XIII zlot - gdzie i kiedy?

Potrzeba dyskusji na temat Listy jest tak silna, że łamy Forum to za mało — od czasu do czasu spotykamy się także na Zlotach.

Moderatorzy: ku3a, ku3a

Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2463
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: wwas »

Pokój, który nam przydzielono, składał się z dwóch piętrowych łóżek i w zasadzie z niczego więcej, ponieważ zajmowały one prawie całą jego powierzchnię. W kącie przy jednym z nich zdołał się wcisnąć bardzo niewielki stolik. Do kompletu były jeszcze dwa drewniane krzesła, z których jedno można było postawić przy stoliku, ale wtedy tarasowało się dojście do łóżek, albo oba w ostatnim wolnym kącie, ale wtedy trudno było dwóm osobom siedzieć na nich jednocześnie.

Górne łóżka po wejściu na nie zaczynały groźnie trzeszczeć, w dodatku jedno z nich zapadało się lekko w okolicach nóg. Wymogło to na nas podjęcie decyzji: kajman na dole.

Kiedy kluczowa problem podziału łóżek był już za nami, kajman mógł pochwalić się poczynionymi zapasami. Zademonstrował jak cieniutką warstewkę na dnie całkiem sporego plecaka stanowią jego rzeczy osobiste, całą resztę wypełniało jedzenie oraz plastikowe sztućce i kubki. Czym prędzej posililiśmy się chlebem z margaryną, serem i (osobno) dżemem, przegryzając to pomidorem (Llucky dodatkowo przywiezionym zapasem sałatki, którą należało szybko skończyć) i popijając herbatą. Przy okazji herbaty wyszedł na jaw pewien defekt kubków. Chociaż kajman zwrócił uwagę na ich parametry i odrzucił te tańsze, które według producenta wytrzymywały jedynie 80 stopni, i tak po napełnieniu ich wrzątkiem, ulegały stopniowemu odkształceniu. Llucky próbował częściowo zminimalizować ten problem, odczekując chwilę po zagotowaniu wody i używając zawsze dwóch naraz. Ja na szczęście zapobiegliwie wziąłem ze sobą pamiątkowy kubek trójkątny z poprzedniego zlotu – na wypadek, gdyby ktoś pomyślał o tym samym, dla odróżnienia zawiązałem mu na uchu czerwoną nitkę, co jednak okazało się niepotrzebne (również później, gdy liczba osób się zwiększyła).

Po nasyceniu potrzeb fizycznych, przyszedł czas na umysłowe. konwicki1980 był niepocieszony, ponieważ pechowo nie miał przy sobie żadnej ze swoich 55 zagadek muzycznych. Uspokoił go kajman – otworzył swój słynny czerwony skoroszyt i zademonstrował gruby plik przygotowanych konkursów. Kalambury zdecydowaliśmy przełożyć na czas, kiedy będziemy mieli do dyspozycji więcej miejsca do pokazywania i więcej chętnych do zgadywania. Na razie kajman zaoferował konwickiemu1980 swoją wersję Milionerów. Ten poczuł lekką tremę, zaraz ją jednak przełamał i po chwili był już szczęśliwym posiadaczem sześćdziesięciu czterech tysięcy, przynajmniej w sensie moralnym, bo wypłat w gotówce kajman w swoim konkursie nie przewidział. Problem sprawiło mu dopiero pytanie o źródło cytatu: „Bronię tego miejsca jak lew, za tych co przelali tu krew”, a potem o wykonawcę, który karierę na liście zaczynał od zatrzymania (jak się okazało: Joe Bonamassa w coverze Sam Brown).

Mnie i Llucky’ego, kajman zdecydował się chwilowo oszczędzić, przynajmniej do czasu, aż liczba osób się powiększy, tak aby sprawę załatwić hurtowo. W zamian konwicki1980 zaproponował zabawę w 20 pytań (zastanawiające, jak często stosuje się właśnie tę nazwę, chociaż kontrolowanie liczby pytań to rzadkość), gdzie szukanymi hasłami były nazwy wykonawców. Po chwili wiedzieliśmy już, że ma na myśli zespół brytyjski z pewną niewielką liczbą utworów na liście po roku 2000, ale przed 2010, spośród których największym osiągnięciem było miejsce 12. Ponieważ takich zespołów jest całe mnóstwo, sytuacja wydawała się beznadziejna. Zastanawialiśmy się nad zawężeniem gatunkowym, ale wszelkie tego typu podziały są na tyle płynne, że ustalenie w ten sposób czegokolwiek byłoby trudne (jedyne pytanie, które mogłoby rozdzielić zbiór wykonawców dość precyzyjnie i które przyszło mi na myśl to: „Czy utwory tego wykonawcy spodobałyby się mojej Babci?”), gdy wtem poczułem nagły błysk geniuszu: „Czy ten utwór jest w zestawie do głosowania na Top Wszech Czasów?”, na co odpowiedź brzmiała: „Tak”. Ponieważ wykonawcy, których największym osiągnięciem jest jeden utwór w drugiej dziesiątce, rzadko się tam znajdują, należało zastanowić się nad okolicznościami, w jakich zespół został w nich umieszczony. Parę kolejnych pytań wystarczyło, żeby ustalić, że chodzi o… King Crimson (boję się, że moja Babcia mogłaby nie polubić).

Kiedy konwicki1980 przetarł ślad, dalej poszło jak z płatka. Bez trudu ustaliliśmy, że wybranym przez kajmana wykonawcą, którego kariera na liście to dwa utwory w poczekalni po 2010 jest… Bob Dylan, a wykonawca Llucky’ego z jednym utworem w 2011 to Uriah Heep (przy czym Llucky mylnie zasugerował, że byli kiedyś na podium Topu, podczas gdy ich rzeczywisty najwyższy wynik to miejsce 6 i to w tym „szczególnym” topie). Mój pierwszy pomysł został rozgryziony jeszcze szybciej, z tym że nie byłem w stanie odpowiedzieć, czy w utworze tego zespołu na harmonijce ustnej grał Stevie Wonder – okazało się, że właśnie tak. Trochę trudniejsze okazało się ustalenie brytyjskiej wokalistki, która nie zaczynała kariery w latach 80. (przynajmniej tej muzycznej), w przeszłości miała numer 1, a w roku 2012 utwór, który nie wszedł do pierwszej dwudziestki i nie jest to Amy Winehouse, ostatecznie jednak kajman zdołał sobie poradzić.

