Teraz komentarz ogólny (później będzie jeszce osobisty
).
Queen było jak ich herb - jedność celu, myśli, wykonania, niczym czterogłowy lew, a swoją oryginalność zawdzięczało także to, że każdy z członków miał swój własny styl. To, że tak długo potrafili utrzymać skład i to raczej bez większych zawirowań było może także spowodowane tym, że każdy z nich mógł się "wyżyć" artystycznie i miał własne przeboje (a na pogłoski o tym, że zespół po trasie "Live Magic" spowodowane raczej problemami osobistymi członków zespołu Freddie odpowiada na płycie "Live at Wembley" dziś nieco inaczej brzmiącymi słowami: "there are some rumours that we gonna split. It's bullshit! We'll play together till we f*ckin die!"). No i aby sprawdzić, czy faktycznie ta moja teza ma uzasadnienie spojrzałem sobie, jak wygląda ta pierwsza 20 pod względem autorstwa:
The Show Must Go On - May, podpisane Queen (na ostatnich płytach, aby uniknąć sporów o tantiemy, zespół podpisywał się wspólnie - to też ciekawa decyzja!)
Bohemian Rhapsody - Mercury
Innuendo - Queen (tu faktycznie każdy coś dodał)
You Don't Fool Me - Queen
Who Wants To Live Forever - May
These Are The Days Of Our Lives - podpisane jako Queen (Mercury?)
We Are The Champions - Mercury
We Will Rock You - Mercury
I Want It All - Queen
Radio Ga Ga - Taylor
Too Much Love Will Kill You - May, Musker, Lammers
Bicycle Race - Mercury
Heaven for Everyone - Taylor
Love of My Life [głównie wersja koncertowa] - Mercury - tu uwaga: polecam wersję z VHS z Brazylii (bodajże 1982). Może dlatego, że nie stadion, lecz hala, ale śpiew ludzi brzmi tam najlepiej (mimo że pewnie nie znają angielskiego w dużej części!)
I Want To Break Free - Deacon
I'm Going Slightly Mad - Queen (prawdopobnie Mercury)
Friends Will Be Friends - Deacon
Don't Stop Me Now - Mercury
Another One Bites The Dust - Deacon (jakżeby inaczej
)
Somebody To Love - Mercury - a to był ulubiony kawałek Freddiego
Czyli faktycznie, coś w tym jest.
Jeśli chodzi o płyty z pierwszej 20 to mamy tak:
Innuendo - 4
Made in Heaven - 3
A Kind of Magic - 2
News of the World - 2
The Works - 2
A Night at the Opera - 1,5
The Miracle - 1
Jazz - 1
The Game - 1
A Day at the Races - 1
Live at Wembley '86 - 0,5
Czyli w miarę przełożyło się to na top płyt.
(Jeśli ktoś chce, może przeliczyć np. pierwszą 50).
Co do topu teledysków:
Zaszła ciekawa sytuacja - wygrał teledysk, który był "queen killer", bo jak mówiono "zabił" karierę zespołu w Stanach. Może gdyby lała się tam krew, to nie byłby "nieobyczajny", bo przecież zabijanie nic strasznego, a "chore przebieranki" owszem...