Strona 16 z 16

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: pn lip 25, 2016 12:52 pm
autor: kajman
To Ty nawet nie wiesz, że masz skrzydła?
wwas pisze:wymagało od kajmana kilkukrotnego głośnego „Piiiiiip”...
Chyba dwa razy, ale może jednak więcej. Utwory zostawały przdstawiane we fragmentach.
wwas pisze:wcześniej swoje kopie dostali Helen i Piotr Baron
Helen nawet dwie, drugą z prośbą o przekazanie Niedźwiedziowi.

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: pn lip 25, 2016 7:35 pm
autor: konwicki1980
wwas pisze:Co prawda nie byliśmy pierwszymi – już wcześniej swoje kopie dostali Helen i Piotr Baron, w ich wypadku były to jednak tylko wydrukowane wyniki
Przyznam, że też po kryjomu dostałem, jednak do dziś nie miałem czasu do tego zajrzeć. :|

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: pn lip 25, 2016 11:18 pm
autor: kajman
Czy to oznacza, że dziś zajrzałeś?

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: pn lip 25, 2016 11:36 pm
autor: konwicki1980
Też nie. Ale wiem, gdzie jest ta kartka :) Na pewno leży razem z prawdziwym notowaniem z tamtego dnia ;)

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: wt sie 02, 2016 9:42 pm
autor: wwas
Noc minęła spokojnie, w znacznej mierze dzięki kajmanowi, którego muszę niniejszym pochwalić za wyjątkowo tym razem bezgłośny sen. Obudziłem się trochę przed 9, daleki od pobijania jakichkolwiek zlotowych rekordów pod tym względem, za to całkiem wypoczęty, gotów na nowe doznania.

Śniadanie minęło bez większych przygód. Co prawda liczba krzeseł w kuchni okazała się nieco mniejsza niż liczba zlotowiczów (i to mimo mocno ograniczonej frekwencji), jednak nie był to zbyt poważny problem ze względu na znaczne rozciągnięcie śniadania w czasie – kiedy w kuchni pojawiłem się ja, jollyroger72 i djjack, którzy ponad godzinę wcześniej zaczynali proceder, już dawno przenieśli się w plener. Za to niewątpliwą zaletą tutejszej kuchni było to, że po raz pierwszy od bardzo dawna zamiast plastikowych jednorazówek użwywaliśmy podczas zlotowego śniadania prawdziwych talerzy, łyżeczek i... noża (niestety, tego ostatniego tylko w liczbie pojedynczej...).

Skończywszy, czym prędzej dołączyłem do plenerowej reszty i nie opuszczałem już tej scenerii do późnych godzin wieczornych (nie zrażając się przy tym nawet niewielkim deszczem, który pojawił się po obiedzie). Teraz należało podjąć trudną decyzję, co robić dalej. LLucky na przykład próbował zainicjować dyskusję o ewentualnym zlocie wakacyjnym – kilka osób, w tym neon.ka, wyraziło się o tej inicjatywie całkiem przychylnie, po chwili jednak do rozmowy włączył się kajman, zdominował ją całkowicie (nieuchronny los wszystkich rozmów z jego udziałem), po czym bardzo szybko skierował na jakiś mało związany temat. Nasze plany będą więc musiały poczekać na bardziej sprzyjający moment...

Chociaż aktywność plenerowa podczas zlotów od pewnego czasu jednoznacznie kojarzy się z mafią, to jednak od dawna nie zdarzyło się, by pierwszy konkurs sobotniego przedpołudnia nie nawiązywał w żaden sposób do Listy. Niestety, ku3a bardzo szybko rozwiał nadzieje – spośród kojarzonych z nim atrakcji również „Jednen z Dziesięciu” obecnego zlotu nie uświetni. W tej sytuacji jedynym sposobem nawiązania do Listy, jakie przyszło LLucky’emu do głowy, było urozmaicenie mafii (a właściwie do „Avalona” – jej udoskonalonej wersji, która bardzo nam przypadła do gustu poprzednim razem) specjalnym scenariuszem, w którym ci źli stawali się zwolennikami dodania bluesa do zestawu do głosowania, a dobrzy starali się temu zapobiec. Bardzo lubię rozgrywanie mafii z wszelkimi dodatkowymi scenariuszami (ów kolega, dzięki któremu dwadzieścia lat temu zetknąłem się z tą grą po raz pierwszy, był ich mistrzem), choć tutaj akurat pewne kontrowersje powodowała kwestia, czy owi miłośnicy bluesa rzeczywiście powinni być źli, czy może właśnie dobrzy, bo niby cóż miałoby być złego w dbaniu o różnorodność gatunkową na Liście, zwłaszcza gdy chodzi o tak szlachetny rodzaj muzyki. Z drugiej jednak strony neon.ka zadeklarowała na przykład, że w sporach między Markiem Niedźwieckim a Piotrem Baronem zawsze będzie po stronie tego pierwszego.

Tak jak na poprzednim zlocie graliśmy w siedem osób, co jest, jak się wydaje liczbą zbliżoną do optimum w „Avalonie” (w przeciwieństwie do prawdziwej mafii wymagającej sporo większych liczb). kajman, któremu niechęć do mafii przeniosła się również na tę grę (tym bardziej, że nie była w niej przewidziana funkcja prowadzącego), wolał zagrać w tym czasie z Yacym i Martyrką w co innego (potem jednak zwlekał z tym bardzo długo, przyglądając się naszej grze i głośno ją komentując). Z kolei słoik wybrał dla siebie pewną dość oddaloną ławkę, usiadł do nas bokiem i pogrążył się w lekturze „Zeszytów Literackich”, przez cały czas trwania gry ani razu nie odwracając się w naszą stronę.

Co do samej rozgrywki – wydawało się, że jej los został przypieczętowany już na samym początku, kiedy grający po raz pierwszy adameria wybrał skład misji na tyle nieostrożnie, że zdradził się przy tym jako Merlin. Na szczęście dla niego będący skrytobójcą jollyroger72 również grał po raz pierwszy, przez co nie potrafił jego wpadki wykorzystać. Z kolei kiedy ku3a trafnie rozszyfrował trójkę złych (zastanawiam się, czy on sam kiedyś w końcu taki będzie...), wydawało się, że ostatnia misja jest już tylko formalnością, a jakikolwiek skład zaproponowany do jej wykonania przeze mnie jako złego zostanie automatycznie odrzucony. Dla formalności zadałem jeszcze pytanie, czy ktoś byłby skłonny mój skład poprzeć i się zaczęło... Najpierw Adam obruszył się, jakim prawem go o to pytam, skoro głosowanie jest tajne. Potem neon.ka ku mojemu zdziwieniu zaczęła przejawiać pewne niezdecydowanie, co natychmiast wykorzystał ku3a, przedstawiając jej swoją argumentację. Również jollyroger72 nie miał ochoty milcząco się temu przysłuchiwać. W efekcie ilekroć próbowałem zadać pytanie, byłem zagłuszany (w sumie – taktyka polegająca na niepozwalaniu przeciwnikom dokończyć wywodu może się okazać w tej grze całkiem skutecznia...). W końcu, co zdarzyło się pierwszy raz w historii zlotów, byłem zmuszony sam zacząć przekrzykiwać oponentów – ci, których tym razem na zlocie zabrakło, stracili niepowtarzalną szansę, żeby usłyszeć, jak podnoszę głos. Przynajmniej mam nadzieję, że następna okazja zbyt szybko się nie pojawi, bo uczucie temu towarzyszące jest dla mnie mocno nieprzyjemne.

Dyskusjna nad tym, wydawałoby się kompletnie nieistotnym momentem gry (skoro mój skład i tak zaraz miał zostać odrzucony) zajęła nam ponad dwadzieścia minut, a przy tym masę nerwów. W końcu, pogodzony ze swoją niewiedzą co do opinii Adama na temat proponowanego przeze mnie składu (w którym skądinąd sam też miał się znaleźć), stwierdziłem, że chyba jednak lepiej już skończyć i przystąpić do głosowania. Niestety, ku3a był innego zdania – przez kolejnych kilka minut wygłaszał gorący apel do wszystkich dobrych, wyjaśniając, dlaczego w żadnym wypadku nie powinni popierać mojej propozycji. Wydawało się więc, że już za chwilę Adam-Merlin, któremu przywilej proponowania własnej drużyny miał przypaść zaraz po mnie, będzie mógł z niego skorzystać i w dodatku dzięki swojej magicznej funkcji zadbać przy tym, żeby znaleźli się w niej sami dobrzy (co było warunkiem koniecznym powodzenia misji). Tym większym zaskoczeniem były wyniki głosowania – mój skład zgłoszony dla formalności poparły aż cztery osoby, co oznaczało, że musiała być wśród nich przynajmniej jedna dobra. Tryumf złych był więc niepodważalny, choć trudno powiedzieć, czy i w jaki sposób przełoży się to na obecność w zestawie bluesa. neon.ka tłumaczyła się potem... omyłkowym wybraniem nie tej karty do głosowania.

