pewien błąd taktyczny i nie uwzględniłem w swoich planach terminarza rozgrywek piłkarskich. Kiedy w czwartkowy wieczór zorientowałem się, że to właśnie dziś Legia rozgrywa swój superważny mecz z Trabzon-czymś-tam, było już za późno – wszystkie nadające się do tego (a także znaczna część nienadających) miejsca w promieniu kilometra zostały szczelnie obstawione przez parkujących kibiców. Pozostało mi tylko upewnić się w moim przekonaniu o konieczności jak najszybszej sprzedaży samochodu, skoro posiadanie go w tej okolicy jest średnio użyteczne, i przełożenie również tej części przygotowań na jutro.

W piątek po piłkarskich emocjach pozostało już tylko wspomnienie, a liczba dostępnych miejsc parkingowych nie odbiegała zanadto od normy. Czym prędzej więc poradziłem sobie z punktem pierwszym (tym szybciej, że z drobną pomocą – posiadanie współlokatora ma jednak swoje zalety) i z niewielkim tylko niedoczasem po chwili witałem się już ze znajomym hipermarketem.

Po tylu przeżytych zlotach, slalom między sklepowymi półkami mógłbym pokonać z zamkniętymi oczami. Zacząłem jak zawsze od wafli ryżowych, następnie siedem rodzajów pieczywa (niestety, nawet na te najbielsze kajman kręcił potem nosem, że za ciemne), jogurt (na specjalne życzenie organizatora), coca-cola (już w butelkach ze świętym Mikołajem), soki (jak się okazało – w innowacyjnych opakowaniach 1,75 l), trochę słodyczy (z pewnymi wątpliwościami, czy jednak nie przesadziłem – niesłusznie), plastikowe talerzyki (nie przeliczyłem dokładnie pozostałości z poprzednich zlotów, ale coś mi mówiło, że dodatkowa paczka się nie zmarnuje – słusznie), jak również łyżeczki i noże (tylko widelców wciąż mamy zapas ze zlotu toruńskiego i wygląda na to, że wystarczy nam jeszcze na parę następnych), dżem, a także eksperymentalnie, kiedy stwierdziłem, że różnica w cenie nie jest aż tak wielka, miód (tego eksperymentu nie będę powtarzał), nieumyślne ominięcie serów topionych (ale nikt potem za bardzo nie odczuł barku) i celowe – herbat owocowych, które poprzednio nie cieszyły się uznaniem (błąd – dostałem reklamację od Martyrki), przy zwykłej herbacie lekkie zawahanie – jakiej wielkości paczkę kupić, decyzja – 50 torebek (niestety, niezbyt szczęśliwa), a z oranżady dorzuciłem tylko parę kasztelanów niepasteryzowanych dla uzupełnienia pokaźnej kolekcji 27 puszek pozostałych po poprzednim zlocie. Z akrobacjami przy kasie poradziłem sobie całkiem nieźle (a przynajmniej nie gorzej niż kasjer), kiedy więc chwilę później kontrolnie zadzwonił Llucky, mogłem mu z dumą zameldować o sukcesie i zapowiedzieć, że w Śródborowiance będę na czas.

Cóż, trochę przeceniłem swoją umiejętność szybkiego pakowania zakupów do samochodu jak również poruszania się po nieznanej dotychczas trasie hipermarket-Śródborowianka (dotąd zawsze tylko hipermarket-dom i potem dom-Śródborowianka), na której ze zdziwieniem odkryłem, że remont, który uważałem już za dawno zakończony, niekoniecznie jest taki w rzeczywistości. Kiedy więc mogłem wreszcie przywitać się z pozostałą częścią ekipy, w eterze delikatnie rozbrzmiewała już „Annabel”.

Brama do ośrodka była otwarta (jedna z nielicznych zalet przyjeżdżania o tak wczesnej porze), dzięki czemu ciągu powitań nie musiałem rozpoczynać od strażnika. Zamiast niego pierwszą spotkaną osobą był adameria – zobaczyłem go już na parkingu, kiedy wysiadał ze swojego samochodu, ponieważ jednak jednocześnie zajęty był telefonowaniem do żony, przywitaliśmy się dość szybko.

Zgodnie z zasadą „co się odwlecze, to nie uciecze”, rozpakowywanie zakupów zostawiłem na później – raczej nie groziło nam, że zakupy ucierpią wskutek upału. Wziąłem tylko trochę napojów, które mogły być przydatne od razu i, żeby stracić jak najmniej poczekalni, pośpieszyłem do sali. I tak musiałem ją jeszcze na chwilę opuścić, żeby zanieść bagaże do pokoju. Co prawda nadal nie było pewne, który ostatecznie będzie mój – uknute przez Llucky’ego misterne rozplanowanie osób w pokojach wzięło w łeb w momencie, gdy ku3a niespodziewanie (chociaż może właśnie bardzo spodziewanie) wprosił się do pokoju uzi. Trzeba było naprędce stworzyć nowy układ, a i tak istniało zagrożenie, że kolejne trzęsienie ziemi, po przyjeździe Yacy’ego i Martyrki znów rozsypie go w pył. Cóż, zostawiłem plecak w pokoju Llucky’ego, biorąc pod uwagę, że być może czeka mnie przeprowadzka gdzieś bardzo daleko.
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2464
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: wwas »