Z kolei pewien problem sprawiła jego kolejna propozycja – polski zespół, którego w nie ma w zestawie do głosowania na TWC, a na liście pojawiał się tylko w latach 80. Mielibyśmy poważne problemy, gdyby przy kilku pytaniach nie udzielił podpowiedzi nie całkiem przepisowych. Najpierw zapytany, czy nazwa zespołu znaczy coś w języku angielskim, zdradził, że nie tylko znaczy, ale również pojawia się w tytule pewnego znanego utworu. Następnie przy pytaniu, czy jest to utwór sprzed 1970, stwierdził, że tak właściwie to nie jest pewien, czy nie z samego roku 1970. Kiedy zaś zacząłem głośno myśleć nad zespołem istniejącym na przełomie lat 60. i 70. już zupełnie bez pytania, zwrócił mi uwagę, skąd wiem, że zespół jeszcze wtedy istniał. Trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości, że granie z kajmanem bywa bardzo przyjemne. Mając już takie informacje, wystarczyło prześledzić zawartość dwóch ostatnich płyt Beatlesów. Akurat tych dwóch nie znam jeszcze na wyrywki (chociaż tę piosenkę akurat tak i to bardzo dobrze) i ostatecznie ubiegł mnie konwicki1980. Kajman trochę się zdziwił, kiedy powiedziałem mu, że zespół Universe JEST w zestawie do głosowania na Polski Top Wszech Czasów, o to jednak nikt nie zapytał, wszystko więc było w porządku.
Ostatnio zmieniony wt sie 21, 2012 10:34 pm przez wwas, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
jollyroger72
Posty: 19571
Rejestracja: czw lut 02, 2012 12:26 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 176
Lokalizacja: Port Royal!

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: jollyroger72 »

Pięknie się zaczęło...
LLucky
Posty: 5049
Rejestracja: wt lip 15, 2008 3:35 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: ?

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: LLucky »

wwas pisze:okazało się, że mój atlas drogowy zawiera również plan Torunia! Uzbrojeni w ten sposób raz po raz pokonywaliśmy kolejne zakręty, aż do momentu, gdy droga odchodząca w prawo kierowała się pod wiadukt. Llucky zarządził wówczas: „Prosto”, a widząc moje wahanie, powtórzył: „Tak, prosto”. Gdy kilkaset metrów dalej droga niespodziewanie rozdzieliła się na dwie jednokierunkowe, nie był już taki pewien.
Jazda samochodem to sztuka szybkiego podejmowania decyzji - nie zawsze muszą być trafne. :P ;)
wwas pisze: wykonawca Llucky’ego z jednym utworem w 2011 to Uriah Heap (przy czym Llucky mylnie zasugerował, że byli kiedyś na podium Topu, podczas gdy ich rzeczywisty najwyższy wynik to miejsce 6 i to w tym „szczególnym” topie).
Skrzyżowałeś Uriah Heep z Imogen Heap. :)
A co do "July Morning" na Topie Wszech Czasów to mea culpa - ja mam dobrą pamięć, ale krótką. Dobrze, że później mieliśmy pomoce naukowe. :)
kajman
Posty: 64167
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: kajman »

Jako organizator trochę się poczepiam:
wwas pisze:1. Zgodnie z definicją sformułowaną przez kajmana początek zlotu to moment, gdy spotykają się pierwsze dwie osoby niezwiązane ze sobą osobiście.
2. Oprócz wspomnianych instrukcji, kajman udzielił mi też ostrzeżenia, że zmienił mu się ostatnio wygląd, w tym zarost skrócił mu się prawie do zera. Trochę się przestraszyłem, bo przecież kajman bez brody straciłby ogromną część swojej kajmanowatości. Okazało się jednak, że obawy były mocno przesadzone, a broda, choć może rzeczywiście nieznacznie krótsza, ma się dobrze i z całą pewnością jest to ten sam znany nam kajman.
3. Górne łóżka po wejściu na nie zaczynały groźnie trzeszczeć, w dodatku jedno z nich zapadało się lekko w okolicach nóg. Wymogło to na nas podjęcie decyzji: kajman na dole.
4. Zademonstrował jak cieniutką warstewkę na dnie całkiem sporego plecaka stanowią jego rzeczy osobiste, całą resztę wypełniało jedzenie oraz plastikowe sztućce i kubki.
5. Przy okazji herbaty wyszedł na jaw pewien defekt kubków. Chociaż kajman zwrócił uwagę na ich parametry i odrzucił te tańsze, które według producenta wytrzymywały jedynie 80 stopni, i tak po napełnieniu ich wrzątkiem, ulegały stopniowemu odkształceniu.
6. konwicki1980 był niepocieszony, ponieważ pechowo nie miał przy sobie żadnej ze swoich 55 zagadek muzycznych.
7. Uspokoił go kajman – otworzył swój słynny czerwony skoroszyt i zademonstrował gruby plik przygotowanych konkursów.
8. (jedyne pytanie, które mogłoby rozdzielić zbiór wykonawców dość precyzyjnie i które przyszło mi na myśl to: „Czy utwory tego wykonawcy spodobałyby się mojej Babci?”)
9. Kiedy konwicki1980 przetarł ślad, dalej poszło jak z płatka. Bez trudu ustaliliśmy, że wybranym przez kajmana wykonawcą, którego kariera na liście to dwa utwory w poczekalni po 2010 jest… Bob Dylan
10. z tym że nie byłem w stanie odpowiedzieć, czy w utworze tego zespołu na harmonijce ustnej grał Stevie Wonder – okazało się, że właśnie tak.
1. No to z początkiem to już wiadomo, natomiast kto go i kiedy zakończył to na razie nie wiadomo.
A co do definicji to nie wiem, kto ją sformułował. W każdym razie ktoś z głartetó neon.ka, Grycek, abd3mz i ja podczas powrotu z Mucznego.
2. Jeżeli ok. 6 mm brody i włosów to oznacza nieco krótsza to muszę się zgodzić. No i wąsy pozostały bez zmian.
3. Z perspektywy czasu to rozwiązanie bardzo mnie zadowala.
4. No jeszcze było tam pokaźnych rozmiarów radio i czajnik elektryczny. Rzeczy też nie było tak mało tylko były bardzo zgniecione.
5. Ale informacja była prawdziwa. Zmiana kształtu nie powodowała zmiany objętości i nie przeciekały, więc wytrzymywały. :D
6. Dodam, że każda zagadka to minimum 15 pytań (co można sprawdzić kilka postów wcześniej).
7. On nie zawsze jest czerwony i zawierał przede wszystkim moje obliczenia, z ktorymi się nie rozstaję. No ale konkursy też miały odpowiednią grubość.
8. Nie tylko na myśl chyba że jestem telepatą i umiem słyszeć myśli.
9. :oops: Ja mówiłem że jeden i że w 2010 lub później. O tym z 2009 zapomniałem.
10. Kiedy już jestem prawie pewny odpowiedzi to zadaję takie pokierane pytania. I wtedy też wydawało mi się, że znam.
LLucky pisze:
wwas pisze:Llucky zarządził wówczas: „Prosto”, a widząc moje wahanie, powtórzył: „Tak, prosto”. Gdy kilkaset metrów dalej droga niespodziewanie rozdzieliła się na dwie jednokierunkowe, nie był już taki pewien.
Jazda samochodem to sztuka szybkiego podejmowania decyzji - nie zawsze muszą być trafne. :P ;)
Przypomniało mi się stare turystyczne powiedzenie: Dobry skrot nie powinien być dłuższy niż półtora normalnej trasy.
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2463
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: wwas »