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: śr sie 03, 2016 11:30 am
autor: LLucky
wwas pisze:W tej sytuacji jedynym sposobem nawiązania do Listy, jakie przyszło LLucky’emu do głowy, było urozmaicenie mafii (a właściwie do „Avalona” – jej udoskonalonej wersji, która bardzo nam przypadła do gustu poprzednim razem) specjalnym scenariuszem, w którym ci źli stawali się zwolennikami dodania bluesa do zestawu do głosowania, a dobrzy starali się temu zapobiec.
Patrząc na logikę gry miałem na myśli raczej sytuację odwrotną: każda z misji, na którą idzie drużyna, to próba dodania jednego utworu do zestawu. Dobrzy muszą być w takim wypadku zwolennikami tych utworów, zaś źli - tymi podstępnymi dwulicowcami, którzy oficjalnie przyznają, że nie mają nic przeciwko nim, bo są za różnorodnością, a w skrytości pałają nienawiścią do danego gatunku muzycznego. ;)

A tak bardziej serio mówiąc to chodziło mi o zerwanie ze stricte moralnym podziałem "dobrzy - źli" i zastąpienie do neutralnym podziałem "zwolennicy - przeciwnicy". Bluesa zaproponowałem, ponieważ to właśnie ten gatunek muzyczny jest najczęściej wymieniany (przez lady) w dyskusjach na forum jako przykład niedoreprezentowanej muzyki, a poza tym łatwo było wtedy zmienić nazewnictwo: z "zwolenników króla Artura" na "zwolenników Barona Piotra" i z "popleczników Mordreda" na "popleczników Niedźwiedzia". Równie dobrze to mogłyby być inne gatunki muzyczne, np. trash-metal, reggae czy disco-polo. ;)

W końcu to tylko gra, w której wcielamy się w role zwolenników/przeciwników czegoś. Nie musi (a nawet nie powinna) mieć nic wspólnego z rzeczywistością.

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: ndz sie 07, 2016 2:26 pm
autor: wwas
Po budzącej zdecydowanie nadmierne emocje rozgrywce potrzebowałem dłuższej chwili, żeby pozwolić swojej adrenalinie zejść do jej zwykłego poziomu. Ponieważ jednak przygotowanie się do prowadzenia następnego konkursu też wymagało od kajmana trochę czasu, w momencie rozpoczęcia mogłem się już w pełni skoncentrować na nowym zadaniu. Zapewne zaś czas ten byłby jeszcze nieco dłuższy, gdyby neon.ka nie zaoferowała mu pomocy w obsłudze laptopa LLucky’ego, nieco ułatwiając w ten sposób rozwiązanie problemu podziału na drużyny (dzięki temu mogły powstać cztery dwuosobowe), a niezbyt głośne protesty zbywając argumentem, że i tak nie dałaby rady czegokolwiek trafić.

Do konkursów „poprzednik – następnik” kajman zdołał nas podczas poprzednich zlotów przyzwyczaić dość dobrze (można nawet powiedzieć, że odzwyczaił nas od innych konkursów swojego autorstwa – trzeba przyznać, że kiedyś wykazywał się w tej dziedzinie całkiem sporą różnorodnością). Żeby więc nie popaść w całkowitą monotonię, zaproponował tym razem dość daleko idącą modyfikację, co prawda nadal mieszczącą się w tytułowym określeniu, ale interpretującą je w zupełnie inny sposób. Otóż tym razem, jeżeli szukany utwór miał na płycie numer 5, odtwarzane miały być utwory numer 5 z następnej oraz z poprzedniej płyty tego samego wykonawcy. Do tego doszło kilka dodatkowych zasad porządkujących: po pierwsze, rozróżnianie podmiotów wykonawczych miało być ścisłe, a więc następnikiem solowej płyty Anity Lipnickiej nie mogła być ta nagrana z Johnem Porterem; po drugie, przestawała obowiązywać zasada zapętlania, najnowsza płyta nie była więc traktowana jako poprzednik debiutu (co oznaczało, że ze skrajnych płyt nic się na pewno nie pojawi, a tym samym, że usłyszymy wyłącznie wykonawców, którzy nagrali przynajmniej trzy płyty); po trzecie, kolejną zasadą, która przestawała obowiązywać, było niepojawianie się na Liście samych poprzedników i następników (tutaj uważam, że kajman poszedł trochę na łatwiznę i nie chciało mu się eliminować, co dawało czasem nie najlepsze efekty, np. gdy jako następnik „Ballady dla okruszka” usłyszeliśmy... „Jutro możemy być szczęśliwi”); w końcu po czwarte – utwory mogły pochodzić z pierwszej dziesiątki LP3, ale tylko po roku 2000, albo dodatkowo z pierwszej setki Topu (ogólnego albo polskiego). To ostatnie było w niektórych przypadkach dość sporym ułatwieniem.

Zupełnie na to nie zasłużyłem, ale proces podziału na drużyny zakończył się dla mnie w najszczęśliwszy możliwy sposób (przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę tylko tych obecnych). W związku z tym przez większą część konkursu prawie nie musiałem się odzywać – w rozpoznawianiu wykonawców ku3a świetnie radził sobie sam. Czasem nawet wprawiał mnie tym w lekkie zakłopotanie, kiedy nie wymieniwszy nazwy wykonawcy (bo po co marnować czas na takie oczywistości), zastanawiał się głośno, o którą jego płytę może chodzić. Chętnie pozastanawiałbym się razem z nim, gdybym tylko wiedział, kogo ma na myśli, wolałem zaś nie kompromitować się zbyt bezpośrednim pytaniem (zwłaszcza gdybym miał to robić przy co drugiej zagadce, a nawet częściej...). Raz tylko zdarzyło się, że ku3a przybrał zasępioną minę, mnie zaś utwór mocno się z czymś kojarzył, tylko nie wiedziałem jeszcze z czym. Dopiero w chwili, kiedy kajman (z pomocą neon.ki) odtworzył drugi z pary, doznałem olśnienia, wziąłem od ku3y długopis i zapisałem na naszej kartce: Archive (w sumie coś mi ta sytuacja przypomina...). Po tem zaś, ku swojemu własnemu zdziwieniu, zdołałem nawet przypomnieć sobie strasznie długi tytuł ich płyty – może nie aż tak bardzo dokładnie, jednak takich szczegółów, jak tego, czy zaczyna się on od „You All Look”, czy od „You Look All”, kajman podczas przyznawania punktów już się nie czepiał.

Od czasu, kiedy na XVII zlocie skompromitowałem się nierozpoznaniem debiutanckiej płyty Coldplay mimo słuchania jej parę dni wcześniej, swoją znajomość z tym albumem pogłębiłem dość znacznie, toteż kiedy zabrzmiał jeden z utworów, nie miałem wątpliwości, że szukany utwór pochodzi z ich płyty numer 2. Niestety, z tym albumem moja znajomość przedstawia się dużo gorzej, do tego stopnia, że zapytany o konkretny utwór miałbym poważne problemy ze stwierdzeniem, czy pochodzi on właśnie z tego albumu, czy może z następnego. ku3a co prawda czuł się pod tym względem nieco lepiej, zwłaszcza że, jak twierdził, „A Rush of Blood” mu się podobała, a „X&Y” niekoniecznie, ale nie wystarczyło to do wytworzenia sobie automatyzmu skojarzeń: mówimy „A Rush of Blood to the Head”, myślimy „The Scientist”...

Na szczęście odbiliśmy sobie to niepowodzenie w następnej zagadce – mimo mojej całej niezdolności do identyfikowania utworów ze słuchu, mimo wszystko nie miałem problemów, żeby rozpoznać ten, który parę godzin później miał za moją sprawą zabrzmieć ponownie przy ognisku. (Przy okazji prośba na przyszłość do wszystkich osób przygotowujących konkursy: unikajcie w nich w miarę możliwości wykonawców na bieżącą literę z ABC Listy! Prawdopodobieństwo zdradzenia czegoś przypadkiem jest, jak widać, niepokojąco duże...). Z następnego w dyskografii tej wykonawczyni „Upojenia” tylko jeden utwór trafił do pierwszej dziesiątki... Już cieszyliśmy się z ku3ą, że sześć punktów wpadło nam do kieszeni, gdy wtem sąsiednia drużyna złożona z jollyrogera72 i adamerii (wspierana też milcząco przez słoika, który odłożywszy „Zeszyty literackie” na bok, przypatrywał się grze z pewnym zainteresowaniem) zgłosiła sprzeciw – przecież płyta ta była nagrywana w duecie, zatem nie powinna być brana pod uwagę. Z ciężkim sercem kajman zmuszony był sprzeciw uznać.

