Jestes pewien? Martyr brzmi bardzo męsko Przeciez ktoś może też się ukrywać pod takim nickiem...tadzio3 pisze:A co do kobiet, dziewczyn. Nie ma co się oszukiwać. Na forum udzielających się płci pieknej jest niewiele.
...I już po zlocie (opinie i wrażenia)
No właśnie. Męsko, za męsko Nawet wiem, kto sie ukrywaMartyr pisze:Jestes pewien? Martyr brzmi bardzo męsko Przeciez ktoś może też się ukrywać pod takim nickiem...tadzio3 pisze:A co do kobiet, dziewczyn. Nie ma co się oszukiwać. Na forum udzielających się płci pieknej jest niewiele.
Powinnaś mieć nick Martyrka, jak Cię wszyscy nazywają.
I pewnie jeszcze nie jeden nowy forumowicz się pomyli myśląc, ze jesteś facetem.Martyr pisze:Na początku, gdy jeszcze nie znaliście mojej płci, to było bardzo ciekawe i zabawnetadzio3 pisze:Powinnaś mieć nick Martyrka, jak Cię wszyscy nazywają.
To tak, jak bym miał nick Tadzia3
No i jest u Martyrki tysięczny post! Brawo!
wiem, ze wszystkie polskie imiona zenskie koncza sie na "a", ale nie mozna traktowac tego jako zasade rozstrzygajaca. Pamietam jak kiedys w podstawowce gralismy u kumpla w Kolo Fortuny na kompie. Kazdy wpisal jak sie nazywa i ja oczywiscie wpisalem "Kuba". Potem odgadlem haslo i sie wyswietlil napis: "Haslo odgadla Kuba" .
Ale chyba nie jasno się wyraziłem. Nie ma w polskim języku imion rzeńskich, które nie kończyły by się na "A". w odwrotna strone juz nie działa, czyli sa imiona męskie, które mają literę "A", tak jak właśnie Kubastavanger pisze:Na przykład Barnaba kończy się na "A"
Ależ offtopik się zrobił...
Brawo! To juz druga dzisiaj osoba!stavanger pisze: POST Numer 1 0 0 0
no wiec wlasnie, ostatnia litera nie decyduje o plci i tyle chcialem ustalictadzio3 pisze:Nie ma w polskim języku imion rzeńskich, które nie kończyły by się na "A". w odwrotna strone juz nie działa, czyli sa imiona męskie, które mają literę "A", tak jak właśnie Kuba
a moze dla odmiany ktos napisze pelna relacje ze zlotu?
Będę upierdliwy i dopiszę, że decyduje jezeli chodzi o kobiety. Dobra, kończęku3a pisze:no wiec wlasnie, ostatnia litera nie decyduje o plci i tyle chcialem ustalictadzio3 pisze:Nie ma w polskim języku imion rzeńskich, które nie kończyły by się na "A". w odwrotna strone juz nie działa, czyli sa imiona męskie, które mają literę "A", tak jak właśnie Kuba
Ja miałem dzisiaj troche sie poprodukować i napisać obszerną relację, miałem też napisać to i owo, co ustaliliśmy na zlocie, ale i do tego nie potrafiłem dzisiaj się zmobilizować...ku3a pisze: a moze dla odmiany ktos napisze pelna relacje ze zlotu?
-
- Posty: 1019
- Rejestracja: ndz sty 29, 2006 11:36 am
- Listy Przebojów Trójki słucham od: 856
- Lokalizacja: Reda
Heh, nie pamiętam, czy się przedstawiłem, ale na pewno zapytałem o kubeczki na wodę mineralnąjszmiles pisze:dziekuje za spotkanie w piatek, no i dobrze ze ktos sie chociaz odwazyl przedstawic, przeciez nie gryze.
oras moj wielbiciel (tzn mojej listy) prz_rulez byl bo nie pamietam i przepraszam jesli byl i nie pamietam
O Tobie też była mowa! I to nawet nie jedna!mrsap pisze:W sumie to dobrze, że o mnie nie mówiliście, bo jeszcze bym żałował, że nie pojechałemtadzio3 pisze:Nie wiem dlaczego, ale prz_rulez przewijał się najczęsciej
Po za tym mowa byla o Robinson, Tomekk, Campari, Piotr, 1981, Stavanger i w sumie wielu innych.