LLucky pisze:Skrzyżowałeś Uriah Heep z Imogen Heap. :)
:oops: Rzeczywiście, coś mi tutaj nie pasowało...
kajman pisze:Jako organizator trochę się poczepiam:
Oczywiście, wszelkie czepianie mile widziane :) Chociaż widzę, że to Twoje jest bardzo łagodne :)
kajman pisze:Ale informacja była prawdziwa. Zmiana kształtu nie powodowała zmiany objętości i nie przeciekały, więc wytrzymywały. :D
Właściwie masz rację, nie wiemy tylko, jak w tej sytuacji zachowałyby się te tańsze.

Część III:

Miło rozpoczęty wieczór aż się prosił o jakiś efektowny ciąg dalszy, ale niestety – było już po północy, konwicki1980 i tak wystawił już cierpliwość żony na ciężką próbę, w dodatku rano musiał być ponownie w pracy. Toteż wymieniwszy na pożegnanie z kajmanem kilka uwag o największym przeboju grupy Universe, obiecał pojawić się jutro o podobnej porze.

Chociaż godzina, o której zwykło się podczas zlotów chodzić spać, wciąż jeszcze była dość odległa, stwierdziliśmy, że siły lepiej będzie oszczędzić na następne dni. Llucky i kajman zdecydowali rytuał prysznicowy przełożyć na rano, zatem przetarcie szlaków miało należeć do mnie.

Drzwi naszego pokoju prowadziły na krótki korytarzyk, z którego trzy sąsiednie wejścia prowadziły do pokojów takich jak nasz, dwa zaś, do pomieszczeń sanitarnych (z czego tylko w jednym znajdował się prysznic). Te ostatnie ozdobiono groźnie wyglądającymi tabliczkami, informującymi w trzech językach, że wstęp mają tam tylko goście z niniejszego budynku. Dla klientów z pola namiotowego, które też wchodziło w skład kempingu, przewidziano oddzielne natryski, gdzie prawdopodobnie mogli spodziewać się dużo większego tłoku. Gości z wolno stojących domków oraz z własnych przyczep kempingowych tego typu problemy nie dotyczyły.

Po wewnętrznej drzwi do pomieszczenia prysznicowego umieszczono jeszcze groźniejszą kartkę: „Pozostawione przedmioty zostaną wyrzucone”. Nie próbując dociekać, czy dotyczyłoby to również przedmiotów bardziej wartościowych, na przykład większych sum pieniędzy, czym prędzej zamknąłem drzwi. Trochę trudności sprawił mi ułamany uchwyt zasuwki, przez co jej użycie wymagało opracowania odpowiedniej techniki. Po kilku próbach, zadowolony z siebie mogłem ogłosić sukces.

Wbrew moim obawom okazało się, że towar luksusowy, którym na tego typu kempingach bywa ciepła woda, jest jak najbardziej dostępny, trzeba tylko wykazać się odrobiną cierpliwości. Powoli zaliczała kolejne stadia od „nie całkiem zimnej”, przez letnią, by w końcowej fazie mycia osiągnąć poziom naprawdę gorącej. Z uczuciem czystości skierowałem się z powrotem do drzwi i…

Pojawił się niewielki problem. Technika opracowana do zamykania zasuwki nie dawała się w łatwy sposób przenieść na zagadnienie otwierania. O ile nieułamana część uchwytu była wystarczająco duża, by umożliwić palcom przekręcenie go w dół, o tyle przekręcenie w górę wymagało złapania go w inny sposób. Chociaż starałem się z całych sił napierać palcami, ślizgały się bezradnie po nieregularnym brzegu plastiku. Próbowałem podważyć jedynym narzędziem, jakie miałem pod ręką – metalowym kawałkiem uchwytu, który oderwał się od okna. Bez skutku – plastikowy uchwyt tylko wzbogacił się o kolejne wgłębienie.

Przestraszony, że będę musiał spędzić noc w tak nieprzyjaznym miejscu, spojrzałem z nadzieją na uchylony lufcik. Co prawda jak na otwór określany tą nazwą rozmiary miał całkiem pokaźne, jednak i tak dalece niewystarczające, bym mógł się wydostać, zwłaszcza że umieszczony był dość wysoko, a gdy próbowałem go dosięgnąć, stając na sedesie, deska zaczęła się niebezpiecznie wyginać.

Zrezygnowany, plując sobie w brodę, co mi w ogóle strzeliło do głowy z zamykaniem zasuwki, stwierdziłem w końcu, że przynajmniej dobrze będzie powiadomić resztę ekipy, gdzie przyjdzie mi spędzić noc – w razie czego będą mogli przynajmniej podać mi przez okno coś, na czym mógłbym się położyć. Ponieważ po drodze pod prysznic zdążyłem się zorientować, że w budynku nie jesteśmy sami, poza tym głośne krzyczenie nigdy nie było moją mocną stroną (tzn. w sytuacji, gdy nie widzę osoby, do której miałbym krzyczeć – mój brat swego czasu trochę się ode mnie nasłuchał), zdecydowałem wykorzystać fakt, że żyjemy w czasach rozpowszechnionych telefonów komórkowych. Co prawda branie ze sobą komórki pod prysznic nie zawsze jest jeszcze przyjętym zwyczajem, ale szczęśliwie złożyło się, że tak – była po właściwej stronie drzwi.