Wystrój dużej sali różnił się nieco od tego, co pamiętaliśmy z poprzednich zlotów – podkówka, w jaką układały się stoły, szalenie wygodna podczas konkursu tscha i pierwszej oficjalnej edycji kalamburów pamiętanej z XII zlotu, przy obecnej liczebności wydawała się zbytkiem. Zastąpiliśmy ją banalnym prostokątem o szerokości równej dwóm szerokościom stolika, dzięki czemu od razu zrobiło się bardziej kameralnie, nikt też nie musiał siedzieć do nikogo tyłem.

Strategiczne miejsca pod oknem zajęli jollyroger72 i djjack. Pierwszy, pochylony nad kartką w zeszycie, pilnie nasłuchiwał, by nie uronić żadnego dźwięku z głośników i systematycznie od dołu do góry pokrywał pustą przestrzeń drobnym maczkiem. Drugi, postawił sobie poprzeczkę wyżej – usłyszane tytuły wpisywał od razu do krzyżówki, chociaż z drugiej strony pozostawił sobie furtkę – robił to ołówkiem, a w pogotowiu miał opisaną już przez Kamila półmetrową gumkę. Sam Kamil, skoro o nim mowa (zidentyfikowanie go w tłumie debiutantów nie było trudne – jeszcze zanim się przedstawił, nie miałem wątpliwości, że to on), siedział początkowo trochę z boku, z pewną nieśmiałością przyglądając się reszcie (zupełnie jak ja na moim debiutanckim zlocie, a także częściowo następnym), dopóki nie zagadnął go kajman, mówiąc, że rozpracował już jego gust muzyczny. Przez następną godzinę zagłębiali się w liczne niuanse, dociekając czy rozpracowanie jest rzeczywiście ścisłe. Konkluzja była przyjemna szczególnie dla jollyrogera72, do którego gust Kamila okazał się najbardziej podobny. Przez pozostałą część zlotu, podczas licznych wyjść na papierosa (tutaj muszę uściślić – palił tylko jeden z nich i nie był to Kamil), omówili więc dokładnie wszelkie zagadnienia związane z różnymi formami metalu.

Specyficzna akustyka dużej sali w Śródborowiance znana jest od dawna. Na próby zwiększania głośności ku3a i uzi reagowali więc wyraźnym skrzywieniem twarzy, nic dziwnego więc, że takowe szybko się skończyły. Niedostatki z tym związane można było częściowo nadrobić umiejętnym ustawieniem głośników, tak aby każdy miał do jakiegoś blisko. Mieliśmy ich zaś aż dwa komplety: białe, podłączone do laptopa adamerii i czarne, należące do Llucky’ego. Pozwoliło to jako tako identyfikować odtwarzane utwory – podczas utworu Ani Rusowicz można było bardzo dokładnie stwierdzić, że nie jest to Kult (ale już Strachy na Lachy udało mi się przegapić – żeby ustalić ich miejsce, bez czego punkty w Znawcy jakoś nie chciały mi się zgodzić, musiałem się potem posiłkować notatkami jollyrogera72). Z fragmentami mówionymi było gorzej – jeżeli na antenie pojawiły się jeszcze jakieś ciekawe propozycje pizz poza „koszmarpizzą” i „czarną Heleną”, niestety do moich uszu nie dotarły. W kluczowym momencie, kiedy nasze forum zostało wymienione po raz pierwszy, niespodziewanie zaległa cisza – wszyscy spojrzeli z niepokojem na adamerię, który tylko uśmiechnął się i rozłożył bezradnie ręce. Cóż, jak ktoś zauważył, właścicielka Śródborowianki dobrze wybrała moment, by wyciągnąć na chwilę kabelek od Internetu.

Co prawda zakupom w samochodzie nic by się nie stało, gdyby spędziły tam jeszcze parę godzin, kajman jednak zaproponował i mocno się potem tej propozycji trzymał, żeby na ich przyniesienie wykorzystać serwis informacyjny o 21:00. Fakt – jego litewskiego specjału było tylko parę butelek, a chętnych na napoje nieco więcej, zwłaszcza że ku3a był tym razem w pełnej formie (choć przyznał mi się, że na początku tygodnia przeżył lekkie pogorszenie samopoczucia – na szczęście przeszło już bez śladu). Mając do pomocy jeszcze djjacka, uwinęliśmy się na tyle szybko, że nawet serwis nie zdążył się skończyć. Niespodziewanie za to podczas naszej krótkiej nieobecności zdążył się pojawić stos pudełek z pizzą – niepodpisanych, ale też nie aż tak licznych, by można się było pogubić.