Bardzo podobna sytuacja zdarzyła się też pod koniec rozgrywki, gdy w głośnikach odezwał się skrzeczący głos wokalisty AC/DC. Zgodnie z zasadami nie mogło to być nic z ostatniej płyty, po krótkim namyśle kwestia „Highway to Hell” czy „Thunderstruck” została rozwiązana na korzyść tego pierwszego. Tym większe było nasze zdziwienie, gdy naczelny zlotowy specjalista od AC/DC, czyli jollyroger72 zawyrokował do spółki z adamerią: „Back in Black” (słoik tym razem nie mógł ich wesprzeć – oddalił się wezwany pilnym telefonem). A ponieważ utwór ten nie spełniał warunków formalnych (w ostatnim topie na miejscu dopiero 144), zarzucił kajmanowi pomyłkę w dyskografii, argumentując, że intra „Hell Bells” nie da się pomylić z niczym innym. Przestraszyłem się poważnie, że kolejny raz sześć punktów przejdzie nam koło nosa. Z wielką ulgą odetchnąłem więc, gdy ostateczna instancja, czyli Wikipedia opowiedziała się po stronie kajmana tak zdecydowanie, że nawet jollyroger72 musiał uznać swój błąd (fakt, intra nie dało się pomylić, ale płytę, z której pochodziło, już tak...). A co do pytania, które się w tej sytuacji narzuca: nie, wcale nie wyedytowałem Wikipedii cichaczem pod stołem...

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: czw wrz 01, 2016 10:20 pm
autor: wwas
Chwilę, podczas której LLucky, tradycyjnie w towarzystwie jollyrogera72, opuścił nas w celu zaopatrzenia obiadowego, postanowiliśmy przeznaczyć na partyjkę Dixita – nasze pomniejszone grono (ze słoikiem tradycyjnie już niebiorącym udziału, ale uważnie się przyglądającym) akurat dobrze pasowało liczebnie. Grało się jak zwykle bardzo przyjemnie, choć żadna zagadka nie zapisała się w historii zlotów tak jak niegdyś „Z twarzą Marilyn Monroe” (ale dzięki temu wszystkich kart bezpiecznie będzie można użyć jeszcze raz na kolejnym zlocie). Jeżeli o mnie chodzi, utwierdziłem się w przekonaniu o braku talentu do tej gry, chociaż może to po prostu wina kiepskich kart, które w żaden sposób nie chciały się dopasować do konkretnych tytułów, przez co niemal ani razu przez całą rozgrywkę nikt nie wytypował mojej jako tej właściwej – na szczęście poza rundą, kiedy była ona rzeczywiście tą właściwą, dzięki czemu udało mi się w końcowych uniknąć zaszczytnej pozycji na końcu stawki. Z kolei na przeciwległym końcu tabeli po rozegraniu pełnego cyklu, po jednej rundzie z każdą osobą jako proponującą, zdarzył się remis – taką samą liczbę punktów zdobyli ku3a i adameria.

Ponieważ LLucky’ego jeszcze nie było widać na horyzoncie, padło pytanie, czy rozegrać kolejny cykl, ostatecznie stanęło jednak na wersji ograniczonej do dwóch rund z obydwoma zwycięzcami w roli proponujących. Ograniczenie to okazało się to o tyle dobrym pomysłem, że pod koniec rozgrywania pierwszej z rund LLucky faktycznie się pojawił z naręczem styropianowych pudeł i drugą kończyliśmy już potem w pewnym pośpiechu, gdyby więc miałoby ich być więcej, gra musiałaby zostać przerwana w połowie. Kiedy jednak po owym pośpiesznym zakończeniu podliczyliśmy punkty, okazało się, że... ku3a i adameria nadal remisują. Całe szczęście, że w tej rozgrywce jako nagroda nie był przewidziany kubek, bo chyba trzeba by go było przecinać na pół...

Nauczony doświadczeniem z poprzednich zlotów, że w Soplicówce lepiej jednak zamawiać dania inne niż pierogi, tym razem ze swojego obiadu byłem całkiem zadowolony, zwłaszcza że, co już wiedziałem po wczorajszej pizzy, ten zlot należał do tych, podczas których na apetyt nie mogłem narzekać. Poza tym nie można nie wspomnieć, że był to pierwszy w historii mojej bytności na zlotach obiad zjedzony na świeżym powietrzu – doświadczenie bardzo przyjemne i niewątpliwie warte jak najczęstszego powtarzania.

Po zrobieniu porządku z pustymi opakowaniami, ponieważ do planowanej godziny rozpoczęcia ABC Listy pozostało jeszcze trochę czasu, z propozycją jego wykorzystania wystąpił djjack, który, jak stwierdził, materiały do swojego Lombardu ma przy sobie zawsze, nie zawsze tylko jest okazja do ich wykorzystania. Pomysł przypadł wszystkim do gustu i już po chwili trzy drużyny głowiły się nad zawierającym jak najwięcej spośród wylosowanych liter jednowyrazowym tytułem utworu wykonywanego solowo przez wokalistkę (spowodowało to potem konieczność dociekania co do statusu Nosowskiej – czasem pojawiają się gdzieniegdzie opnie, jakoby był to zespół...)

Co prawda moja sympatia do Lombardu utrzymuje się na dość stałym wysokim poziomie, jednak muszę przyznać, że proces myślenia nad propozycją bywa cokolwiek stresujący, w dodatku mam tendencję do przywiązywania się do pierwszego pomysłu – trudno mi potem wpaść na jakiś inny. Na szczęście tym razem reszta drużyny spisała się lepiej, aczkolwiek określenie „reszta drużyny” jest w moim wypadku mało precyzyjne ze względu na przetasowania w trakcie – kiedy po pierwszej rundzie pojawił się Marcin Buchalski, trzeba było zrobić dla niego miejsce, poza tym pojawiły się głosy, że drużyna złożona ze mnie, kajmana i ku3y jest jednak trochę za silna, zostałem więc oddelegowany, by wesprzeć adamerię i jollyrogera72. Tak więc ostatecznie trudno mi powiedzieć, z którą pozycją w wynikach końcowych powinienem się identyfikować, zwłaszcza że w nowej drużynie też nie za bardzo miałem możliwość się wykazać – uniemożliwiła mi to karta ograniczająca w następnej rundzie skład każdej drużyny do jednej osoby (swoją drogą mam wrażenie, że pojawia się ona o wiele za często). Z mojej nowej do myślenia nad tytułem zawierającym nazwę geograficzną został więc oddelegowany adameria, chociaż jollyroger72, gdy djjack chwilowo nie patrzył, wysyłał mu ukradkiem silne fluidy, układające się w tytuł „Na plażach Zanzibaru”. Moja rola ograniczyła się do podliczenia punktów (swoją drogą propozycja okazała się bezkonkurencyjna), a jako bonus – także podobnego podliczenia dla słoika, który co prawda tradycyjnie już zrezygnował z czynnego udziału w konkursie, był jednak ciekaw, ile punktów zdobędzie wymyślone przez niego „W kinie w Lublinie” (niestety, nie za dużo).

Do samodzielnego myślenia zostałem zmuszony dopiero w ostatniej rundzie, która odbywała się w utrudnionych okolicznościach. Sprzyjająca nam dotąd pogoda nagle zmieniła zdanie, zmuszając nas tym samym do pośpiesznego ratowania całego dobytku, w tym wszystkich materiałów lombardowych, przede wszystkim zaś sprzętu grającego. Na szczęście wśród wyposażenia ogrodowego znalazł się również duży, zielony parasol, akcja ratunkowa nie była więc zbyt skomplikowana, spowodowała jednak pewne zamieszanie, przez co do wymyślania tytułu związanego z tańczeniem, który zawierałby jak najwięcej liter N, a do tego jakieś polskie litery, nikt nie miał już głowy, a przynajmniej nikt z mojej drużyny nie raczył mnie wesprzeć, przez co ostatecznie nie byłem w stanie uwolnić się od swojego pierwszego pomysłu. Co prawda „Nigdy więcej nie tańcz ze mną” było tytułem wielce zasłużonym dla poprzednich edycji Lombardu, było jednak też tytułem na tyle długim, że powodowało wejście w drugi próg podatkowy, w efekcie wymyślone (w przerwach w akcji ratunkowej) przez drużynę neon.ki „Domino Dancing” mimo braku polskich liter okazało się dużo bardziej opłacalne.

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: sob wrz 03, 2016 8:45 pm
autor: neon.ka
wwas pisze:W końcu, co zdarzyło się pierwszy raz w historii zlotów, byłem zmuszony sam zacząć przekrzykiwać oponentów – ci, których tym razem na zlocie zabrakło, stracili niepowtarzalną szansę, żeby usłyszeć, jak podnoszę głos.
Cóż, mam nieco odmienne zdanie na temat tego, czym jest przekrzykiwanie innych. ;-) Natomiast nie zaprzeczę, że jak na Twój stoicki spokój, rzeczywiście było widać, że emocje w Tobie wrą.
wwas pisze:Tym większym zaskoczeniem były wyniki głosowania – mój skład zgłoszony dla formalności poparły aż cztery osoby, co oznaczało, że musiała być wśród nich przynajmniej jedna dobra. Tryumf złych był więc niepodważalny, choć trudno powiedzieć, czy i w jaki sposób przełoży się to na obecność w zestawie bluesa. neon.ka tłumaczyła się potem... omyłkowym wybraniem nie tej karty do głosowania.
O, dziękuję Ci, że w tak łagodny sposób opisałeś ten kompromitujący dla mnie fragment zlotu. ;-) Pocieszam się tym, że bez względu na wynik wszystkich misji, i tak byśmy przegrali, bo wiedzieliście kto jest merlinem.
wwas pisze:w efekcie wymyślone (w przerwach w akcji ratunkowej) przez drużynę neon.ki „Domino Dancing” mimo braku polskich liter okazało się dużo bardziej opłacalne.
Moja wrodzona uczciwość każe mi napisać, że w rzeczywistości tytuł ten został nam podszepnięty przez słoika [który należał do jednoosobowej drużyny nie biorącej udziału w konkursie]... - za co mu bardzo podziękowaliśmy :-)

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: pn wrz 05, 2016 11:23 pm
autor: wwas
neon.ka pisze:Cóż, mam nieco odmienne zdanie na temat tego, czym jest przekrzykiwanie innych
Zdaję sobie sprawę, że w związku z brakiem wprawy, nie wychodziło mi to najlepiej...
neon.ka pisze:i tak byśmy przegrali, bo wiedzieliście kto jest merlinem
Zmartwię Cię - akurat jollyroger72 niekoniecznie wiedział.