Relacja ze zlotu, czyli to, co widział tadzio3:
Przyjazd pociągiem na Dworzec Centralny (z ponad półgodzinnym opóźnieniem) zwiastował początek tego, co miało się wydarzyć. Najpierw kwestia poznania forumowiczów. Po telefonie do Ku3y i od Martyrki nie było z tym problemów. Szybki kurs poznania, a potem czekanie jeszcze na Kajmana i Garego.
Było już dosyć późno, więc żwawym krokiem zmierzaliśmy na Myśliwiecką. Tempo zwiększyło się tym bardziej, kiedy dowiedzieliśmy się, że na 18 ma spotkać się z nami Pan Marek. Pierwsze wejście do „jaskini trójkowej” to było bardzo fajne wrażenie. Trochę się porozglądałem i obadałem „teren”. Za chwilę pojawił się On, czyli Marek Niedźwiecki! Jak że miło było usłyszeć ten głos. W ogóle słyszeć Ten głos z ust człowieka, a nie jak zawsze z odbiornika radiowego było czymś wyjątkowym. Pan Marek zaprowadził nas do swego pokoiku i tam rozdał nam płyty z 25-lecia „Trójki”. Dorastaliśmy autografy, robiliśmy zdjęcia, a potem przez prawie godzinę była pasjonująca rozmowa na tematy bieżące, pozakulisowe, wielu osób nurtujące. Na każde Pan Marek odpowiadał bardzo spokojnie, a rozmawiało się z Nim, jak ze starym znajomym. Bo to w gruncie rzeczy jest stary znajomy, tylko taki, którego nigdy nie widziałem. Z wielu tematów poruszanych w czasie rozmowy był tez taki, w którym zachęcaliśmy Pana Marka do zalogowania się na Mycharts i postowania swoich notowań. Jednym z argumentów było to, że są tam także osoby o podobnych gustach muzycznych. Pożyjemy, zobaczymy...
Mija godzina 19, witamy się z Panem Piotrem Baronem. Ustalamy ile czasu będziemy i w ogóle cały scenariusz naszego pobytu na antenie. Trochę pożartujemy. Balonik informuje nam, że zjawił się młody, obiecujący prezenter, który wstydzi się jednak poprowadzić listę- wskazuje na Niedźwiedzia Rzeczywiście Pan Marek na chwilkę usiadł za „sterami” radia, ale w odpowiednim dla siebie momencie wymknął się.
Pierwsza godzina listy... Co tu pisać, wszyscy słyszeli. No, chyba, że to co się działo w czasie trwania piosenek... A działo się. Jedni mieli kartki, na których był tekst, który miał być przekazany na antenie, oraz osoby, które chce się pozdrowić. Ja poszedłem na żywioł i w zasadzie do ostatniego momentu nie wiedziałem co będę mówił. Jakoś poszło, chociaż mogło być lepiej. Zapowiadałem piosenkę „Nowy początek” Hurtu. W sumie potem chciałem jeszcze raz z jedną zapowiedzieć, ale zawsze ktoś mnie ubiegł Uśmialiśmy się trochę w czasie trwania tej audycji. Najbardziej zapamiętałem Kajmana. Godzinka szybko minęła...
Po 20 juz tylko zwiedzaliśmy, chodziliśmy po korytarzach „Trójki”. Ja na chwilę wszedłem na nasze forum, zobaczyć co tam się dzieje, a tam niewiele... Musieliśmy sami zwiększać frekwencję
Siedziałem przy komputerku w pokoju Pani Izy, która odbierał telefony w sprawie konkursu na najdziwniejsze rzeczy, które robiły małe dzieci. Można było naprawdę nieźle się uśmiać słuchając niektórych telefonów. Wszystko było słychać z głośników, więc dlatego słyszałem.