W przeciwieństwie do poprzednich zlotów postawiliśmy na minimalizm – wśród zamówionych nie było ani jednej pizzy pięćdziesięciocentymetrowej. „Koszmarpizzy” ani „czarnej Heleny” otwocki lokal w ofercie jeszcze nie ma, ale trzeba przyznać, że pizza „trzy sery” też jest w tej sytuacji całkiem akuratna. Z apetytem otworzyłem swoje czterdziestocentymetrowe parujące pudełko – trzeba przyznać, że świeże pizze je się dużo przyjemniej, kiedy mają temperaturę wyższą niż na poprzednim zlocie, kiedy to czekały ponad czterdzieści minut na przybycie pozostałej części ekipy.

Przyjemność też miała jednak swój koniec – przy szóstym kawałku zbliżyła się już niebezpiecznie do tej z poprzedniego zlotu, dwa ostatnie odłożyłem więc na lepsze czasy (które nadeszły następnego dnia – dla kajmana), teraz zaś mogłem zająć się czymś jeszcze lepszym. Pamiętałem z XII zlotu, jak ówczesne trójwarstwowe ciasto djjacka, spałaszowane podczas pobytu w studiu, skutecznie osłabiło później mój apetyt na pizzę. Teraz nie chciałem powtórzyć błędu – choć sam djjack kilkakrotnie mnie zachęcał, a parę osób krążyło wokół ostatnich kawałków, oblizując się ukradkiem, nowego ciasta nie tknąłem aż do teraz. Niestety, okazało się, że taka strategia również ma swoje wady – sześć kawałków napełniło mój żołądek do tego stopnia, że gdyby nie to, że ciasto było naprawdę przepyszne, miałbym poważny problem, żeby je pomieścić.
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2464
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: wwas »

Ostateczne zakończenie posiłku (pozostałe tu i ówdzie pojedyncze kawałki zostały zebrane do wspólnego pudełka i przełożone na stolik pod przeciwległą ścianą) zbiegło się z wybrzmieniem ostatnich dźwięków miejsca pierwszego i tym samym rozstrzygnięciem przedzlotowego konkursu (brawo, Neo01!). Dalszy ciąg wieczoru miał należeć niepodzielnie do kajmana.

Na początek wróciliśmy na krótko do wspomnień z czerwca – kajman nie mógł odmówić sobie przyjemności skonfrontowania Kamila ze swoim ówczesnym konkursem. Chociaż idea trafiania w gust została tym razem potraktowana dość swobodnie (przynajmniej większość utworów nie brzmiała jak pozycje z topu wszech czasów jollyrogera72), Kamil bez problemu osiągnął wynik aż o dwa punkty lepszy niż swego czasu ja, miał tylko trudności ze wskazaniem wykonawcy „Gdybyś kochał, hej!”. Przy okazji dowiedziałem się, kto był pierwszą wykonawczynią „Deszczu” (Rena Rolska).

Po dawce wspomnień nadszedł czas na powrót do teraźniejszości, tu zaś kajman miał się czym pochwalić, najpierw jednak należało dokonać podziału na drużyny. Ponieważ poza kajmanem było nas jedenaścioro, co jak wiadomo, jest liczbą pierwszą, jedynymi sposobami podzielenia nas po równo byłoby jedenaście drużyn jednoosobowych (wówczas określenie „drużyna” byłoby nadużyciem) lub jedna drużyna jedenastoosobowa (wówczas ze względu na brak współzawodnictwa nadużyciem byłoby słowo „konkurs”). Ostatecznie zaproponowałem, żeby ku3a został policzony podwójnie (i wcale nie miała to być dyskryminacja ze względu na wzrost), co pozwoliłoby na uformowanie czterech trzyosobowych drużyn (również trzech czteroosobowych i jeszcze kilku innych wariantów, które jednak kajman uznał za gorsze). Pomysł został przyjęty z entuzjazmem, choć może nieco mniejszym ze strony głównego zainteresowanego – na pocieszenie udało mu się wywalczyć, żeby jego dwa egzemplarze nie zostały rozdzielone do różnych drużyn.

Cóż, ekspertem od kolejności utworów na płytach zdecydowanie nie jestem, nawet od tych nielicznych, których miałem okazję słuchać – wiedziałem, że utwór „Tam, dokąd zmierzasz” na ostatniej płycie Edyty Bartosiewicz jest ostatni, kiedy więc kajman go puścił, wiadomo było, że do zgadnięcia jest utwór będący na tej płycie przedostatni, jednak żaden z trzech, które przewinęły się przez Listę, zupełnie mi do tej pozycji nie pasował, a kiedy okazało się, że było to „Upaść, by wstać”, zdziwiłem się niezmiernie (na szczęście nie tylko ja – punktów za tytuł nie dostała przy tym pytaniu żadna drużyna, wszystkie musiały zadowolić się tylko jednym za tytuł płyty). Niestety, djjack i atram842, z którymi byłem w drużynie, również nie posiadali w pamięci katalogu wszystkich płyt, z których utwory pojawiały się na Liście. Nawet kiedy wspólnymi siłami udawało nam się czasem po głosie wokalisty zidentyfikować wykonawcę jako Depeszów albo Queen, niewiele nam to dawało – za wskazanie wykonawcy punktów nie było, a płyt wspomniane zespoły miały w dorobku takie mnóstwo, że szanse trafienia były zbliżone do tych w totolotku. Kiedy zaś w końcu decydowaliśmy się strzelać, okazywało się, że zgłosiliśmy się jako ostatnia spośród czterech drużyn i nawet jeżeli nasz strzał jakimś cudem okazał się trafny, mogliśmy liczyć tylko na jeden punkt (pozostałe drużyny dostawały kolejno: cztery, trzy i dwa), plus jeden dodatkowy za wskazanie płyty.