A tymczasem:

Jedyne w dotychczasowej historii zlotów ABC Listy odbywane przy ognisku, przy literze B, zapisało się w naszej pamięci, co oczywiste, wyjątkową atmosferą, ale także rekordową liczbą uczestników oraz, już nieco mniej chlubnie, nie najlepszą, mówiąc eufemistycznie, jakością dźwięku. Co prawda pełne odtworzenie ówczesnej atmosfery nie byłoby możliwe, zwłaszcza że zgodnie z wypracowanym od tamtego czasu harmonogramem zlotów punkt kulminacyjny pojawia się zawsze sporo wcześniej (dla przypomnienia: wówczas ostatnie propozycje były odtwarzane nieco po północy), a zatem zamiast rozgwieżdżonego nieba towrzyszyło nam światło dzienne, lekko tylko przechodzące pod koniec w szarość (zresztą i tak w podziwianiu gwiazd przeszkodziłyby nam dzisiaj chmury). Należy jednak przyznać, że organizator bardzo się starał, żeby do nieosiągalnego ideału zbliżyć się na tyle, na ile tylko było możliwe, co przejawiało się m.in. w kiełbaskach – o ile na ogół nie jestem zbyt wielkim miłośnikiem ich pieczenia, o tyle tutejsze kije okazały się bardzo wygodne, a same kiełbaski wyjątkowo smaczne (dodatkowo można było ich smak wzbogacić dodatkiem musztardy, wymagało to jednak zapolowania, co było o tyle trudne, że dość często zmieniała miejsce pobytu...). Niestety, pod drugim względem było gorzej – co prawda ponownie pobiliśmy teraz rekord liczby zgłaszających, było to jednak rekord w przeciwną stronę...

Na pocieszenie, pod trzecim względem obecne ABC Listy w niczym nie przypominało tego sprzed czterech lat (tak, naprawdę aż tylu!) – jak się okazuje, oddalenie od linii kolejowej, też miewa pewne zalety. Poza tym profesjonalne głośniki LLucky’ego zostawiały używany wówczas laptop tscha daleko w tyle pod każdym względe. Tak właściwie, nie były one jedynym sprzętem używanym podczas tej edycji - zapowiadając swoją propozycję djjack jako ciekawostkę zademonstrował odtwarzacz kaset z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych, na którym własnoręcznie nagrał piosenkę Howarda Jonesa. Odtwarzacz nadal działał, co djjack z dumą zaprezentował, jednak nasyciwszy oczy ówczesnym cudem techniki i wysłuchawszy paru taktów, na resztę utworu przełączyliśmy się na sprawdzone nagłośnienie współczesne.

Do zabawy zgłoszono 12 utworów (plus jeden pozaregulaminowy, nie całkiem mieszczący się nawet w stosowanym dotychczas pojęciu dzikiej karty), podczas gdy liczba obecnych wynosiła 13, a zatem czynnik, który w poprzednich edycjach nierzadko mocno nam utrudniał zgadywanie zgłaszających, tym razem robiłby to wyjątkowo słabo. Robiłby, ponieważ słoik wbrew zasadom zdradził zawczasu, że zabawa, a tym bardziej zgłaszanie do niej utworów, nie interesuje go zupełnie. W efekcie nawet to drobne utrudnienie zniknęło zupełnie. W połączeniu z pewną wprawą, do której doszliśmy w ciągu poprzednich dziewięciu edycji, sprawiało to, że przyporządkowanie zgłaszających do utworów udawało się nam całkiem nieźle. Kiedy na przykład zapowiedziany został utwór z roku 1987 wykonywany przez nikomu nieznanego wykonawcę o imponującym trzytygodniowym stażu na Liście, wszyscy od razu znacząco spojrzeli na Marcina Buchalskiego, który zresztą zaraz przyznał w swojej zapowiedzi – stali bywalcy wiedzą, że zawsze wyszukuje zapomniane smaczki z początkowego okresu LP3. Z kolei zapowiadając zgłoszone przez siebie „Black or White”, bez trudu zidentyfikowany ku3a przypomniał, że stali bywalcy wiedzą, że podając propozycje, ani trochę nie myśli o utrudnianiu innym zgadywania i w związku z tym nie stroni od oczywistości. Najbardziej zaś ułatwione zgadywanie miała Martyrka – przed wysłaniem swojej ostatecznej propozycji, wcześniej próbowała zgłosić aż cztery różne utwory, z których każdy okazywał się zajęty (co prawda djjack nie zdradził jej przez kogo, ale jakoś bez większych trudności zdołała zidentyfikować całą czwórkę konkurentów).

Jak na zupełnie niezainteresowanego zabawą, słoik obserwował nas z całkiem sporą uwagą i wyrazem twarzy niewyrażającym przesadnego cierpienia (może dlatego, że na „Zeszyty literackie” robiło się już jednak trochę za bardzo szaro). Przy jednym z utworów pozwolił sobie nawet na osobistą dygresję – podzielił się wspomieniem z słuchania go na liście przebojów w Radiu Lublin. Zmieniło się to, kiedy zapowiedziany został utwór zgłoszony przez kajmana – stwierdził, że tekstów utworów Anny Marii Jopek (przynajmniej niektórych), nie jest w stanie słuchać. Na potwierdzenie swoich słów czym prędzej podniósł się z ławki i zniknął w drzwiach budynku, „Ale jestem” wysłuchaliśmy więc w gronie pomniejszonym.

Nie wiem, w jaki sposób udało się to słoikowi osiągnąć bez słyszenia, ale jego biały kapelusz ponownie pojawił się w drzwiach dokładnie w momencie wybrzmienia ostatnich taktów utworu. Niestety, nie miałem dla słoika dobrych wieści – zgłoszony przeze mnie utwór należał do repertuaru tej samej wokalistki, z którego to powodu wyraziłem w swojej zapowiedzi żal (LLucky nie omieszkał tego prześmiewczo skomentować: stwierdził, że stali bywacy wiedzą, że w każdej swojej zapowiedzi muszę kogoś przeprosić – absolutnie niezgodnie z prawdą). Na szczęście, usłyszawszy tytuł, słoik ku mojej wielkiej uldze stwierdził, że tekst mojego numeru 1 z jej topu (który swoją drogą był pierwszym na forum topem wykonawcy, w którym brałem udział) aż tak bardzo go nie irytuje i jest w stanie go słuchać, tak więc, za co jestem mu niewymownie wdzięczny, pozostał na ławce.

Dalsza część zapowiedzi wyszła mi dość średnio – może była to kwestia zbyt mało okazałego piórka, może nasilającego się zszarzenia, w każdym razie moment jego pojawienia się podczas zapowiedzi pozostał niezauważony. Dopiero w połowie piosenki kajman zauważył, co trzymam na dłoni – wywołało to u niego szeroki uśmiech, zaraz też zwrócił na to uwagę siedzącej kawałek dalej Martyrki. Kiedy jednak ta próbowała się przysunąć, powstało lekkie zamieszanie, w wyniku którego piórko delikatnie sfrunęło na ziemię (w sumie całkiem dobra metafora przemijalności szczęścia...)

Co prawda wielokrotnie zdarzało się już podczas zlotów reprezentowanie danego wykonawcy przez większą liczbę utworów, nigdy jednak nie zdarzyło się dotąd, żeby wszyscy trzej reprezentanci byli odtwarzani bezpośrednio po sobie. Cóż, zawsze kiedyś musi być pierwszy raz – trzecią Annę Marię Jopek zgłosił adameria. Na samo wspomnienie, że chodzi o duet z Patem Methenym słoik czym prędzej wykonał w tył zwrot, zanim jednak zniknął nam z zasięgu wzroku, zdążył jednak usłyszeć jeszcze fragment zapowiedzi adamerii, w którym stwierdzał on, że w przeciwieństwie do mnie za nic słoika przepraszać nie zamierza – jeżeli słoik nie chce słuchać tak świetnego utworu, to tylko jego strata...