Llucky trochę się zdziwił niespodziewanym telefonem, ale uczynnie zerwał się z łóżka i swoim fachowym okiem zaczął badać zewnętrzną stronę drzwi. W pewnym momencie docisnął je w moją stronę, spróbowałem przekręcić uchwyt i… Tak! Byłem wolny!

Przy okazji Llucky opracował metodę na przyszłość – drzwi można było docisnąć również od środka, robiło się to z użyciem przyrządu zwanego klamką. Co prawda ten konkretny egzemplarz sprawiał wrażenie, jak gdyby przy mocniejszym dociśnięciu miał ochotę oderwać się od drzwi, było to jednak odczucie trochę na wyrost. Należało mu się jednak nie poddawać i śmiało ciągnąć, a pozytywny efekt – gwarantowany.
kajman
Posty: 64167
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: kajman »

No tak, przed zlotem nigdy bym nie wpadł na to, że ma sens udawać się pod prysznic z komorką, jednak teraz już wiem, że jest to jak najbardziej rozsądne posunięcie.
Jakoś tak prze4d zlotem sypiałem zdecydowanie powyżej swojego minimum więc uznałem, że ryzyko zaśnięcia pod prysznicem jest zbyt duże. :lol: Nota bene cały zlot utrzymywałem się poniżej minimum i dopiero po zacząłem odrabiać. Ale mimo nadrobienia części zaległości czuję się jak baba z dowcipu, który na pewno na zlocie opowiedziałem (zresztą o ile kojarzę, to nie pierwszy zlot w tej materii).
wwas pisze:Właściwie masz rację, nie wiemy tylko, jak w tej sytuacji zachowałyby się te tańsze.
Może lepiej, że nie mieliśmy możliwości sprawdzić.
Awatar użytkownika
konwicki1980
Posty: 5185
Rejestracja: czw wrz 02, 2010 7:55 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: konwicki1980 »

wwas pisze: Co prawda branie ze sobą komórki pod prysznic nie zawsze jest jeszcze przyjętym zwyczajem, ale szczęśliwie złożyło się, że tak – była po właściwej stronie drzwi.
Mnie też już w tym roku zdarzyło się zatrzasnąć w kiblu - z wewnętrznej strony odpadła klamka - i to w czeskim zamku. Byłby z tego niezły czeski film, gdyby nie fakt, że telefon był razem ze mną.

Tramp ma być niedługo odnawiany, bo zbudowano go pod koniec lat 80., no i sypie się niemożebnie.
Awatar użytkownika
jollyroger72
Posty: 19571
Rejestracja: czw lut 02, 2012 12:26 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 176
Lokalizacja: Port Royal!

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: jollyroger72 »

konwicki1980 pisze:Tramp ma być niedługo odnawiany, bo zbudowano go pod koniec lat 80., no i sypie się niemożebnie.
To po remoncie będzie SuperTramp?
kajman
Posty: 64167
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: kajman »

:lol:

Co do czeskiego filmu to chyba używasz tego określenia niezgodnie z rzeczywistym znaczeniem.
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2463
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: wwas »

Część IV:

Podobnie jak podczas poprzedniego zlotu, tym razem nocny spoczynek również nie obył się bez utrudnień. Co prawda chrapanie kajmana, na które rano skarżył się Llucky, szczęśliwie nie przedostało się do mojej świadomości, jednak we znaki dały mi się odgłosy z nieco innej strony i nie mam na myśli komunikatów z pobliskiego dworca, które również docierały do nas regularnie. Poszczególne pokoje były od siebie oddzielone płytami gipsowo-kartonowymi, które potrafią tłumić dźwięk w stopniu, delikatnie mówiąc, dość ograniczonym. Dlatego też rozmowy prowadzone przez parę mieszkającą obok docierały do mnie w miarę dokładnie – miałem okazję dowiedzieć się, co bardzo chętnie zrobiłby męski przedstawiciel tej pary, gdyby tylko uprzednio wykonane czynności nie wyczerpały go aż tak, oraz jakie mogą być skutki używania pewnych płynów niezgodnie z przeznaczeniem (dla wyjaśnienia – chodziło o fantę). Kiedy więc około 9 rano obudziła mnie krzątanina okołośniadaniowa, czułem pewien niedosyt snu.

Tymczasem kajman przygotował na najbliższe dwa dni ambitne plany krajoznawcze. Położone po przeciwnej stronie Wisły Stare Miasto, UNESCO itd., pojawiało się w programie zlotu dopiero pod jutrzejszą datą, tak aby miała je okazję odwiedzić większa liczba osób. Na dzisiaj zaplanowane zostały okolice może nieco mniej popularne, ale także niepozbawione uroku, przy czym był to urok zupełnie innego typu.

Pierwszym miejscem, do którego skierowaliśmy swe kroki, był Zamek Dybowski, a właściwie to, co z niego zostało: dwie klatki wąskich, krętych i ciemnych schodów, po których wchodziło się na szczyt murów. Mieliśmy pewien problem, by posługując się jedynie własnym wzrokiem, ustalić ich wysokość. Po bardzo przybliżonym szacowaniu wyszło nam ok. 10 metrów (później, kiedy nasze grono się powiększyło, mogliśmy przyjąć bardziej precyzyjną miarę – wówczas wysokość wyniosła pięć razy ku3a). Kajman upewnił się, że żaden z nas nie ma lęku wysokości i poprowadził wąską ścieżką po szczycie murów, dookoła prostokątnego dziedzińca. Co prawda patrząc w dół, miało się świadomość nieprzyjemnego końca w razie upadku, jednak mury były na tyle szerokie, a ścieżka na tyle wyraźna, że taka ewentualność wydawała się mało prawdopodobna (co nie zmienia faktu, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zdarzyło się tu osiem ofiar śmiertelnych, choć wielu z nich niewątpliwie pomógł alkohol).

Na trawiastej powierzchni dziedzińca zwracał uwagę ślad po ognisku. Natychmiast zacząłem wyobrażać sobie, jak cudownie w tak niezwykłej scenerii wyglądałoby ABC listy. Kajman ostudził mój zapał – nie bylibyśmy jedynymi amatorami ogniska w tym miejscu i zapewne nie mielibyśmy ochoty na bliższy kontakt z niektórymi spośród pozostałych.