Tylko raz w tej rundzie udało mi się bez żadnych wątpliwości wytypować utwór, ale też „I Talk to the Wind” sąsiadujące na płycie z „Epitaph” jest utworem na tyle znanym, że moja zasługa nie była zbyt wielka, zresztą pozostałe drużyny zdołały zrobić to samo i to szybciej. Dużo bardziej zabłysnął w ostatniej zagadce djjack – rozpoznanie głosu Tiny Turner nie było trudne nawet dla mnie i po wysłuchaniu fragmentu pierwszego z sąsiadów na płycie skłanialiśmy się, żeby, zgodnie z zasadą „nie wiesz który to utwór – strzelaj w największy przebój na Liście”, obstawić „On Silent Wings”, kiedy jednak zabrzmiał drugi fragment, djjack stanowczym głosem zaprotestował: „Nie, to musi być jej pierwsza płyta”. Dzięki temu byliśmy jedyną drużyną, która dostała za ten utwór niezerową liczbę punktów, w dodatku najwyższą możliwą (cztery za utwór, jeden za tytuł płyty). Szkoda, że stało się to tylko raz i nie wpłynęło na nasz wynik końcowy – rundę ukończyliśmy na zaszczytnym czwartym miejscu, podczas gdy zwycięstwem cieszyła się drużyna w składzie: uzi, ku3a i ku3a (ach, trzeba było policzyć go potrójnie…). Drobnym pocieszeniem było, że pierwsza runda miała być traktowana jako próbna – właściwa rozgrywka czekała nas trochę później…
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2464
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: wwas »

Bywały swego czasu zloty, na których łączna długość konkursów przygotowanych przez uczestników kilkakrotnie przekraczała całkowity czas trwania zlotu. Teraz jednak zdecydowanie nam to nie groziło (i nie zagroziłoby pewnie nawet, gdyby kajman zaprezentował pełną wersję swojego z wykorzystaniem wszystkich 335 fragmentów). Martyr i djjack, którzy mieli przygotowane co nieco, z ujawnieniem owego czegoś wstrzymali się do jutra, tak aby mogło to objąć jeszcze większą liczbę osób. Na razie zaś z braku innych pomysłów i z racji, że przykry fakt nieobecności Miszona trzeba było choć w minimalnym stopniu zrekompensować, oddaliśmy się temu, co większa część zlotowiczów lubi najbardziej.

Kapitanowie drużyn, w tej roli ku3a i Llucky ustalili skład, wybierając kolejno po jednej spośród pozostałych osób – metoda dobrze znana z lekcji WF-u w szkole podstawowej, z tą tylko różnicą, że teraz nie zostałem wybrany jako ostatni. Otrzymany podział na drużyny spowodował dziwne uczucie deja vu. Jedyną zmiana w stosunku do tego w czerwcu było wzmocnienie drużyny ku3y przez nowego gracza – Kamila.

Llucky’emu udało się skądś wygrzebać kilka czystych kartek A4, dzięki czemu zapisywanie tytułów dla drużyny przeciwnej było wygodniejsze niż na pudełkach po pizzy. W ramach podziału obowiązków, na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy” wybrałem dla siebie najłatwiejszy i najprzyjemniejszy – podziału kartki na 64 kawałki, podczas gdy reszta drużyny głowiła się nad wymyślaniem i wychodziło jej to dużo gorzej. Wspólnymi siłami udało się zapisać pięć kawałków, nad resztą trzeba było myśleć, w czasie, kiedy pokazywała drużyna przeciwna, przy czym zawsze było ich za mało i kiedy nowy chętny zgłaszał się do nas po zagadkę, większość była albo za łatwa, albo za trudna, albo ułożona z myślą o kimś innym. Te łatwiejsze staraliśmy się na początku przeznaczać dla Kamila, żeby kalamburowy debiut nie okazał się dla niego zbyt straszny, jednak wymyślone przez atram842 „Upaść, by wstać” było jednak pewną przesadą…

Wśród utworów ułożonych z myślą o konkretnej osobie, najbardziej zadowoleni byliśmy z „Irgendwie, Irgendwo, Irgendwann”, którą zadaliśmy do pokazania Yacy’emu. Kiedy po wielu próbach zademonstrowania miejsca, czasu i sposobu, drużyna zdołała w końcu stwierdzić, o jaki utwór chodzi, nie znalazł się w niej nikt wystarczająco dobrze władający niemieckim, żeby wymówić cały tytuł.