Przed 22 jeszcze chwilę na antenę, a potem już wyjazd do Sękocina. Przedtem jeszcze Balonik, który nas dogonił chciał się z nami zabrać i wypić piwko, ale miał rocznicę ślubu, więc nie mógł.
Ok północy dotarliśmy na miejsce. W hotelu coś zjedliśmy, a potem na dole w pomieszczeniu barowym przesiedzieliśmy do 6 rano! Wszak nie wszyscy, ale Ci najbardziej wytrwali
Pospałem ze 3 godziny, a o 9 już na nogach, gdyż pora na śniadanie. Po nim przyszedł czas na konkursy, w których nieoczekiwanie bardzo dobrze mi szło. Myślałem aby zdobyć chociaż kilka pkt, a wyszło, ze wygrałem jeden, a w drugim poległem na własne życzenie dopiero w dogrywce. Odebrałem nagrodę z rąk współorganizatorki Martyrki w postaci singla Muse! Drugi wygrał Marcin, również wygrał singla, ale Arctic Monkeys.
Po grze w bilarda i kilku piwkach poszliśmy na boisko pograć w nogę. Po małych kłopotach z dostaniem się na boisko szkolne zagraliśmy w różnych ustawieniach personalnych. O tym pewnie inni napiszą. Dopowiem tylko, że szybko się zmęczyłem, ale grało się fantastycznie. Ku3a miał specjalną koszulkę z napisem swego forumowego nicku, inni również mieli jakiś strój sportowy. Ja pozostałem przy tradycyjnym stroju, ale gra w jeansach nie jest za bardzo efektywna. Mieliśmy w meczu gorący doping Martyrki z pomponikami, fotoreportera Yacego, więc to nie była taka typowa gra
Po meczu mój zlot się miał skończyć, ale jak sie okazało spóźniłem się na pociąg i mimowolnie wróciłem po 3 godzinach z warszawy ponownie do Sękocina. Gdyby nie to, ze miałem inne plany, które się pokrzyżowały, to wcale nie smuciłbym się z tego powodu, że bilet mi przepadł. Ale nie o tym, nie o tym...
Po 22, kiedy wróciłem zjadłem pizzę, której zostało całkiem dużo (jeszcze następnego dnia kończyliśmy ją z Ku3ą). Przy dźwiękach topu wszech czasów jak zwykle następowały różnego rodzaju rozmowy, najczęściej o tematyce forum, muzyki, listy, mycharts... Było bardzo przyjemnie.
Siedziałem do 3, bo już spać sie mi zachciało. Inni już wcześniej zasypiali po kątach i stołach
Rano w niedzielę już się powoli wszyscy odjeżdżali. Po śniadaniu zostało już kilka osób: ja, Adr, Ku3a, Martyrka, Szakal, Yacy i Kajman. Najpierw wyruszyli ( i raz powrócili) Szakal i Martyrka, potem wyjechał Yacy, a my w czwórkę jako ostatni opuściliśmy ośrodek. Potem jeszcze mała przygoda z autobusem, który nas ominął, dlatego potem na łeb na szyję biegliśmy z Adr na pociąg do Białegostoku, a Kajman się w ogóle spóźnił.
I to byłoby na tyle. I tak sporo wątków ominąłem, ale nie sposób wszystkiego napisać. Mam nadzieję, że inni napiszą o innych nie wspomnianych przeze mnie wydarzeniach ze zlotu.
W każdym razie poznałem fantastycznych ludzi, których fakt faktem znałem w jakiś sposób, bo w sumie rozmawiało nam się jak ze starymi znajomymi. Nie będę pisał z kim mi najlepiej się rozmawiało, aby nikogo nie faworyzować, ale wielkie dzięki przede wszystkim organizatorom, czyli najzagorzalszemu forumowiczowi Kubie oraz pierwszej damie naszego forum Gosi.
No i dzięki za towarzystwo pozostałym Garyemu, Kajmanowi, Grzesostowi z Basią, Szalakowi35, Yacemu, Arturowi, Kieferowi, Adrowi, Bobbiemu, Marcinowi, oraz oczywiście naszemu admiowi Jackowi. Nie zapomniałem o kims?...