Przed zdradzeniem ostatniego, dwunastego utworu djjack opowiedział o swojej wymianie wiadomości z Miszonem. Otóż gdy ten ostatni dowiedział się, że jego udział w zlocie jednak nie będzie możliwy, zgłoszoną wcześniej propozycję wycofał. Odrzucił nawet sugestię djjacka, by skorzystał ze sprawdzonej instytucji dzikiej karty. W efekcie utwór zniknął z oficjalnej listy zgłoszeń, djjack zaproponował jednak, żebyśmy posłuchali go teraz nieoficjalnie, myśląc przy tym ciepło o Miszonie. Głos ku3y sugerującego, że skoro Miszon nie chciał, żebyśmy tego utworu słuchali, powinniśmy uszanować jego wolę, utonął wśród ogólnych potakiwań, po chwili z głośników rozległa się więc seria (zaskakująco ciężkich) dźwięków. Na pocieszenie dla Miszona napiszę, że akurat tego utworu słuchaliśmy wyjątkowo mało uważnie – pogoda znowu uraczyła nas swoim kaprysem i choć na szczęście sprzęt grający był należycie zabezpieczony pod rozpiętym parasolem, gorzej przedstawiała się sytuacja z kiełbaskami, które trzeba było teraz pośpiesznie ratować.

Na koniec nastąpiło drobne wyjaśnienie, bo przyznam, zwątpiłem już w dokładność swojego liczenia. Tak, wszystko się zgadzało – utworów miało być dwanaście, nie licząc Miszona, a ponieważ usłyszeliśmy dwanaście, w tym Miszona, oznaczało to, że jeszcze jeden pozostał. Było to celowe zagranie ze strony djjacka – specjalnie przeniósł jeden na koniec, żeby jednak wprowadzić do zgadywania brakujący element niepewności. Okazało się bowiem, że z przedzlotowego obowiązku nie wywiązał się bobby-x (natychmiast skupił na sobie jedenaście pełnych wyrzutu spojrzeń), osobą, która zgłosiła dwunasty utwór, był zaś TomaszBr (przy czym status jego utworu nie jest dla mnie całkiem jasny – z jednej strony propozycje od osób, których plany zmieniły się w ostatniej chwili zawsze były traktowane pełnoprawnie, wystarczy wspomieć choćby pamiętne dinozaury przy literze E, z drugiej w tradycyjnie rozegranym po ABC Listy na najlepszy spośród zaprezentowanych utworów, nie był dostępny). Przyznam, że wybór Majki Jeżowskiej nieco mnie zaskoczył – oczywiście, wyszycy na zlocie też bardzo lubimy haszkę, zastanawiam się jednak, jakie było w tym wyborze drugie dno...

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: wt wrz 06, 2016 5:42 pm
autor: LLucky
wwas pisze:z którego to powodu wyraziłem w swojej zapowiedzi żal (LLucky nie omieszkał tego prześmiewczo skomentować: stwierdził, że stali bywalcy wiedzą, że w każdej swojej zapowiedzi muszę kogoś przeprosić – absolutnie niezgodnie z prawdą)
Tak naprawdę dobrze pamiętam tylko jedną sytuację, kiedy kogoś przepraszałeś, bo tym kimś byłem ja. Coś mi się też w głowie obija, że wokół motywu "podbierania" cudzych wyborów zbudowałeś jedną z zapowiedzi, ale oczywiście nie pomnę, przy jakiej to było literce. Zatem zgadza się: zażartowałem niezgodnie z prawdą, ale w nawiązaniu do motywu "stali bywalcy wiedzą", który (jak widać) zatacza coraz szersze kręgi. Bo dobry żart musi mieć w sobie odrobinę absurdu.
Stali bywalcy wiedzą, o czym myślę. ;) :D

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: wt wrz 06, 2016 6:00 pm
autor: jollyroger72
wwas pisze:Zmartwię Cię - akurat jollyroger72 niekoniecznie wiedział.
Nie pamiętam, czy wiedziałem, czy też nie. Pierwszy raz w to grałem 8)

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: wt wrz 06, 2016 10:21 pm
autor: wwas
Cóż, trzeba kończyć, zwłaszcza że relacja była jedną z krótszych, a czas jej pisania - chyba najdłuższy z dotychczasowych:

Wspomniane głosowanie na najlepszy utwór wymagało dwóch rzeczy: po pierwsze, stabilnego podłoża, nienarażonego na deszcz i pojawiające się od czasu do czasu podmuchy wiatru; po drugie, oświetlenia, tak aby głosujący mieli szansę zobaczyć, przy którym tytule dopisują punkty. Sceneria przy ognisku nie zapewniała żadnej z nich, była jednak na tyle przyjemna, że nikt nie chciał jej chwilowo opuszczać. Głosowanie zostało więc przełożone na bliżej nieokreśloną przyszłość (djjack przygotował stosowne karteczki na jednym ze stolików w dużej sali; w moim wypadku zdecydowanie niewarto było się śpieszyć – moja Jopek znalazła się na szarym końcu, daleko za dwiema pozostałymi piosenkami tej wokalistki, czołówka zaś została zdominowana przez Jacksonów). Na razie zaś mistrzem ceremonii został mianowany bobby-x, który wykorzystując stare umiejętności harcerskie, skrupulatnie pilnował czasu, tak aby nie doszło do powtórki mojej przygody z czasów licealnych – podczas jednego z ówczesnych ognisk o piekących się w żarze ziemniakach przypomnieliśmy sobie po pięciu godzinach, po czym wyjęliśmy z ogniska stertę małych węgielków. Dzięki bobby’emu-x tym razem nic takiego nie nastąpiło – już po chwili mogliśmy delektować się idealnie wypieczonymi kartofelkami, odpowiednio przyprawionymi rozmową na niełatwy temat finansowania radia...

Ten wieczór okazał się znacznie cieplejszy od poprzedniego, toteż mój sweter mógł go spokojnie spędzić w typowym dla siebie miejscu na dnie plecaka. Również kiedy po spałaszowaniu ostatnich ziemniaków i wyczerpaniu tematu rozmowy, przenieśliśmy się w końcu do sali, udało mi się tam nie zamarznąć.

Tymczasem głos zabrał ponownie djjack, tym razem, aby podziękować wszystkim, dzięki którym udało mu się niedawno zdobyć zaszczytny tytuł gdańskiej osobowości roku. Największą wdzięczność wyraził swojemu imiennikowi-adminowi, który zareklamował akcję odpowiednio rzucającym się w oczy banerem, co w najbardziej bezpośredni sposób przyczyniło się do jego sukcesu. Ponieważ jednak tamtego Jacka z nami nie było, opakowaniem czekoladek Merci w jego imieniu podzielili się inni. Chociaż, do czego przyznam się ze wstydem, sam nie wsparłem djjacka swoim SMS-em, to jednak czekoladki były na tyle apetyczne, że nie mogłem się oprzeć.

Plan zlotu nie przewidywał zbyt szczelnego wypełnienia tego wieczoru konkursami, zatem nikt nie przerywał leniwie toczących się w podgrupach rozmów. Djjack rozwijał temat osobowościowy, opowiadając teraz o swoich planach wydawniczych. Z kolei jollyroger72 z bobbym-x i Marcinem Buchalskim męczyli nieśmiertelny temat utworów, których pierwotne wersje radiowe zostały już dzisiaj prawie zapomniane, przy okazji mocno pomstując na wersje pewnych utworów, które słyszeliśmy podczas niedawnego polskiego Topu. Druga runda konkursu kajmana, chociaż gotowa do rozpoczęcia w każdej chwili (z neon.ką na stanowisku za komputerem, patrzącą na mnie groźnie, gdy tylko próbowałem się zanadto zbliżyć), musiała jednak poczekać, aż uczestnicy poczują, że przyszedł już na nią właściwy moment. Konkursy mają jednak to do siebie, że relacjonuje się dużo łatwiej, a sam opis zasad często już pozwala wypełnić przynajmniej dwa długie akapity, gdy tymczasem po słabo ustrukturyzowanych rozmowach można się tylko prześlizgiwać, często zaś trudno napisać o nich więcej, poza faktem, że się odbyły. Z tego powodu pozwolę sobie przejść od razu do momentu krótko przed północą, kiedy to konkurs został w końcu rozpoczęty, wywołując tym samym u czytelników mylne wrażenie, jakoby ta część zlotu również była przeładowana konkursami.

Ponieważ rundę przedpołudniową wygrała drużyna w składzie ku3a + ja, podczas ustalania nowych składów, zostałem wyznaczony (raczej niesłusznie, bo tamto zwycięstwo było dziełem raczej jednoosobowym) na kapitana jednej z nowych drużyn z prawem wyboru pozostałych członków. Od razu rzuciło mi się w oczy, że w gronie kapitanów nie znalazł się Marcin Buchalski, które to niedopatrzenie natychmiast skwapliwie wykorzystałem. Gdy zaś LLucky poprosił mnie, żebym wybrał do drużyny jeszcze trzecią osobę, po chwili zastanowienia wybrałem... LLucky’ego – podczas poprzednich edycji tego konkursu parę razy zdarzyło mu się już uratować mi już skórę, wiązałem z nim spore nadzieje.