Po czymś takim spodziewaliśmy się riposty, którą przyszłoby nam zgadywać do rana. Szczególnie bałem się haseł przeznaczonych dla mnie – mam wrażenie, że u części osób wyrobiłem sobie (nie całkiem dla mnie zrozumiałą) opinię wytrawnego gracza. Nie wiem, czy jednak to ku3a łaskawie zdecydował się mnie oszczędzić, czy też może wyszukiwanie odpowiednio trudnych haseł bywa problemem nawet dla niego, w każdym razie „Demony wojny” moja drużyna zgadła, kiedy tylko przybrałem wystarczająco groźny wyraz twarzy, „Kosmiczną rewolucję” – kiedy stwierdziłem, że pokazywanie drugiego członu nie ma sensu i skupiłem się na pierwszym, zaczynając oczywiście od lunety; „Wolę istnienia” zaś udało się pokazać tą samą metodą co dwa zloty temu „A ja wolę moją mamę”, z tym że trochę dłużej musiałem przyglądać się na zmianę prawej i lewej ręce, żeby domyślili się, że chodzi o „woleć” (jeszcze trochę i pewnie zmieniłbym koncepcję, wykorzystał skojarzenia z Wolą – dzielnicą Warszawy i zaczął pokazywać sylwetkę Pałacu Kultury).

Hasła, które mogłyby przysporzyć nam najwięcej problemów zostały wyeliminowane hurtowo – do trzech zasad wprowadzonych poprzednio przez Llucky’ego (nie używamy rekwizytów, nie pytamy o język, nie informujemy, że pokazujemy część wyrazu), doszła czwarta: pokazywane tytuły nie mogą być jednowyrazowe. Z tego też powodu nie zdarzyła się nam druga „Histeria”. Drugie „Epic” też nie, chociaż Llucky próbował uzyskać ten efekt, dając do zgadnięcia tytuł „Liryka, liryka”, jednak drużyna przeciwna poradziła sobie z tym podejrzanie łatwo – już większy problem miała z „Zielono mi” (odkąd nie można używać rekwizytów, kolory to wdzięczny motyw – adameria musiał pokazać całą masę roślin, zanim ktokolwiek zdołał skojarzyć), „Love Illumination” (pojawiła się kwestia rozumienia słowa „iluminacja” – znaczenie wybrane przez Martyrkę nieco odbiegało od tych, wydawałoby się, najbardziej oczywistych), czy „Get Lucky” (ze specjalną dedykacją dla uzi – niechby tylko spróbowała użyć rekwizytu). Co ciekawe, kiedy drużyna, obserwując jej uśmiech następujący po ruchu ręką imitującym losowanie, zgadywała „szczęśliwy”, uzi konsekwentnie kręciła głową…
Awatar użytkownika
jollyroger72
Posty: 19626
Rejestracja: czw lut 02, 2012 12:26 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 176
Lokalizacja: Port Royal!

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: jollyroger72 »

Wwasie, pięknie... z jednym zastrzeżeniem:
wwas pisze:Przez pozostałą część zlotu, podczas licznych wyjść na papierosa (...)
że nie było ich aż tak wiele. Spokojnie mogę się bez tego obejść :wink:
Awatar użytkownika
Miszon
Posty: 15298
Rejestracja: pn lis 13, 2006 12:18 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: 640
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: Miszon »

kajmanowy konkurs mógł być bardzo ciekawy, szkoda że mnie ominął.
Awatar użytkownika
jollyroger72
Posty: 19626
Rejestracja: czw lut 02, 2012 12:26 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 176
Lokalizacja: Port Royal!

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: jollyroger72 »

Miszon pisze:kajmanowy konkurs mógł być bardzo ciekawy, szkoda że mnie ominął.
Jeszcze lwia część tego konkursu pozostała na następny(-e) zlot(y).
LLucky
Posty: 5049
Rejestracja: wt lip 15, 2008 3:35 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: ?

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: LLucky »

