Szanowni państwo, jestem niektórymi waszymi harcami zniesmaczony i zdenerwowany. Mało rzeczy mnie irytuje, jednak jedną z nich jest "dekret o obiektywności w muzyce" więc dla swojego zdrowia popolemizować z Wami, o NIEOMYLNI ZNAWCY RZECZY PEWNYCH, KTÓRE POWINNY BYĆ DOCENIONE.
Pozwolę sobie przemilczeć strony 1-6 tego tematu, bo nie miałem zdrowia z tych rejonów zbierać cytatów, a i byłoby tego za dużo. Zaczynamy*.
Jak tak patrze na pierwszą dychę:
1. U2 – WITH OR WITHOUT YOU
[...]
To myślę, że nikt nie miałby nic przeciwko temu, jakby wyniki były odwrócone.
1. QUEEN – BOHEMIAN RHAPSODY
[...]
Szanowny kolego, ja cię proszę - nie myśl więcej. To, że tobie się wydaje, że twój gust jest oświecony i został ci wysłany w darze przez samego Allacha, nie oznacza, iż jest to prawdą. Ja, na ten przykład, miałbym wszystko przeciwko temu. Dlaczego?
dlatego jeśli coś zasłużyło sobie wydatnie na uznanie, to trudno tego nie docenić
A figa. Mnie jest nie docenić tego łatwo, wręcz banalnie. Banalnie prosto jest nie docenić mi królującego we wcześniejszych Topach plag-rocka z pod znaku głównie LZ i DP. Jakoś nie padam na twarz przed Page'm za to, jak przepięknie ukradł grupie Spirit motyw z piosenki Taurus i uczynił go wstępem do Stairway... jakoś nie czuję respektu do Ritchiego Blackmore'a za to tylko, że był uważnym słuchaczem muzykmi orientalnej.
Ale dobrze, przecież ryli wszyscy i zawsze, aby dobrze wpleść w swój utwór fragment czyjegoś dorobku, trzeba mieć też talent. Przy wyborze Topu należy więc rozważać...
jaki wpływ ów dorobek wywarł na rozwój muzyki
O dżizas, a GDZIE JEST BACH? Gdzie są Beatlesi, którzy inspirowali wszystkich? Gdzie Beefheart, bez którego nie było by The White Stripes, gdzie The Velvet Underground? Gdzie Miles Davies?
Jeśli pan myśli, że Stairway i Child in Time to forpoczta wszystkiego co dobre, cóż, ja poczekam, postoję. Jeśli pan twierdzi, że bez Pink Floyd nie byłoby niczego, poczekam, postoję. Ale...
albo coś było wydarzeniem, które wywarło wpływ w pewnej sferze, albo nie
Jak rozumiem, With or Without You w każdej możliwej sferze przebiegło bez echa, jak wiaterek lichy wiosenny muskający jeno pierś niewiasty. Hehe, nie? A więc GIant Steps to tylko jakiś pikuś taki, którym nikt się nie inspirował, przy Joy Division nikt się nie zabił, nikt nie tańczył przy Chucku Berrym, etc. etc. Jednakże przecież...
fakty są jedne i niezmienne
Fakty? Według faktów najważniejszą płytą w historii był Thriller i to Majkel winien był zająć miejsce pierwsze. Jakie fakty? To, że panom się wydaje?
Jeśli nie pojęli państwo dotąd istoty mojego wywodu, wyłożę ją wam w prostych i żołnierskich słowach:
nie macie państwo prawa mnie edukować, przymuszać do wyznawania waszej wersji historii muzyki, uznawać za niższego,
kazać wierzyć w prawdy obiektywne. To truizm, ale subiektywizm rządzi muzyką i to, że akurat wasze odczucia nie pokrywają się z odczuciami innych nie oznacza, że odczucia innych są w jakikolwiek sposób gorsze.
Nie możecie mi nakazać stawiać Led Zeppelin wyżej od U2, tak jak ja nie mogę wam nakazać stawiać Zappę wyżej od Deep Purple. Amen, radzę to sobie przyswoić i oszczędzić sobie, jak i mi nerwów.
Bo ja np. lubię U2, lubię Led Zeppelin. Lubię.
*cytaty nie podpisane, bo nie ma selektywnego. Wybaczcie.