Niestety, nadzieje okazały się płonne – nawet tak doborowa ekipa nie zdołała uchronić mnie od ostatniego miejsca. Udało mi się w tej rundzie zaliczyć osiągnięcie porównywalne z niegdysiejszym niepoznaniem po głosie Amy Winehouse – tym razem zaćmienie padło na wokal Damona Albarna i nie przeszkodził w nim fakt, że w przesłuchania na potrzeby rozgrywanego na forum topu Blur zaangażowałem się stosunkowo mocno, a od zakończenia owego topu nie minęły jeszcze dwa miesiące...

Zabłysnąć udało mi się tylko raz, przy zespole „Raz, Dwa, Trzy” – kiedy usłyszałem początek „Kołysanki dla okruszka”, coś mnie tknęło, przypomniałem sobie poranną rundę i wpisałem: „Jutro możemy być szczęśliwi”, kręcąc jednocześnie głową z dezaprobatą, jak kajman mógł do czegoś takiego dopuścić. Małe deja vu przeżyłem też, kiedy ponownie punkty za odgadniętą piosenkę przeszły nam koło nosa, tym razem za sprawą U2 – dedukcja, która pozwoliła mojej drużynie stwierdzić, że szukanym utworem jest „One”, nie była zbyt trudna. Kiedy jednak kajman oficjalnie potwierdził nasz wynik, spotkało się to z gwałtownym protestem ku3y, który stwierdził, że utwór odtworzony jako następnik na pewno nie pochodził z „Zoorpy”.

Ostateczne różnice punktowe były stosunkowo niewielkie (zwłaszcza w porównaniu z niektórymi pamiętanymi z poprzednich zlotów), co jednak w żaden sposób nie umniejsza ostatniości miejsca zajętego przez moją drużynę. Tryumf zaś święciła drużyna... słoika, który tym razem dał się namówić na w pełni czynny udział i nie dał konkurencji szans. Być może nieco pomógł mu w tym fakt, że, jak potem stwierdził, rok 2003 to szczyt jego zainteresowania Listą, z tego zaś roku, co na koniec zdradził kajman, pochodziły wszystkie utwory (nie licząc tych kilku z topowych setek; cóż, jestem lekko rozczarowany takim pójściem na łatwiznę...).

Kwestia, co dalej, została szybko rozstrzygnięta również przez słoika, który zapowiedział, że jeżeli będą to kalambury – idzie spać, a jeżeli Dixit – chętnie dołączy. Nie chcąc tracić rzadkiej okazji zagrania w jego towarzystwie, wszyscy zgodnie opowiedzieli się za Dixitem, by następnie równie zgodnie dać się w tej grze pokonać. Tego ostatniego dowiedziałem się już jednak z drugiej ręki – spadek wieczornej wytrzymałości podczas drugich zlotowych nocy to jedno z mniej przyjemnych zjawisk nasilających się wraz z wiekiem. O ile jednak podczas jesiennego zlotu jeszcze walczyłem i w końcowym etapie kalamburów ostatkiem sił podtrzymywałem opadające powieki, o tyle teraz poddałem się od razu i z lekkim żalem opuściłem szykujących się do gry kolegów.

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: wt wrz 06, 2016 10:26 pm
autor: wwas
Tym razem w jadalni podczas śniadania w pewnej chwili zrobił się lekki tłok, przez co niektórzy musieli nawet wstać z krzeseł. Być może konieczność wyjazdu sprawiła, że proces konsumpcji nie mógł się już rozciągnąć w czasie tak jak wczoraj. Może też brak planów konkursowych sprawił, że ci, którzy już skończyli, nie mieli już bodźca do szybszego wyjścia na zewnątrz (chociaż dzień wstawał bardzo pogodny i chyba jeden z pierwszych naprawdę cieplejszych w tym roku). A może po prostu zainicjowana przez słoika rozmowa była tak ciekawa, że żal było ją opuszczać. Zaczynając od zawsze zajmujących tematów językowych (przyznał się do ukrakowego poprawiania słowa „ilość” na „liczba” w oficjalnych dokumentach sądowych), przeszedł następnie do rozważań, jak rozwinęłaby się muzyka rozrywkowa, gdyby dominującym instrumentem nie została w niej gitara.

Rozmowa miała swoją kontynuację w samochodzie. LLucky pożegnał się z nami jako pierwszy, pozostałych dziesięć osób, podzieliwszy się pomiędzy dwa pojazdy, zmierzało wspólnie w stronę Dworca Centralnego. Przy okazji mijanego teatru djjack opowiadał o pewnych swoich dawnych wrażeniach, kiedy to podczas pewnej sztuki obudziła się w nim żądza krwi jednej z aktorek. Jednak główny temat rozmowy zainicjował ponownie słoik, było to zaś, niezmiennie ciekawe, obgadywanie nieobecnych (czyli tych jadących drugim samochodem). Na wstępie przedstawił przekonujący wywód, że tego tematu w żadnym wypadku nie da się uniknąć, jeżeli więc ktoś miał pod tym względem jakieś obiekcje, czym prędzej o nich zapomniał. Gorzej, że w pewnym momencie słoik złamał reguły i jednym z obiektów obgadywania stałem się też ja, chociaż byłem jak najbardziej obecny (chociaż być może mało się rzucałem w oczy za kierownicą...).

Na szczęście obgadywanie było na tyle łagodne, że nie wywołało u mnie zbyt silnych wstrząsów, a tym samym nie spowodowało zagrożenia na drodze i na dworzec udało nam się dotrzeć szczęśliwie. Mam wielką nadzieję, że teraz równie szczęśliwie uda nam się dotrwać do następnego zlotu. Do zobaczenia!

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: śr wrz 07, 2016 4:45 pm
autor: jollyroger72
wwas pisze:Mam wielką nadzieję, że teraz równie szczęśliwie uda nam się dotrwać do następnego zlotu. Do zobaczenia!
Życie pokazało, że spotkaliśmy się wcześniej niż na kolejnym Zlocie :)

Wielkie dzięki za (mimo wszystko) obszerną i rzeczową relację. I do zobaczenia :wink:

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: śr wrz 07, 2016 5:46 pm
autor: kajman
wwas pisze:aby głosujący mieli szansę zobaczyć, przy którym tytule dopisują punkty
Tak sobie pomyślałem, że głosowanie mogłoby być ciekawe, gdybyśmy jednak nie mogli zobaczyć na co głosujemy.
wwas pisze:była jednak na tyle przyjemna, że nikt nie chciał jej chwilowo opuszczać
A to akurat jest nieprawda, bo ja w każdym wypadku wolę przejść do pomieszczenia niż przebywać przy ognisku. Zresztą dosyć szybko je opuściłem i upieczonego kartophla przyniesiono mi do sali.
wwas pisze:jestem lekko rozczarowany takim pójściem na łatwiznę
To nie było pójście na łatwiznę tylko przyjęcie pewnej ustalonej konwencji.

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: ndz wrz 11, 2016 8:57 am
autor: kajman
Pozwolę sobie wrócić do mojego notowania listy, ktore zaprezentowałem.
Z utworów, które się w nim znalazły dosyć szybko na LP znalazły się Florence, Adele i Roxette. Pierwsze i trzecie osiągnęły znacznie mniej niż w mojej zabawie, Adele prawie tyle samo. W sierpniu do zestawu dodali Cheap Trick, ale kompletnie się nie przebiło.
No a do nowego zestawu dodano Davida. W mojej zabawie wyglądało to tak:
5 2 2 David Bowie - Dollar Days
Ciekawym jak wypadnie konfrontacja z rzeczywistością.

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: ndz wrz 11, 2016 9:08 am
autor: jollyroger72
kajman pisze:Ciekawym jak wypadnie konfrontacja z rzeczywistością.
A jak będzie wyglądało alternatywne notowanie listopadowe? :)

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: ndz wrz 11, 2016 2:28 pm
autor: kajman
Jeżeli będzie to do listopada jeszcze sporo czasu.

Dzień pierwszy – piątek – 6 maja 2016 r.

: ndz lis 06, 2016 11:01 am
autor: djjack
Dzień pierwszy – piątek – 6 maja 2016 r.