wwas pisze:[...] głośników [...] Mieliśmy [...] aż dwa komplety: białe, podłączone do laptopa adamerii i czarne, należące do Llucky’ego.
Uściślając: należące do budżetu państwa i wypożyczone przeze mnie z jednostki budżetowej do niecnych partykularnych celów.
wwas pisze:Llucky’emu udało się skądś wygrzebać kilka czystych kartek A4
Również z budżetu państwa.
wwas pisze:Kapitanowie drużyn, w tej roli ku3a i Llucky ustalili skład, wybierając kolejno po jednej spośród pozostałych osób – metoda dobrze znana z lekcji WF-u w szkole podstawowej, z tą tylko różnicą, że teraz nie zostałem wybrany jako ostatni.
Też byłem na WF-ie wybierany jako ostatni, co się zmieniło dopiero w liceum, w klasie maturalnej (przedostatni), więc tym bardziej niezwykłym przeżyciem jest dla mnie występowanie w roli wybierającego.
wwas pisze:Hasła, które mogłyby przysporzyć nam najwięcej problemów zostały wyeliminowane hurtowo – do trzech zasad wprowadzonych poprzednio przez Llucky’ego (nie używamy rekwizytów, nie pytamy o język, nie informujemy, że pokazujemy część wyrazu), doszła czwarta: pokazywane tytuły nie mogą być jednowyrazowe.
Po zlocie doszedłem do wniosku, że ta dodatkowa reguła tylko utrudniła nam zabawę, bo cały smaczek polega nie na tym, żeby odgadnąć tytuł, tylko by go odgadywać. W przypadku tytułów jednowyrazowych wprawdzie jest trudniej, ale za to ileż satysfakcji! :D (Ja nawet zaczynam zastanawiać się, czy nie wpisać sobie w CV w rubryce "osiągnięcia": pokazałem hasło "Epic" w kalamburach. :lol: )
Zresztą dokładnie w kierunku podniesienia atrakcyjności zamiast trudności szły późniejsze próby gry równoległej, pokazywania tekstów piosenek, czy też kajmanowe "próby ogłupienia odgadujących".
wwas pisze:mam wrażenie, że u części osób wyrobiłem sobie (nie całkiem dla mnie zrozumiałą) opinię wytrawnego gracza.
A kto ten "Epic" odgadł? :)
wwas pisze:nie zdarzyła się nam druga „Histeria”. Drugie „Epic” też nie, chociaż Llucky próbował uzyskać ten efekt, dając do zgadnięcia tytuł „Liryka, liryka”, jednak drużyna przeciwna poradziła sobie z tym podejrzanie łatwo
Taaa, to było za łatwe... ;) Podejrzewam, że chodzi o to, że często wykorzystujemy w pokazywaniu już ograne motywy ("to", "tak", "nie", kalendarz, "matka"...), czy te sprzed kilku chwil, czy te sprzed nawet kilku zlotów, stąd szybkie kojarzenie nawet skomplikowanych haseł. Druga sprawa, że skoro ograniczamy się do tytułów piosenek z Listy, to pokazanie, że tytuł składa się z dwóch takich samych słów jest dużym ułatwieniem.
Tak samo zresztą było z Yacym i piosenką "WWW WWW ..." (przepraszam, kartka mi się odwróciła ;) ) "MMM MMM MMM MMM".
Ostatnio zmieniony pn cze 20, 2016 7:04 pm przez LLucky, łącznie zmieniany 1 raz.
kajman
Posty: 64222
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: kajman »

Nie zawsze było to ogłupianie, czasami wydawało mi się, że tak będzie łatwiej. Z trzech wersji Po zdecydowałem się na wydawało mi się najłatwiejszą czyli przysposobienie obronne. Okazało się to błędem, ale po też mi się nie udało pokazać. Może trzeba było platformę obywatelską.
Co do pizzy to zjadłem tylko jeden kawałek trzech serów i więcej czegoś takiego nie ruszę. Wprawdzie sery uwielbiam w zdecydowanej większości, ale jeden z tych trzech należał do tej mniejszości, której nie znoszę.
Oranżada litewska była niestety tylko w trzech egzemplarzach, bo akurat w sklepie mieli końcówkę.
A tak ogólnie relacja to rewelacja (ale czy kiedyś było inaczej?).
Awatar użytkownika
konwicki1980
Posty: 5192
Rejestracja: czw wrz 02, 2010 7:55 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: konwicki1980 »

Nie wiedziałem, że jest aż 7 rodzajów pieczywa.
Proponuję do następnych kalamburów WWW.IDNES. Tylko wcześniej specjalna komisja musiałaby ustalić, czy to tytuł jedno- czy dwuwyrazowy.
kajman
Posty: 64222
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: kajman »

Pewnie jest 700. Ale drugiego dnia robiliśmy z Jackiem zakupy i tam był tylko jaśniejszy niż wszystkie, które były poprzednio. Ale to była dopiero niedziela. Ale ogólnie to ten chleb mi aż tak nie przeszkadzał, bo na zlocie jedzenie nie należy do najważniejszych rzeczy.
Awatar użytkownika
konwicki1980
Posty: 5192
Rejestracja: czw wrz 02, 2010 7:55 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: konwicki1980 »

kajman pisze:Ale ogólnie to ten chleb mi aż tak nie przeszkadzał, bo na zlocie jedzenie nie należy do najważniejszych rzeczy.
Picie chyba też. :wink:
kamil_snk
Posty: 2101
Rejestracja: pt sty 02, 2009 7:27 pm
Lokalizacja: Sanok/Rzeszów

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: kamil_snk »

wwas pisze:Kapitanowie drużyn, w tej roli ku3a i Llucky ustalili skład, wybierając kolejno po jednej spośród pozostałych osób – metoda dobrze znana z lekcji WF-u w szkole podstawowej, z tą tylko różnicą, że teraz nie zostałem wybrany jako ostatni.
A u mnie po staremu ;)