To tyle.
Przyjazd pociągiem na Dworzec Centralny (z ponad półgodzinnym opóźnieniem) zwiastował początek tego, co miało się wydarzyć. Najpierw kwestia poznania forumowiczów. Po telefonie do Ku3y i od Martyrki nie było z tym problemów. Szybki kurs poznania, a potem czekanie jeszcze na Kajmana i Garego.
Było już dosyć późno, więc żwawym krokiem zmierzaliśmy na Myśliwiecką. Tempo zwiększyło się tym bardziej, kiedy dowiedzieliśmy się, że na 18 ma spotkać się z nami Pan Marek. Pierwsze wejście do „jaskini trójkowej” to było bardzo fajne wrażenie. Trochę się porozglądałem i obadałem „teren”. Za chwilę pojawił się On, czyli Marek Niedźwiecki! Jak że miło było usłyszeć ten głos. W ogóle słyszeć Ten głos z ust człowieka, a nie jak zawsze z odbiornika radiowego było czymś wyjątkowym. Pan Marek zaprowadził nas do swego pokoiku i tam rozdał nam płyty z 25-lecia „Trójki”. Dorastaliśmy autografy, robiliśmy zdjęcia, a potem przez prawie godzinę była pasjonująca rozmowa na tematy bieżące, pozakulisowe, wielu osób nurtujące. Na każde Pan Marek odpowiadał bardzo spokojnie, a rozmawiało się z Nim, jak ze starym znajomym. Bo to w gruncie rzeczy jest stary znajomy, tylko taki, którego nigdy nie widziałem. Z wielu tematów poruszanych w czasie rozmowy był tez taki, w którym zachęcaliśmy Pana Marka do zalogowania się na Mycharts i postowania swoich notowań. Jednym z argumentów było to, że są tam także osoby o podobnych gustach muzycznych. Pożyjemy, zobaczymy...
Mija godzina 19, witamy się z Panem Piotrem Baronem. Ustalamy ile czasu będziemy i w ogóle cały scenariusz naszego pobytu na antenie. Trochę pożartujemy. Balonik informuje nam, że zjawił się młody, obiecujący prezenter, który wstydzi się jednak poprowadzić listę- wskazuje na Niedźwiedzia Rzeczywiście Pan Marek na chwilkę usiadł za „sterami” radia, ale w odpowiednim dla siebie momencie wymknął się.
Pierwsza godzina listy... Co tu pisać, wszyscy słyszeli. No, chyba, że to co się działo w czasie trwania piosenek... A działo się. Jedni mieli kartki, na których był tekst, który miał być przekazany na antenie, oraz osoby, które chce się pozdrowić. Ja poszedłem na żywioł i w zasadzie do ostatniego momentu nie wiedziałem co będę mówił. Jakoś poszło, chociaż mogło być lepiej. Zapowiadałem piosenkę „Nowy początek” Hurtu. W sumie potem chciałem jeszcze raz z jedną zapowiedzieć, ale zawsze ktoś mnie ubiegł Uśmialiśmy się trochę w czasie trwania tej audycji. Najbardziej zapamiętałem Kajmana. Godzinka szybko minęła...
Po 20 juz tylko zwiedzaliśmy, chodziliśmy po korytarzach „Trójki”. Ja na chwilę wszedłem na nasze forum, zobaczyć co tam się dzieje, a tam niewiele... Musieliśmy sami zwiększać frekwencję
Siedziałem przy komputerku w pokoju Pani Izy, która odbierał telefony w sprawie konkursu na najdziwniejsze rzeczy, które robiły małe dzieci. Można było naprawdę nieźle się uśmiać słuchając niektórych telefonów. Wszystko było słychać z głośników, więc dlatego słyszałem.
Przed 22 jeszcze chwilę na antenę, a potem już wyjazd do Sękocina. Przedtem jeszcze Balonik, który nas dogonił chciał się z nami zabrać i wypić piwko, ale miał rocznicę ślubu, więc nie mógł.