Przez most nad martwą odnogą Wisły, w którym skorodowane barierki nie spełniały już widocznie rygorystycznych norm, więc obok postawiono tymczasowo drugi rządek, dotarliśmy na punkt widokowy. Panorama miasta po drugiej stronie ukazała się nam w całej okazałości, z dodatkową planszą objaśniającą, jak nazywają się poszczególne widoczne obiekty. Niestety, nawet kajman nie był w stanie wyjaśnić, czym jest tajemnicza czarna konstrukcja o nazwie na L. W zamian poprowadził nas kawałek dalej, wzdłuż piaszczystego brzegu Wisły, byśmy mogli obserwować panoramę pod różnymi kątami (np. wieża ratusza zaczęła wyłaniać się zza katedry dopiero po ponad stu metrach). Szczególnie skorzystał na tym Llucky, który podjął się trudnego zadania sporządzenia dokumentacji fotograficznej zlotu (przy okazji: deklaruję w ciemno, że zgadzam się na publikowanie wszystkich zdjęć z moim wizerunkiem).

Po kilkudziesięciu minutach cały lewy brzeg rzeki mieliśmy dokładnie spenetrowany. Naszej uwadze nie uszła ani jedna spośród piaszczystych łach (stan wody był w tych dniach stosunkowo niski), z których jednak na żadną nie można było się dostać, nie mocząc stóp, żadne spośród drzew wyróżniających się grubością, ani nawet pokryte mchem pozostałości po dawnych schodach prowadzących na most przez Wisłę (które kajman na miejscu władz Torunia odbudowałby w pierwszej kolejności). Jednak najciekawszy punkt programu wciąż pozostawał przed nami…
Awatar użytkownika
konwicki1980
Posty: 5185
Rejestracja: czw wrz 02, 2010 7:55 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: konwicki1980 »

A propos "tajemniczej czarnej konstrukcji na L.". Jest to:
http://fotopolska.eu/Torun/b32333,Limni ... wskaz.html
kajman
Posty: 64167
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: kajman »

Do tej części relacji nie jestem w stanie nic dodać i do niczego się przyczepić. :wink:
LLucky
Posty: 5049
Rejestracja: wt lip 15, 2008 3:35 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: ?

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: LLucky »

konwicki1980 pisze:A propos "tajemniczej czarnej konstrukcji na L.". Jest to:
http://fotopolska.eu/Torun/b32333,Limni ... wskaz.html
Tudzież http://pl.wikipedia.org/wiki/Limnigraf
kajman pisze:No to z początkiem to już wiadomo, natomiast kto go i kiedy zakończył to na razie nie wiadomo.
Zgłaszam kandydaturę "ku3a i LLucky o 17:31 na stacji Metro Imielin". Czy ktoś z części toruńskiej dotrwał dłużej?
kajman pisze:Przypomniało mi się stare turystyczne powiedzenie: Dobry skrot nie powinien być dłuższy niż półtora normalnej trasy.
A mi cytat z kreskówki: "Skrót to droga krótsza - niekoniecznie łatwiejsza."

I jeszcze chciałem przyznać nagrodę w kategorii "najśmieszniejszy zbieg okoliczności", czyli kalambur "W deszczu maleńkich żółtych kwiatów". Nie wiem tylko, czy nasz rejestrator uchwycił ten przypadek tak samo jak ja... Poczytamy - zobaczymy! ;)
Awatar użytkownika
Yacy
Posty: 22006
Rejestracja: wt gru 27, 2005 11:14 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 67 30.07.1983
Lokalizacja: Elbląg
Kontakt:

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: Yacy »

LLucky pisze:
kajman pisze:No to z początkiem to już wiadomo, natomiast kto go i kiedy zakończył to na razie nie wiadomo.
Zgłaszam kandydaturę "ku3a i LLucky o 17:31 na stacji Metro Imielin". Czy ktoś z części toruńskiej dotrwał dłużej?
ciężkie pytanie... o 17 byliśmy jeszcze w pierogarni. Potem zahaczyliśmy o sklep z piernikami. Obeszliśmy dookoła ekipę, która nagrywała jakiś serial dla TVNu. O 18:00 byliśmy w Chełmży, która jest oddalona od Torunia ok. 22 km. Jechałem na maksa. Szacuję, że rozstaliśmy się z kajmanem o 17:30-17:40. :-P nie wiem czy jest szansa na bardziej precyzyjne wskazanie? kajman?
kajman
Posty: 64167
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: kajman »

Moje pierwsze wrażenie było, że nieco wcześniej. Ale jak policzę że faktycznie w tej pierogarni trochę pobyliśmy nim pani nas rozliczyła, zakupy trochę zajęły i szliśmy dziwnie okrężną trasą to faktycznie mogło być gdzieś około tej godziny.
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2463
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: wwas »

kajman pisze:Do tej części relacji nie jestem w stanie nic dodać i do niczego się przyczepić. :wink:
Szkoda, czepianie zawsze mile widziane ;) Może uda Ci się do tego:

W drodze powrotnej w kierunku małego mostka, kajman niespodziewanie stanął i zarządził: w lewo. Było to o tyle dziwne, że lewy brzeg drogi porastały gęste zarośla i nie było tam nic, co choć trochę przypominałoby najmniejszy zalążek ścieżki. To jednak kajmanowi nie przeszkadzało. Bez chwili wahania dał nura w zarośla i raźnie krocząc naprzód, zaczął torować sobie drogę. Cóż mieliśmy robić? Najpierw Llucky, potem ja opuściliśmy stabilną powierzchnię drogi i podążyliśmy po jego śladach.

Następne pół godziny upłynęło nam na umiejętnym rozsuwaniu gałęzi, tak aby osoba idąca z tyłu nie dostała w twarz, na zmaganiu się z ponaddwumetrowymi pokrzywami (nawet kajman musiał zadzierać głowę, by ogarnąć je wzrokiem) i na roztrząsaniu, który spośród szczególnie nieprzystępnych gąszczów ominąć z lewej, a który z prawej, a powalone drzewo górą czy dołem. Kajman niestrudzenie podążał naprzód, wciąż wybierając jak najtrudniejszą drogę (bo w końcu co to za sztuka iść na łatwiznę?) i tylko kręcąc nosem, że przez gęstwinę prześwitywały w oddali pobudowane niedawno nowe domy przy brzegu rzeki, przez co dzicz nie jest już prawdziwą dziczą, skoro widać w niej ślady cywilizacji.

Zatrzymaliśmy się dopiero kilkaset metrów dalej (w ekstremalnych warunkach tempo poruszania się jest odpowiednio mniejsze), przy krzaku jeżyny. Kajman wypatrzył kilka sztuk owoców, które jego zdaniem wydawały się już całkiem zdatne do jedzenia – moim i Llucky’ego nieco mniej.