Świetna relacja, no i w sumie dzięki za te łatwiejsze przykłady na sam poczatek kalamburów. Strasznie się tego bałem, no ale udało się, no i później się w to wkręciłem :)
Awatar użytkownika
Miszon
Posty: 15298
Rejestracja: pn lis 13, 2006 12:18 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: 640
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: Miszon »

LLucky pisze:
wwas pisze:[...] głośników [...] Mieliśmy [...] aż dwa komplety: białe, podłączone do laptopa adamerii i czarne, należące do Llucky’ego.
Uściślając: należące do budżetu państwa i wypożyczone przeze mnie z jednostki budżetowej do niecnych partykularnych celów.
wwas pisze:Llucky’emu udało się skądś wygrzebać kilka czystych kartek A4
Również z budżetu Państwa.
I tym sposobem, drodzy Państwo, wszyscy z naszego budżetu dołożyliśmy się do organizacji Zlotu. Nawet nieobecni. Ci, którzy płacą podatki w Polsce - bezpośrednio, zaś ci, którzy płacą je w UE - pośrednio, poprzez subwencje na lata 2007-2013. Innymi słowy: stare hasło zyskało swoje nowe oblicze: "cały forowy naród buduje swoje Zloty".
8)
Ostatnio zmieniony pn gru 02, 2013 2:53 am przez Miszon, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
neon.ka
Posty: 4312
Rejestracja: pt sie 03, 2007 8:00 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 436, 30.06.1990
Lokalizacja: warszawa

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: neon.ka »

Miszon, :lol: :mrgreen: :P

Jak zwykle super [obydwie] relacje! Dzięki. :-)

Żal mi doprawdy tego wspólnego słuchania Listy nie_w_studiu - brałam udział w takim sposobie ten jedyny raz kilka zlotów wstecz, gdy zostało nas w Śródborowiance tylko kilka osób, ale czekałam bardzo na taką okazję, gdy będą w tym uczestniczyć wszyscy zlotowicze, no i niestety nie udało mi się dotrzeć...
Poza tymi akustycznymi problemami - jak Wam się podobało?
[mnie szczerze mówiąc już do studia wcale nie ciągnie...]
LLucky pisze:
wwas pisze:Kapitanowie drużyn, w tej roli ku3a i Llucky ustalili skład, wybierając kolejno po jednej spośród pozostałych osób – metoda dobrze znana z lekcji WF-u w szkole podstawowej, z tą tylko różnicą, że teraz nie zostałem wybrany jako ostatni.
Też byłem na WF-ie wybierany jako ostatni, co się zmieniło dopiero w liceum, w klasie maturalnej (przedostatni), więc tym bardziej niezwykłym przeżyciem jest dla mnie występowanie w roli wybierającego
Ja również zazwyczaj byłam dużo bliżej końca [nieraz zupełnie na], niż początku... I generalnie uważam to za fatalny sposób wybierania drużyn - nie tylko w wieku wczesnoszkolnym, choć wtedy chyba najbardziej... [kiepsko to wspominam. ale teraz też wolałabym uniknąć]
Awatar użytkownika
Miszon
Posty: 15298
Rejestracja: pn lis 13, 2006 12:18 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: 640
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: Miszon »

a to zależy od tego, kogo wybieramy jako kapitana, który powołuje swój skład. Można raz na jakiś czas wybrać takiego, którego zawsze jako ostatniego wybierają. Od razu się dowartościuje :-) .
Ja byłem dumny w kazdym razie, jak po wielu latach wybierania pod koniec (ale jakoś nie wspominam tego przykro, może dlatego że zawsze byłem trochę odludkiem, także na boisku), nagle się zacząłem przesuwać do przodu i byłem jakoś w trzeciej kolejności wybierany (szczególnie jak pojechałem na zawody w nożną to się zmieniło. ale i tak wiadomo, ze bardziej ceniło się napastników, więc jako obrońca nie miałem szans na wybór w pierwszje czy drugiej "rundzie draftu").
Na Zloty w każdym razie ta metoda wydaje mi sie bardzo dobra, bo pozwala uniknąć sytuacji, kiedy jedna drużyna deklasuje resztę wiedzą (zaczęło się o ile kojarzę od mojego konkursu na poprzednim ZLocie, kiedy to leszekno, Marcin Buchalski i dekodi "sami dobrali się" w 1 drużynę, co spowodowało protesty reszty i wtedy stwierdziliśmy, żeby się dobierać ww. metodą).
kajman
Posty: 64222
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: kajman »

W sumie najlepiej wybierać właśnie tak, ale metodą tam i z powrotem, bo normalnie to wiadomo, że drużyna wybierana jako pierwsza będzie miała sporą przewagę.
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2464
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XVI zlot - 8-11 XI 2013

Post autor: wwas »