Od kilku już zlotów korzystam z tego samego środka lokomocji, do którego się przyzwyczaiłem. PolskiegoBusu, który odjeżdża z Gdańska o 9:30 i jest w Warszawie około 14:05. Podróż spędziłem wspólnie z Doktorem Snem Kinga czyli dorosłym Dannym Torrencem, który jako dziecko ocalił siebie i mamę przed szalonym ojcem w powieści „Lśnienie”. A dokładniej z pierwszą częścią Jego przygody z Prawdziwym Węzłem (245 stron z ponad 650). I tylko cały czas jest mi żal tego poczęstunku. To był wyjątkowo miły gest ze strony przewoźnika. Ale nic nie może przecież wiecznie trwać…
Z autobusu przesiadłem się na tramwaj, wcześniej kupując bilet czasowy na 75 minut. Dojechałem do Dworca Centralnego, zafundowałem sobie hot-doga i mając jeszcze zapas czasowy zwiedziłem odnowioną płytę główną dworca. Posiedziałem trochę w poczekalni przy Biedronce, aż w końcu przyszedł ten moment, abym zszedł na dół i zaczął wypatrywać jednej znajomej twarzy i jednej zupełnie nieznajomej. Pierwszy na horyzoncie pojawił się wwas. Zjechaliśmy schodami na odpowiedni peron i odebraliśmy z pociągu Słoika. Potem doszli do nas Ku3a oraz adameria. A na końcu do kompletu dołączył jollyroger72. Poszliśmy na parking strzeżony zapakować do samochodu Wojtka nasze walizki oraz torby i na jakiś czas nasza grupa się rozdzieliła. Wojtek, Słoik i ja wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy w stronę Emowa. A Ku3a i Jolly już byli myślami na spacerze w kierunku Trójki.
Pomimo obaw, ulice Warszawy nie były zbytnio zakorkowane w to piątkowe popołudnie. Zatem podróż nie była zbyt długa i męczącą. W samym Emowie trochę się zgubiliśmy. Ale ostatecznie dotarliśmy do ośrodka jeszcze przed Listą. Przywitał nas Llucky. Wypakowaliśmy bagaże, przydzieliliśmy sobie pokoje i powoli szykowaliśmy się do słuchania Listy przy ognisku. Llucky rozłożył sprzęt grający. Potem jedną zapałką rozniecił ogień. I wokół ogniska spędziliśmy kolejne prawie trzy godziny. Sam mocno się udzielałem, aby podtrzymać ogień w ognisku, dokładając mniejszych gałązek i większych szczap. Moje ostatnie ognisko w którym uczestniczyłem (nie licząc ogniska w Śródborowie podczas mojego trzeciego Zlotu) było w 1985 roku zimą w Sobieszewie. 31 lat temu…
Byłbym zapomniał. Po dziewiętnastej dołączyła do nas jeszcze neon.ka i Yacy. Słuchając wspólnie Listy rozmawialiśmy o piosenkach z bieżącej Listy, o punktach Wojtka w znawcy, o książce o Dolnym Mieście, o Panu Tadeuszu, o artystach na literę J i o ognisku. Kompletowaliśmy też zamówienie na pizzę (w moim przypadku wspólnie z jollyrogerem72 zamówiliśmy „Borynę na Hawajach”). No i dochodziły do nas pierwsze informacje o wizycie-niewizycie w Trójce.
Kiedy dojechali do Nas Zlotowicze goszczący wcześniej w radiu – można powiedzieć, że byliśmy już w komplecie. Przyjechali - Martyrka, Kajman, Kuba, adameria i jollyroger72. Pojawiła się na stołach pizza i zaczęliśmy jeść bardzo spóźnioną kolację. A potem przyszedł czas na pierwszy konkurs Kajmana. Odgadywanie piosenek pochodzących z Listy Przebojów Programu III, ale w świecie równoległym. Kajman wybrał 30 piosenek, które były propozycjami na Forum do Listy, ale które nigdy na Listę nie trafiły. A większość z nich chyba nawet nigdy nie została zagrane w Trójce. I odtworzył je we fragmentach zgodnie z ustaloną przez siebie kolejnością na wspomnianej wyimaginowanej liście. Były spadki, były awanse, były stagnacje i były nowości. Niektóre bardzo, bardzo wysoko. Jedną piosenkę musiał Kajman celowo wypikać ze względu na nieprzyzwoite słowa w tekście.
I w końcu wielkie zakończenie dnia. Tyle razy narzekałem, że omijają mnie nocne kalambury, bo najczęściej już o tej porze śpię. Więc tym razem się zaparłem i doczekałem do tej zlotowej zabawy. A że jest ona jedną z moich ulubionych (obok Dixit!), to tak mnie ona wciągnęła, że ledwie się obejrzałem, a okazało się, że jest sobota, godzina trzecia trzydzieści. Tak, tak – jak to na kalamburach czas płynie szybciej niż zwykle. Ale co tam spanie, kiedy trzeba pokazać całym sobą „Podwórkową kalkomanię”, „Les Rois du Monde”, „Paperlate” albo „Iridescent” oraz odgadnąć takie piosenki jak „Z imbirem”, „Bożek gorzelny”, „Videonarkomania” czy też „Das Land der Elefanten”. Kalambury to jest to!

Dzień drugi – sobota – 7 maja 2016 r.

: ndz lis 06, 2016 11:07 am
autor: djjack
Dzień drugi – sobota – 7 maja 2016 r.

Po kilku godzinach snu obudziłem się w sobotni poranek z pierwszą myślą – nie jest źle. Ale potem przyszła myśl druga - ciekawe kiedy to manko w spaniu da o sobie znać. Na szczęście w sobotę nie dało.
Tym razem okazało się, że jolly jest już po śniadaniu, więc sobotnia tradycja wspólnego posiłku niestety została w tym momencie zerwana. Poszedłem do kuchni, gdzie zastałem Słoika. Zrobiłem sobie herbatę. Sprawdziłem zawartość naczynia stojącego na stole i na szczęście dowiedziałem się, że tą solą nie należy sobie słodzić herbaty. Znalazłem jakiś talerzyk, łyżeczkę oraz nóż i zrobiłem sobie kilka kanapek. Z serem, z pasztetem, z szynką i z dżemem (to znaczy – nie, że wszystko razem na jednej kanapce, tylko każda kanapka z czymś innym). Kuchnia powoli zaczęła się zapełniać kolejnymi osobami. Po śniadaniu zwolniłem miejsce i usiadłem sobie w kąciku. Kiedy już wszyscy byli po pierwszym w tym dniu posiłku – wyszliśmy na świeże powietrze i otworzyliśmy strefę konkursową. Pierwsza zabawa nazywała się „Avalon”. Brałem w nim udział pierwszy raz. I powiem szczerze – wciągnąć mnie, nie wciągnęła. Ale już wiem na czym polega, znam jej reguły. Może jeszcze kiedyś się skuszę. Cała rozgrywka zajęła nam chyba prawie dwie godziny. Więc jeszcze w trakcie wybieraliśmy sobie przez Internet dania na obiad. Ja ponownie skusiłem się na zraza, ale chyba następnym razem wybiorę sobie mimo wszystko coś innego – bo trzy zrazy pod rząd na trzech kolejnych zlotach, to chyba jednak zbyt duża kumulacja. Czas oczekiwania na obiad wypełnił nam muzyczny konkurs Kajmana – zmodyfikowana wersja Jego poprzednich zabaw w odgadywanie tytułu piosenki, tytułu płyty i nazwy wykonawcy na podstawie pary specyficznych muzycznych podpowiedzi oraz kolejna moja ulubiona rozrywka czyli gra w Dixit! Do obrazka ze studnią zaproponowałem piosenkę Madonny o tytule „Deeper and Deeper”. A wcześniej m.in. szukaliśmy skojarzeń do tytułów - „Drzwi”, „Maj”, „Kryzysowa narzeczona” oraz „Las Maquinas de la Muerte.

Po obiedzie rozegraliśmy jedną partyjkę „Lombardu”. A że były 3 grupy, zatem partyjka składała się z trzech osobnych rund. A potem przyszedł czas na…
Podczas „Forumowo-Zlotowego ABC Listy” zaprezentowałem utwór Howarda Jonesa „Things Can Only Get Better”. Jednocześnie towarzyszył temu dość długi wstęp, który postaram się dzisiaj zacytować.
Nie słuchałem Listy od początku jej istnienia. W naszym domu było jedno radio – takie długie, pudełkowe o nazwie Beskid. Ono było na prąd. I odbierało fale długie, a na nich Program Pierwszy Polskiego Radia. Stąd pierwsza lista, której słuchałem, to była Lista Przebojów Magazynu „Rytm”. Lubiłem też „Lato z Radiem”. W telewizji była „Telewizyjna Lista Przebojów”, „Videoteka” i „Przeboje Dwójki”. Mieliśmy jeszcze jedno radio. Ale ono było na baterie. I na nim – kiedy udało się kupić baterie w sklepie zielarskim albo papierniczym (bo wtedy w dobie kryzysu człowiek wychodził po spodnie, a kupował słownik ortograficzny albo wychodził po proszek do prania, a kupował zapachy do ciasta – takie to były czasy) Babcia nałogowo słuchała Głosu Ameryki albo Radia Wolna Europa. To radio odbierało Trójkę, ale Babci nie można było się sprzeciwiać 8^). Zatem moje pierwsze notowanie wysłuchane od początku do końca nadane zostało w lipcu 1984 roku. Byłem wtedy na kolonii. Jeden z kolegów miał małe radyjko. I kiedy w soboty odbywały się na korytarzu prywatki w szkole (bo kolonia nocowała w szkole), to ja siedziałem na łóżku i wsłuchiwałem się w przeboje Maanamu, Bajmu, Lady Pank, Republiki, Urszuli, Kombi, Kapitana Nemo, Classix Nouveaux, Limahla, KajaGooGoo, The Art. Company, Ultravox, Mika Oldfielda, Robina Gibba i Laury Branigan. Potem była kilkumiesięczna przerwa. Na wiosnę 1985 r. poszedłem w piątek z Mamą na miasto zobaczyć „co rzucili”. W sklepie na Długim Targu „rzucili” baterie, więc kupiliśmy je Babci do radia. Przynieśliśmy, włożyliśmy. Babcia się ucieszyła. A ja wtedy spytałem się, czy będzie można następnego dnia posłuchać na tym radiu Trójki i Listy. A Babcia… się zgodziła. I w ten sposób leżąc na łóżku polowym rozstawionym na środku dużego pokoju z uchem przy radio postawionym na małym stołeczku wysłuchałem w całości w domu mojego pierwszego notowania. Niektóre piosenki znałem z Jedynki, ale większość słyszałem pierwszy raz. Tydzień później podłączyłem do radia magnetofon o nazwie Kapral poprzez kabelek o nazwie „piątka” i nagrałem z Listy trzy piosenki. A pierwszą, którą zarejestrowałem było „Things Can Only Get Better” Howarda Jonesa.
Zamykając już sprawę literki J i mojej zgłoszonej propozycji - specjalnie przywiozłem z Gdańska na tę sobotę mój magnetofon marki Kapral. A do tego tę zabytkową taśmę z nagraną jako pierwszą na stronie drugiej piosenką Howarda Jonesa. Podłączyłem sprzęt grający do prądu, wyjąłem kasetę z pudełka oznaczonego wkładką z „Na przełaj” z zespołem Big Country, włożyłem do magnetofonu, włączyłem Play i przez kilka chwil można było usłyszeć wspomnianą piosenkę w fatalnej jakości. Szybko przełączyliśmy się na oryginalną wersję i wysłuchaliśmy jej od początku do końca.