Kiedy ruszyliśmy znów, kawałek dalej pod naszymi stopami zamajaczyło coś na kształt wąziutkiej ścieżynki. W przypływie litości kajman pozwolił nam nie porzucać jej od razu i nie rzucać się w jeszcze dziksze ostępy, lecz przez pewien czas podążyć jej śladem. Zaprowadziła nas do stromego zejścia, którym opuściliśmy się nad sam brzeg rzeki. Leżące tam powalone drzewo aż zachęcało, by w jego konarach urządzić dłuższy odpoczynek.

Po wysiłku fizycznym przyszedł czas na umysłowy. Co prawda kajman nie miał przy sobie zestawów pytań do Milionerów, za to wyszperał parę zagadek niezwiązanych bezpośrednio z listą. Przez kolejne parę minut roztrząsałem więc z Lluckym tajemnicę śmierci Johna i Mary wśród rozlanej wody i odłamków szkła, potem Llucky zrewanżował się zagadką o trzech żarówkach. Kiedy jednak wszystkie szczegóły zostały dokładnie wyjaśnione, pozostało pytanie, co dalej. Kajman wyjaśnił dokładnie, ile kilometrów zostało do widocznego na horyzoncie mostu kolejowego, a ile do końca wyspy, na której byliśmy (a która nie była de facto wyspą, ponieważ odcinająca ją od lądu martwa odnoga Wisły kończyła się ślepo), zaznaczając przy tym, że ani nie ma możliwości wspięcia się na most kolejowy ani też nie ma po tamtej stronie żadnego innego zejścia z wyspy. Widząc, że i tak każdy krok w głąb dzikich ostępów będzie oznaczał taki sam krok w drodze powrotnej, straciliśmy nieco entuzjazmu do przedzierania się przez kolejne kilometry i skierowaliśmy tęskny wzrok w kierunku, z którego przyszliśmy.

Ścieżka, którą dotarliśmy nad brzeg Wisły, pokonywana w przeciwnym kierunku, w pewnym miejscu rozdzielała się na dwie. Ponieważ powroty tą samą drogą z reguły bywają mniej ciekawe, wybraliśmy tę drugą. Po chwili napotkaliśmy przed sobą drucianą barierę. Już wydawało się, że czeka nas odwrót, gdy po uważniejszym przyjrzeniu się, stwierdziliśmy, że bariera nie jest aż tak szczelna – wycięto w niej delikatnie zamaskowany niewielki otwór. Ku naszemu zdziwieniu obecny po drugiej stronie mężczyzna nie tylko nas nie pogonił, ale wręcz zaprosił do przejścia przez ogrodzony teren widzianych przez nas wcześniej zabudowań, które okazały się otwartym niedawno ośrodkiem wypoczynkowym.

Okazuje się, że nawet w najgłębszej dziczy cywilizacja potrafi mieć dobre strony. Odcinek, przez który poprzednio przedzieraliśmy się ponad pół godziny, tym razem pokonaliśmy spokojnym marszem w pięć minut. W ten oto sposób pierwsza część naszego programu turystycznego dobiegła końca. Naszym następnym celem był budynek toruńskiego dworca, gdzie już wkrótce nasza ekipa miała się powiększyć…
kajman
Posty: 64167
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: kajman »

wwas pisze:Może uda Ci się do tego:
W drodze powrotnej w kierunku małego mostka, kajman niespodziewanie stanął i zarządził: w lewo. Było to o tyle dziwne, że lewy brzeg drogi porastały gęste zarośla i nie było tam nic, co choć trochę przypominałoby najmniejszy zalążek ścieżki. To jednak kajmanowi nie przeszkadzało. Bez chwili wahania dał nura w zarośla i raźnie krocząc naprzód, zaczął torować sobie drogę. Cóż mieliśmy robić? Najpierw Llucky, potem ja opuściliśmy stabilną powierzchnię drogi i podążyliśmy po jego śladach.
Kajman niestrudzenie podążał naprzód, wciąż wybierając jak najtrudniejszą drogę.
Zatrzymaliśmy się dopiero kilkaset metrów dalej (w ekstremalnych warunkach tempo poruszania się jest odpowiednio mniejsze), przy krzaku jeżyny.
Kiedy ruszyliśmy znów, kawałek dalej pod naszymi stopami zamajaczyło coś na kształt wąziutkiej ścieżynki.
Kajman wyjaśnił dokładnie, ile kilometrów zostało do widocznego na horyzoncie mostu kolejowego.
Do tego co mi się na pewno uda. Zaproponowałem skręcenie w las, przez ktory jedyna ścieżka biegła wzdłuż płotu i jak ostatni raz tam byłem była zawalona śmieciami. Poza tym kilka razy pytałem czy chcemy wracać i jakoś nie słyszałem potwierdzenia.
Co do krzaków jeżyn to znajdowały się już na ścieżce, która istniała przed wyrąbaniem jej przez nas jak poprzednio bywało.
Jak już siedliśmy to do mostu kolejowego kilometrow było mniej niż jeden.
Co do reszty to w zasadzie wszystko się zgadza.
Swoją drogą w porownaniu z tym co pamiętam to pokrzywy... no nie chcę myśleć ile będą miały za kilka lat. :wink:
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2463
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: wwas »

kajman pisze:Poza tym kilka razy pytałem czy chcemy wracać i jakoś nie słyszałem potwierdzenia.
Czy ja gdzieś napisałem, że chcieliśmy wracać? :) (przynajmniej przed odpoczynkiem).
LLucky pisze:
wwas pisze:
konwicki1980 pisze:trzeba będzie ogłosić zlot dwutygodniowy. :)
To by było świetnie! Kiedy zaczynamy? :)
A zapamiętasz całe dwa tygodnie? :D
Należałoby raczej zapytać: ile czasu zajęłoby mi pisanie relacji i czy dałbym radę dokończyć przed następnym zlotem :)

Część VI:

Pociąg z Wrocławia pojawił się na peronie punktualnie. Mój telefon, choć od rana wysyłał groźne sygnały o zbliżającym się rozładowaniu, szczęśliwie wytrzymał i w krytycznym momencie pomógł nam spotkać się w przepastnych czeluściach dworca. Dzięki temu już po chwili grono forowiczów znanych nam już nie tylko wirtualnie powiększyło się o jedną osobę.