Szczęśliwie Yacy i Martyrka nie mieli ochoty wywoływać trzęsienia ziemi, dzięki czemu pokój, w którym tymczasowo przebywał mój plecak, został już moim pokojem noclegowym już na stałe. Llucky zarządził śniadanie o 10, po czym, żeby jako organizator dać wszystkim dobry przykład, nastawił budzik na wpół do. Przez kolejne trzy poranki mój proces budzenia wyglądał niezmiennie tak samo: słyszany gdzieś przez mgłę dźwięk (zdaje się, że dość nietypowy jak na budzik, ale mój ówczesny stan świadomości nie pozwolił mi zapamiętać go lepiej), krzątanina Llucky’ego zakończona jego wyjściem z pokoju, potem dłuższa chwila dochodzenia do siebie (niezbędna, kiedy wstaje się o tak wczesnej porze), szybki prysznic i zejście na śniadanie akurat w momencie, w którym cała reszta właśnie kończyła. Na szczęście w sobotę z pierwszym konkursem i tak zamierzaliśmy poczekać na dojeżdżających gości, którzy zapowiedzieli się na 11, podczas jedzenie nie czułem więc zbyt dużej presji.

Goście, choć jeszcze nie w komplecie (w ogóle Sebastian zaszczycił nas tym razem w nader skromnym wymiarze), pojawili się w miarę punktualnie. Najpierw rozległo się ciche stukanie w drzwi, potem zaś rozpoczęła się skomplikowana procedura czyszczenia kół wózka, do czego pomocna okazała się miotła (chociaż nie jestem pewien, czy to określenie jest właściwe – pamiętam, jak na jednym ze spotkań literackich mocno roztrząsaliśmy kwestię różnicy między miotłą a szczotką na kiju; to tak w razie, gdyby ktoś był ciekaw, czym się na owych spotkaniach zajmujemy).

Tadeusz przywitał się ze mną dość niechętnie – wyraz twarzy miał lekko znudzony, a do podania mi ręki dał się namówić dopiero wtedy, kiedy jego mama przedstawiła mnie jako „wujka” i zademonstrowała, że sama też się w ten sposób wita. Cóż, widocznie nie wbiłem mu się zanadto w pamięć podczas poprzednich zlotów (co mi się czasem zdarza, zwłaszcza gdy ktoś nie czyta relacji). Pocieszam się nadzieją, że może teraz, kiedy spędziliśmy razem trochę więcej czasu, zdoła mnie zapamiętać do następnego zlotu.

Od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, Tadeusz dokonał znaczącego odkrycia – stwierdził mianowicie, że poruszać można się dużo skuteczniej, jeśli robi się to w pozycji pionowej. Dzięki temu parę chwil wystarczyło mu na dokładne zbadanie sali i zdecydowanie, które miejsca są w niej najciekawsze. Co do zwycięzcy tak zdefiniowanego topu nie było żadnych wątpliwości – dwuskrzydłowe drewniane drzwi prowadzące do sąsiedniej stołówki (czy widział kiedyś większe?) mimo swojego imponującego rozmiaru pozwalały się bardzo łatwo otwierać zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Niestety, zabawa została wkrótce brutalnie przerwana, a dostęp do drzwi zastawiony dwoma krzesłami. Drugie drzwi, prowadzące na zewnątrz, były dużo mniej imponujące, w dodatku nie dawały się tak łatwo otworzyć, toteż o miejscu na szczycie nie miały co marzyć. Zamiast nich po pewnym czasie znalazły się tam kaloryfery – kilka uderzeń wystarczyło, żeby bardzo dobrze wyrobić sobie opinię o akustyce sali. Dopiero dużo później zostały zdetronizowane przez wielkie niby-poduszki pokryte czymś skóropodobnym, wypatrzone w kąciku za stołem bilardowym.

Oczywiście Tadeusz nie pojawił się w Śródborowiance sam. Towarzyszyła mu liczna różnobarwna świta. Wśród niej wyróżniał się żółw, którego skorupa migała kolorowymi światełkami i obracający się bączek, który również we mnie obudził wspomnienia z dzieciństwa. Niestety, przez ostatnich kilka (a może to już się nazywa kilkadziesiąt?) lat wyszedłem nieco z wprawy. Pomimo licznych prób puszczenia go w ruch, za każdym razem zatrzymywał się po jednym obrocie. Nie pomogła nawet szczegółowa instrukcja jollyrogera72 (jak widać, dobrze w tych sprawach zorientowanego) połączona z demonstracją, w jaki sposób należy dociskać tłok na szczycie osi, by nadać zabawce jak największy pęd. Parę razy próbowałem powtórzyć jego gesty, ale na nic – chociaż cały czas dociskałem mocno, za każdym razem po którymś z dociśnięć bączek niespodziewanie wyhamowywał i cały wysiłek szedł na marne. W końcu więc zmuszony byłem dać za wygraną i uznać, że jednak pewne obszary techniki już zawsze pozostaną poza moim zasięgiem.
ODPOWIEDZ