Ok północy dotarliśmy na miejsce. W hotelu coś zjedliśmy, a potem na dole w pomieszczeniu barowym przesiedzieliśmy do 6 rano! Wszak nie wszyscy, ale Ci najbardziej wytrwali
Pospałem ze 3 godziny, a o 9 już na nogach, gdyż pora na śniadanie. Po nim przyszedł czas na konkursy, w których nieoczekiwanie bardzo dobrze mi szło. Myślałem aby zdobyć chociaż kilka pkt, a wyszło, ze wygrałem jeden, a w drugim poległem na własne życzenie dopiero w dogrywce. Odebrałem nagrodę z rąk współorganizatorki Martyrki w postaci singla Muse! Drugi wygrał Marcin, również wygrał singla, ale Arctic Monkeys.
Po grze w bilarda i kilku piwkach poszliśmy na boisko pograć w nogę. Po małych kłopotach z dostaniem się na boisko szkolne zagraliśmy w różnych ustawieniach personalnych. O tym pewnie inni napiszą. Dopowiem tylko, że szybko się zmęczyłem, ale grało się fantastycznie. Ku3a miał specjalną koszulkę z napisem swego forumowego nicku, inni również mieli jakiś strój sportowy. Ja pozostałem przy tradycyjnym stroju, ale gra w jeansach nie jest za bardzo efektywna. Mieliśmy w meczu gorący doping Martyrki z pomponikami, fotoreportera Yacego, więc to nie była taka typowa gra
Po meczu mój zlot się miał skończyć, ale jak sie okazało spóźniłem się na pociąg i mimowolnie wróciłem po 3 godzinach z warszawy ponownie do Sękocina. Gdyby nie to, ze miałem inne plany, które się pokrzyżowały, to wcale nie smuciłbym się z tego powodu, że bilet mi przepadł. Ale nie o tym, nie o tym...
Po 22, kiedy wróciłem zjadłem pizzę, której zostało całkiem dużo (jeszcze następnego dnia kończyliśmy ją z Ku3ą). Przy dźwiękach topu wszech czasów jak zwykle następowały różnego rodzaju rozmowy, najczęściej o tematyce forum, muzyki, listy, mycharts... Było bardzo przyjemnie.
Siedziałem do 3, bo już spać sie mi zachciało. Inni już wcześniej zasypiali po kątach i stołach
Rano w niedzielę już się powoli wszyscy odjeżdżali. Po śniadaniu zostało już kilka osób: ja, Adr, Ku3a, Martyrka, Szakal, Yacy i Kajman. Najpierw wyruszyli ( i raz powrócili) Szakal i Martyrka, potem wyjechał Yacy, a my w czwórkę jako ostatni opuściliśmy ośrodek. Potem jeszcze mała przygoda z autobusem, który nas ominął, dlatego potem na łeb na szyję biegliśmy z Adr na pociąg do Białegostoku, a Kajman się w ogóle spóźnił.
I to byłoby na tyle. I tak sporo wątków ominąłem, ale nie sposób wszystkiego napisać. Mam nadzieję, że inni napiszą o innych nie wspomnianych przeze mnie wydarzeniach ze zlotu.
W każdym razie poznałem fantastycznych ludzi, których fakt faktem znałem w jakiś sposób, bo w sumie rozmawiało nam się jak ze starymi znajomymi. Nie będę pisał z kim mi najlepiej się rozmawiało, aby nikogo nie faworyzować, ale wielkie dzięki przede wszystkim organizatorom, czyli najzagorzalszemu forumowiczowi Kubie oraz pierwszej damie naszego forum Gosi.
No i dzięki za towarzystwo pozostałym Garyemu, Kajmanowi, Grzesostowi z Basią, Szalakowi35, Yacemu, Arturowi, Kieferowi, Adrowi, Bobbiemu, Marcinowi, oraz oczywiście naszemu admiowi Jackowi. Nie zapomniałem o kims?...
To tyle.
Ostatnio zmieniony śr wrz 26, 2007 4:19 pm przez tadzio3, łącznie zmieniany 1 raz.