Jollyroger72 dostał do dyspozycji ostatnie z wolnych łóżek w naszym pokoju – akurat pod moim, które na szczęście zdołało potem przetrwać w całości jeszcze jedną noc (i obawiam się, że niewiele dłużej). Ponieważ na serach przyniesionych wczoraj przez kajmana upływ czasu zaczynał już wyciskać swoje piętno, a także ponieważ po porannych przejściach straciliśmy chwilowo ochotę na dłuższe spacery, zdecydowaliśmy, że zamiast regularnego obiadu będziemy posilać się zgromadzonymi zapasami (Llucky’emu udało się wreszcie opróżnić słoik z sałatką). Jollyroger72 dołożył do nich również swój udział – rządek słoików z marynowanymi grzybkami autorstwa jego mamy. Co prawda Llucky stwierdził, że nie jest przesadnym amatorem, a kajman przyznał się, że ostatnio coś takiego jadł 30 lat temu, widziałem jednak potem, jak brał do ust jedną sztukę i jak widać, przeżył.

Na początek nasz nowy gość poruszył nieśmiertelny temat, który musi pojawić się na każdym zlocie i nigdy nie zostanie zakończony. Mianowicie, wraz z kajmanem zaczęli żywiołowo dyskutować o jedynych słusznych formach tytułów utworów i nazw wykonawców. Szczególnie mocno dostało się ogonom przy „A Great Day for Freedom” i „Give in to Me”, niektórym spośród pierwszych utworów Republiki i Lady Pank, a także przypadkom, dla których pojawiała się rozbieżność Sal Solo / Classix Nouveaux albo Wham / George Michael. Przy każdym wymienianym tytule jollyroger72 kręcił głową, tłumacząc, że pamięta doskonale, jak było to wtedy zapowiadane i że nikomu nie przyszłoby do głowy nazywać inaczej (byłoby to zresztą niemożliwe, w sytuacjach, gdy płyta, wraz z tytułem płytowym, pojawiała się dopiero rok później). Ze względu na mój zdecydowanie zbyt krótki staż listowy, nie byłem w stanie włączyć się do tematu wystarczająco aktywnie i w tym miejscu dał o sobie znać jeden z mankamentów tak kameralnych zlotów – na zwykłym mógłbym w tym momencie wmieszać się w tłum albo poszukać, czy ktoś nie porusza jakichś bliższych historycznie tematów.

Po dwóch godzinach oprócz wspomnianych rozbieżności, dokładnie zostały omówione kwestie wyższości Karoliny Kozak nad Quidamem (przynajmniej w warstwie tekstowej), ostatnia płyta Bukartyka (jollyroger72 twierdził, że to zdecydowanie nie jego gatunek, kajman upierał się, że jednak tak), a na koniec wybrane zagadnienia z twórczości Lema (tutaj najbardziej wstydzę się swoich braków, boję się jednak, że praca domowa polegająca na nadrobieniu do następnego zlotu, mogłaby być trudna do odrobienia). Doszliśmy wówczas do wniosku, że pogoda nie jest wcale taka zła, aby wymuszała przebywanie w ciasnym pokoju. Następne pięć minut wypełniła nam gorączkowe zbieranie się do wyjścia, sprzątanie po posiłku, dokładne zamykanie okna i rozwiązywanie problemu niedoboru gniazdek elektrycznych, które w pokoju mieliśmy aż dwa, z czego jedno tymczasowo zawłaszczył sobie mój wyczerpany telefon. Trwało to dość długo, zważywszy, że celem wyprawy był ogródek piwny, widoczny z naszego okna – wystarczyło obejść budynek. Niezbyt więc wyczerpani drogą, zasiedliśmy przy jednym ze stolików, by tam dać się ponieść konkursowym emocjom.
Awatar użytkownika
jollyroger72
Posty: 19571
Rejestracja: czw lut 02, 2012 12:26 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 176
Lokalizacja: Port Royal!

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: jollyroger72 »

wwas pisze:Przy każdym wymienianym tytule jollyroger72 kręcił głową, tłumacząc, że pamięta doskonale, jak było to wtedy zapowiadane i że nikomu nie przyszłoby do głowy nazywać inaczej
Doskonale - to za dużo powiedziane :oops:
Bardzo jestem ciekaw następnej części opowiadania (o tym, jak zdobyłem pierwszy milion, nie?).
kajman
Posty: 64167
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: kajman »

wwas pisze:Należałoby raczej zapytać: ile czasu zajęłoby mi pisanie relacji i czy dałbym radę dokończyć przed następnym zlotem :)
Jollyroger72 dostał do dyspozycji ostatnie z wolnych łóżek w naszym pokoju – akurat pod moim, które na szczęście zdołało potem przetrwać w całości jeszcze jedną noc (i obawiam się, że niewiele dłużej).
Ponieważ na serach przyniesionych wczoraj przez kajmana upływ czasu zaczynał już wyciskać swoje piętno
Szczególnie mocno dostało się ... niektórym spośród pierwszych utworów Republiki i Lady Pank
ostatnia płyta Bukartyka (jollyroger72 twierdził, że to zdecydowanie nie jego gatunek, kajman upierał się, że jednak tak)
Trwało to dość długo, zważywszy, że celem wyprawy był ogródek piwny
Skoro od wtorku dałeś sobie rady do dojścia do połowy drugiego dnia zlotu to i z dwoma tygodniami byś sobie poradził.
Wbrew pozorom takie łóżka czasem mogą sporo wytrwać, ale na kolejnym zlocie w Toruniu (za 4 lata lub później) może lepiej żebyś wybrał sobie inne.
Na serach to oprócz czasu wyciskała swoje piętno temperatura.
Jakoś Lady Pank to kompletnie nie pamiętam żebyśmy coś omawiali.
Ja mu tylko sugerowałem, że może mu się spodobać, bo szczególnie ten pierwszy utwór dla płyty nie jest reprezentatywny.
A tak w ogóle to jesteś niepoprawny politycznie. Powinieneś użyć określenia: Ogródek przeznaczony do spożywania napojów niekoniecznie słodkich.
Awatar użytkownika
wwas
Posty: 2463
Rejestracja: wt paź 13, 2009 2:53 pm

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: wwas »

kajman pisze:Jakoś Lady Pank to kompletnie nie pamiętam żebyśmy coś omawiali.
Wydaje mi się, że było coś o "Ohydzie".
jollyroger72 pisze:Bardzo jestem ciekaw następnej części opowiadania (o tym, jak zdobyłem pierwszy milion, nie?).
Jeszcze nie teraz:

Jak się okazało, nie byliśmy jedynym zlotem na kempingu Tramp. W tym samym czasie odbywała się tam impreza, która przewyższała nas wielokrotnie zarówno liczebnie, jak i pod względem zainteresowania, które wzbudzała. Kiedy przechodziliśmy przez parking, położony przed wejściem do naszego budynku, obok mojego samochodu ustawił się rządek czterech fiatów 126p, przy których, co zdarza się niezmiernie rzadko, mój wyglądał jak prawdziwy olbrzym. Piątym pojazdem do kompletu było coś, co na pierwszy rzut oka przypominało hulajnogę, na drugi jednak można było zauważyć, że jej tylne koło również pochodzi z malucha (zresztą jeden spośród czterech zaparkowanych w miejscu jednego ze swoich kół miał podstawioną tymczasową podpórkę).