Po skończonym ABC poszliśmy z Adamerią, który realizował to wydanie, upiec sobie po kiełbasce i podpiec kilka kromek chleba nad ogniskiem. Bobby-X włożył w żar kilka ziemniaków zawiniętych w sreberka. Spotkanie na świeżym powietrzu powoli dobiegało końca. Zabrałem cały mój ekwipunek potrzebny do ABC czyli play-listy w różnych wariantach, pendrive’a z utworami, kiosk Ruchu, teczkę Michaela Jacksona, ołówek, linijkę i zaniosłem do pokoju. A tam zastałem jollyrogera72 z którym z przyjemnością zacząłem wspominać piosenki z Listy z 1985, 1986 i 1989 roku. Te mniej znane i te wielkie przeboje. Polskie i zagraniczne. Te, które doszły do miejsca pierwszego i te, które wylądowały jedynie na ostatnich pozycjach. Tak jakoś jest, że zarówno Jolly jak i ja bardziej pamiętamy przeboje mające prawie 30 lat, niż te sprzed 3 czy 5.
Odbyłem jeszcze jedną wizytę w sali. Zebrałem głosy na najlepszą piosenkę zaprezentowaną w tym ABC. Po podsumowaniu okazało się, że tytuł ten przypadł „Give In to Me” Michaela Jacksona. A kiedy Kajman przygotowywał się do drugiej części swojego konkursu – wykorzystałem ten moment i podziękowałem wszystkim za wsparcie podczas głosowanie na mnie w konkursie „Osobowość Roku 2015”. W dowód wdzięczności poczęstowałem wszystkich czekoladkami „Merci”, a potem udałem się na zasłużony odpoczynek. Jedna noc do 3:30 to jeszcze było do przyjęcia. Ale dwie takie noce pod rząd – wykluczone. Bo bym zasnął w PolskimBusie w drodze powrotnej do domu. Już to kiedyś przerabiałem. I do dzisiaj pamiętam jak oczy mi się zamykały podczas czytania Kinga. Poszedłem więc spać kilka godzin wcześniej.

Dzień trzeci – niedziela – 8 maja 2016 r.

: ndz lis 06, 2016 11:09 am
autor: djjack
Dzień trzeci – niedziela – 8 maja 2016 r.

Dopiero dnia następnego dowiedziałem się, że tak jak dostrzegłem - ominął mnie konkurs Kajmana. Ale oprócz tego w nocy z soboty na niedzielę odbyła się też kolejna runda Dixit! A także nocna zabawa w Kalambury. Trudno. Coś za coś. W niedzielny poranek obudziłem się wyspany i wypoczęty. I wspólnie z jollyrogerem poszliśmy coś przekąsić na śniadanie. Dzień wcześniej umówiliśmy się na wspólny powrót do Warszawy dzięki pomocy zmotoryzowanego Wojtka. Ale ponieważ do wyjazdu było jeszcze trochę czasu, więc spędziliśmy go przy śniadaniowym stole. Rozmowy odbywały się na różne tematy. Było o lekturach szkolnych i pracach maturalnych. O słowotwórstwie dotyczącym słów Forowicz i Forumowicz. O różnicy pomiędzy liczbą i cyfrą oraz liczbą i ilością. O wadach i zaletach nowego miejsca zlotu. Tych drugich było zdecydowanie mniej (brak internetowego zasięgu i odczuwalny chłód). O planach na kolejne zloty (ten jesienny zahaczający o 11 listopada?...). I o wielu innych sprawach.
Ale w końcu przyszedł czas pożegnań. Okazało się, że będziemy jechać w tym samym czasie w dwa samochody. Wojtek otwierał konwój, a Yacy go zamykał. Czas jazdy do Warszawy był zdecydowanie krótszy, niż dwa dni wcześniej. Nie było takich korków. I jakoś światła zielone nam sprzyjały. Jadąc obok teatru Polonia przypomniałem sobie spektakl „Trzy siostry”, który oglądałem w Teatrze Jandy. Przy Centralnym nasze ścieżki powoli zaczęły się rozchodzić. Ja tradycyjnie poszedłem kupić bilet tramwajowy. A kiedy wchodziłem na przystanek tramwajowy – akurat podjeżdżała trzydziestka trójka. Dojechałem na Młociny, przeczytałem sobie na świeżym powietrzy jeden z rozdziałów Kinga. A potem udałem się na przystanek PolskiegoBusa. Czytając rozkład jazdy odkryłem, że teraz do Gdańska PolskieBusy nie jeżdżą już tak ja kiedyś – prawie co godzina. Gdybym nie wsiadł w ten o 13:30, kolejny miałbym dopiero o 16:30 i do tego przez Elbląg. A w Gdańsku byłbym dwie godziny przed północą. Pendolino jednak przeciągnął na swoją stronę sporą liczbę pasażerów.
Podróż przebiegała bez problemów. Książka. Tablet. Książka. W Gdańsku byliśmy nawet z lekkim wyprzedzeniem w stosunku do rozkładu jazdy. Odebrałem neseser z bagażnika i poszedłem na tramwaj. A potem do domu. Nastawiłem pranie. Poszedłem zrobić zaległe zakupy w Biedronce. I zameldowałem się na Forum słowami „Warszawa - ubył jeden. Gdańsk - przybył jeden. Dziękuję za kolejne przesympatyczne spotkanie. Widzimy się jesienią”.

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: ndz lis 06, 2016 11:52 am
autor: jollyroger72
djjack pisze:Tym razem okazało się, że jolly jest już po śniadaniu, więc sobotnia tradycja wspólnego posiłku niestety została w tym momencie zerwana.
Bo na tym Zlocie wyjątkowo w piątkowo-sobotnią noc położyłem się spać niewiele przed godziną pierwszą i już o 6.30 spacerowałem sobie wokół naszego ośrodka :)
djjack pisze:A tam zastałem jollyrogera72 z którym z przyjemnością zacząłem wspominać piosenki z Listy z 1985, 1986 i 1989 roku. Te mniej znane i te wielkie przeboje. Polskie i zagraniczne. Te, które doszły do miejsca pierwszego i te, które wylądowały jedynie na ostatnich pozycjach. Tak jakoś jest, że zarówno Jolly jak i ja bardziej pamiętamy przeboje mające prawie 30 lat, niż te sprzed 3 czy 5.

Taki to już urok wspomnień :P
................
Piękne dzięki za przypomnienie wydarzeń z poprzedniego Zlotu 8) Teraz już można płynnie wejść w to, co się rozpocznie już za 4 dni. Do zobaczenia :!:

Re: 21. Zlot Forum LP3 - 6-8 maja 2016r., Emów

: ndz lis 06, 2016 3:47 pm
autor: wwas
djjack pisze:Ale co tam spanie, kiedy trzeba pokazać całym sobą „Podwórkową kalkomanię”, „Les Rois du Monde”, „Paperlate” albo „Iridescent” oraz odgadnąć takie piosenki jak „Z imbirem”, „Bożek gorzelny”, „Videonarkomania” czy też „Das Land der Elefanten”
djjack pisze:szukaliśmy skojarzeń do tytułów - „Drzwi”, „Maj”, „Kryzysowa narzeczona” oraz „Las Maquinas de la Muerte”
Pisząc swoją relację, bardzo się starałem przypomnieć sobie część spośród tych tytułów - niestety, bezskutecznie. Tak więc gratuluję świetnej pamięci do szczegółów! :)