Ponieważ kulminacyjny punkt owego drugiego zlotu nastąpić miał (podobnie zresztą jak naszego) dopiero w weekend, liczba przybyłych fiatów nie osiągnęła jeszcze swojego maksimum, już teraz jednak licznie obstawiały większość wolno stojących domków, a także gęsto kłębiły się na polu namiotowym (jedynie część kempingu, gdzie stacjonowały przyczepy, zdołała się w miarę uchronić). Zdarzały się tu zresztą okazy dużo ciekawsze od wspomnianej hulajnogi – wzrok przykuwała przyczepka o kształcie tylnej maski, zresztą w tym samym kolorze co ciągnący ją pojazd, co w efekcie powodowało wrażenie rozdwojenia. Były też liczne maluchy kabriolety, w tym jeden w typie wojskowym, pomalowany w barwy ochronne. Był w końcu jeden volkswagen garbus (to chyba jakaś dywersja). Oczywiście, wszystkie silniki nosiły na sobie ślady ciężkiej pracy właścicieli, toteż wiele aut zyskało parametry, o których dawni producenci nigdy by nie pomyśleli. Standardem było stosowanie „tłumików sportowych”, jak Llucky określił eufemistycznie brak tłumika. Co jakiś czas wokół rozlegał się głośny warkot.

Jednak największe cudo ukazało się naszym oczom dopiero później. Pojazd w kolorze białym miał przód o wyglądzie typowym dla przedstawicieli swojej marki, podobnie tył, za to środek rozciągnął się o dodatkowe dwa metry, tak że całość zyskała długość zbliżoną do dwóch małych fiatów. Tylne drzwi (niewystępujące w klasycznych wersjach malucha), prowadziły do części VIP, gdzie, jak to bywa w prawdziwych limuzynach można było usiąść przodem do kierunku jazdy, tyłem, bokiem, a nawet ilość miejsca wystarczała, by się osoby o rozmiarach skromniejszych niż ku3a i kajman zdołały się położyć. Dwa siedzenia ustawione przeciwnie do kierunku jazdy były złożone – na ich spodzie widniało duże logo FIAT.

Llucky i kajman nie mogli się oprzeć i wdali się w pogawędkę z właścicielem tego niezwykłego pojazdu, aby zdradził im szczegóły techniczne. Przyznał się im, że pojazd zbudowany został w całości z części pochodzących z dwóch zwykłych fiatów, bez elementów z zewnątrz. Przednia i tylna część pozostała z oryginału w kształcie niemal niezmienionym, cała praca polegała na wykonaniu środka, choć i tak było to nic w porównaniu z przejściami, jakich wymagało zarejestrowanie tak skonstruowanego pojazdu. Niestety, nie było możliwości, aby zarejestrować go na więcej niż cztery osoby – choć nietypowym, z formalnego punktu widzenia samochód jest jednak nadal fiatem 126p, dla nich zaś liczba miejsc jest ściśle określona. Podobno istnieje w kodeksie drogowym przepis, który pozwala rejestrować pojazdy zbudowane własnoręcznie, tu jednak nie miał on zastosowania – ten egzemplarz w zbyt dużym stopniu przypominał zwykłego malucha. Tak więc ekipa, która zasiądzie w środku, może rozkoszować się niezwykłym wnętrzem tylko na postoju – gdy pojazd zostanie wprawiony w ruch, będą mogły w nim pozostać tylko przepisowe cztery osoby.
Awatar użytkownika
konwicki1980
Posty: 5185
Rejestracja: czw wrz 02, 2010 7:55 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: konwicki1980 »

Aby osoby niebędące na zlocie mogły sobie wyobrazić, o czym mowa:
Obrazek
kajman
Posty: 64167
Rejestracja: pt wrz 22, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: toruń

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: kajman »

wwas pisze:
kajman pisze:Jakoś Lady Pank to kompletnie nie pamiętam żebyśmy coś omawiali.
Wydaje mi się, że było coś o "Ohydzie".
Zmyliłeś mnie tymi pierwszymi. Ale faktycznie o Ohydzie była mowa.
Awatar użytkownika
jollyroger72
Posty: 19571
Rejestracja: czw lut 02, 2012 12:26 pm
Listy Przebojów Trójki słucham od: not. 176
Lokalizacja: Port Royal!

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: jollyroger72 »

kajman pisze:
wwas pisze:
kajman pisze:Jakoś Lady Pank to kompletnie nie pamiętam żebyśmy coś omawiali.
Wydaje mi się, że było coś o "Ohydzie".
Zmyliłeś mnie tymi pierwszymi. Ale faktycznie o Ohydzie była mowa.
O Ohydzie była mowa jeszcze w czteroosobowym składzie, ale już w pokoju nr 7.
Awatar użytkownika
Martyr
Posty: 9269
Rejestracja: ndz gru 31, 2006 7:38 pm
Lokalizacja: Elbląg

Re: XIII zlot - gdzie i kiedy?

Post autor: Martyr »

wwasie, bardzo interesująca opowieść. Momentami chichrałam się, że aż Jacek na mnie spoglądał zaciekawiony...
Czekam na kolejne części epopeji zlotowej. :)

Proszę o wytłumaczenie bo nie bardzo rozumiem:
wwas pisze:Ponieważ kulminacyjny punkt owego drugiego zlotu nastąpić miał (podobnie zresztą jak naszego) dopiero w weekend, liczba przybyłych fiatów nie osiągnęła jeszcze swojego maksimum,
czy chodziło o drugi dzień zlotu, czy o zlot maluchów nr 2 ?
Przeczytałam gdzieś ze była to impreza pod nazwą 9 Ogólnopolski zlot Fiata 126p - Toruń 2012
ODPOWIEDZ